BAL

3.6K 88 23
                                    

- Hermiono, nie możesz się tu zaszyć.
- Mogę Ginny i mam taki zamiar.
- Ale to jest bal. Wszyscy tam będą...
- Oprócz mnie. To durny, niepotrzebny nikomu bal. Nie widzę potrzeby by tam być.
- Bal jest organizowany dla wszystkich czarodziejów przez ministerstwo, więc może poznasz tam kogoś.
- Ale ja nie chce nikogo poznawać. Nie mam czasu na takie... No mam praktyki i muszę pracować nad swoją pracą końcową.
- No właśnie! Cały czas spędzasz w lochach. Dzień w dzień ze Snape'em. Tak wiem, mówiłaś, że nie jest taki zły, ale przebywanie z innymi, z nami dobrze ci zrobi!
Hermiona nie miała w ogóle ochoty iść. Fakt, ostatnio spędzała z przyjaciółmi niewiele czasu. Całkowicie się poświeciła pracy na tytuł Mistrzyni Eliksirów. Nie czuła też potrzeby, by kogoś poznawać. Od dawna podobał jej się pewien czarodziej. Nie kto inny jak Severus Snape. Wcześniej spędzanie z nim czasu było przykrym obowiązkiem, który musiała znosić. Było to tylko przykrą koniecznością, która z czasem przemieniła się w dość dziwną znajomość. Przez to, że spędzali ze sobą tyle czasu chcąc nie chcąc poznawali się lepiej. Dzięki temu spędzanie razem czasu dla obojga przestało być trudne. Snape oczywiście nigdy nie starał się przekroczyć granicy mistrz-praktykantka. Hermiona wiele razy próbowała jakoś to przełamać, ale skutecznie blokował jej próby. To nie to, że była mu całkowicie obojętna. Po prostu widział masę powodów dla których ich relacja nie powinna w jakikolwiek sposób się rozwijać. Sądził, że wbrew pozorom zbyt wiele ich dzieli. Nie chciał przyjąć do wiadomości, że tak młoda, zdolna czarownica może być nim zainteresowana.

- Severusie?
-Mhm... - mruknął, nie podnosząc na nią wzroku. Przejście na „Ty" było jedynym ustępstwem na jakie się zgodził. Źle się czuł z tym, że mówiła mu per „profesorze" po tym, jak w nocy mu się przyśniła. Były to takie sny, po których zwymyślał siebie od „napalonych gryfonów".
- Idziesz na bal? - spojrzał na nią unosząc jedną brew.
- A wyobrażasz sobie mnie na takim wydarzeniu?
-Mogłabym - odparła.
- Nie będziesz musiała. Nie, nie wybieram się. - Westchnęła głośno. - A ty?
- Jestem zmuszona przez Ginny.
- Może kogoś poznasz – prychnął, a ona wyprostowała się gwałtownie.
- Co wy wszyscy z tym poznawaniem?! A może ja nie chce nikogo poznawać?! Może ja już kogoś znam?! - Spojrzał na nią początkowo rozbawiony, ale gdy usłyszał, że kogoś poznała, poczuł ukucie zazdrości.
- Kogo? - starał się, by jego głos brzmiał naturalnie.
- Jak tak teraz na to patrzę to chyba idiotę.
- No cóż zawsze w takich gustowałaś. Cała ta twoja przygoda z Weasley'em - zakpił.
- Widocznie mam słabość do kretynów. - Była coraz bardziej wściekła.
- Więc odpuść go sobie i znajdź kogoś na poziomie. Kogoś, kto nie posiada stanu umysłowego ameby.
- Okazało się, że się myliłam. Nie istnieje taki. Był wściekły. Ta mała czarownica nawet nie brała go pod uwagę. Zainteresowała się jakimś podlotkiem. Choć sam tego chciał, w tej chwili nie potrafił nad sobą zapanować.
- Może źle szukasz. Może jesteś zbyt ślepa.
- Sugerujesz coś, a raczej kogoś?
- Tak mówię ogólnie. Z doświadczenia wiem, że wy kobiety wybieracie kretynów.
Obecna sytuacja dla Hermiony była absurdalna. Brak świadomości Severusa, że chodzi jej o niego i sam siebie nieświadomie obraża była również przekomiczna.
- Może masz rację... Może ten bal poszerzy moje horyzonty. No wiesz, nabiorę dystansu.
- Po co ci dystans? - wysyczał wściekle.
- Severusie coś się stało? - zapytała niewinnie.
Nie przewidziała takiego obrotu zdarzeń. Nie miała świadomości, że jej pytanie o bal wywoła u niego jakieś emocje. I to głównie zazdrość.
- Nic. Idź już.
- Miałam przecież to dokończyć.
- Nie musisz. Po prostu idź już.
- Jesteś pewien?
- A trzyma cię tu coś? - odwrócił się plecami do niej.
- Mógłby, ale nie chce. – I wyszła.
Bardzo wolno docierało do niego znacznie jej słów. Usilnie przed sobą próbował ukryć, że jednak ona mówiła o nim. Był wściekły, że sam siebie porównał do tej rudej pomyłki. Przeraziła go myśl, że Hermiona poważnie mówiła o tym dystansie i naprawdę pozna kogoś na tym balu. Postanowił, wbrew swoim wcześniejszym założeniom, że chyba nie chcę na to pozwolić.

Sevmione. MiniaturkiWhere stories live. Discover now