SEVMIONE II

2.6K 94 15
                                    

                                                                      W tej części mała scena 18+

Hermiona nie odpuszczała, przychodziła po niego zawsze. Severus zaczął częściej pojawiać się w jadalni. W końcu wszyscy się przyzwyczaili do jego obecności. Pojawiał się to na obiedzie, to na kolacji. Śniadania zawsze jadał sam. Ale w sumie Hermiona i tak była zadowolona. Jak na Nietoperza z Lochów to i tak duży postęp.
-Może jednak zejdzie Psor na śniadanie.
-Nie. Ale jak masz ochotę to... -zawahał się.
-To?
-To możemy zjeść u mnie... Granger.
-Z największą przyjemnością. - uśmiechnęła się.
-To wejdź, a nie stoisz jak słup. -ruszyła nieśmiało. Usiadła naprzeciwko mistrza i momentalnie pojawił się skrzat z jedzeniem, talerzem i sztućcami dla niej.- Co chcesz do picia?
-Sok pomarańczowy poproszę.- Hermiona rozejrzała się po komnacie. Od razu widać było, kto tu mieszka. Cały pokój był ciemny. Czerń królowała wszędzie. Miał wielkie łóżko z baldachimem, na którym było pełno poduszek. Pod oknem stało biurko, gdzie piętrzył się stos książek, a obok stał regał z jeszcze większą ilością tomów. Hermiona patrzyła z zachwytem. Zobaczył błysk w jej oku.
-Profesorze?
-Czego Granger? Nie możemy zjeść w ciszy?
-Mogę podejść i obejrzeć książki?
-Nie.
-Czemu?
-Bo nie.
-To nie powód. Chcę tylko obejrzeć... Proszę.
-Czy ty musisz być taka irytująca? Nie chciej bym żałował, że cię zaprosiłem.
-Musi być pan zawsze tak wredny? Chcę tylko je obejrzeć.
-Masz chwilę.
-Dziękuję. - podeszła do półek i delikatnie przejechała dłońmi po grzbietach. Było tak wiele tytułów, których nie znała i wiele których szukała.
-Miałaś tylko patrzeć Granger. - warknął.
-Przecież nic nie zrobię. – już chciała jedną wyciągnąć.
-Nawet o tym nie myśl!
-Czy pan zawsze musisz krzyczeć?
-Czy ty zawsze musisz zadawać tyle pytań?
-Może mogłabym pożyczyć kilka z nich?
-Nie. – odparł krótko, na co ona odeszła z żalem od regału i usiadła na swoje miejsce z naburmuszoną miną. Kiedy się złościła - marszczyła nos. Strasznie go to rozbawiło. Szybko jednak to ukrył.
-Możesz wybrać dwie... A potem się zastanowię, co z resztą.
-Dziękuję bardzo! – Podniosła się szybko, na kilka chwil przytuliła do niego i pobiegła w stronę książek. Siedział zszokowany.
-Jak już wybrałaś to wyjdź. Muszę od Ciebie odpocząć. -wskazał jej smukłym palcem drzwi.
-Dobrze. Do widzenia. Dziękuje za śniadanie.
-Idź już Granger. - ujrzała jak kącik ust mu się podnosi.' Nie chyba to nie był uśmiech.'  Stała wciąż przed jego drzwiami, lekko zszokowna. Już dawno zauważyła, że Snape da się lubić i nie jest taki zły jak znaczna część Zakonu twierdzi, ale chyba pierwszy raz widziała jak się uśmiecha. 'Jeśli w ogóle był to uśmiech.' . Od tamtej pory często spędzali ze sobą czas. Hermiona leżała przed kominkiem czytając tajemnicze tomy, a Severus ważył eliksiry dla poszkodowanych. Większość czasu milczeli. Każdy zajmował się sobą. Hermiona czasem tylko zerkała na skupioną sylwetkę Mistrza.
-Granger nie gap się tak na mnie, bo przez ciebie się pomylę. - rzucił w jej stronę nie podnosząc głowy znad kociołka. Dziewczyna szybko spuściła głowę, by ukryć zaróżowione policzki. Sam też się jej przyglądał. Jak bawiła się kosmykami włosów, jak przegryzała wargi. Miał ochotę zrobić to samo - wpić się w jej pełne, czerwone usta. Często czuła jego wzrok na sobie, ale za każdym razem, gdy podnosiła głowę jego wzrok skierowany był już w inną stronę.

-No chodź Miona! Nie daj się namawiać. Są moje urodziny. -namawiała ją Ginny.
-To się źle skończy. Za dużo rzeczy mamy do zrobienia.
-No właśnie. A jesteśmy młodzi. Kiedy mamy się bawić? Cała ta wojna zabrała nam bycie beztroskim nastolatkiem. Harry, Ron i George wszystko przygotowali. Wiesz, że dobrze nam to wszystkim zrobi.
-Ja nigdy nie byłam i nie chciałam być „beztroskim nastolatkiem". Robię to tylko dlatego, że masz urodziny.
-Nie pożałujesz. - pocałowała swoją przyjaciółkę w policzek i ruszyły we dwie na imprezę urodzinową Ginny. Wszyscy naprawdę dobrze się bawili. Panowie dobrze zaopatrzyli przyjęcie. Było zarówno kremowe piwo jak i kilka butelek ognistej. Wszyscy śmiali się i żartowali. Nawet George był jakby dawnym sobą, a od śmieci Freda bardzo się zmienił.
-Na pewno nie chcesz? –George usiadł koło niej i podał jej szklaneczkę z bursztynowym trunkiem.
-Nie, lepiej nie. Jeszcze upodobnię się do Snape. -zaśmiała się.
-Nie grozi ci - i wcisnął jej w dłoń szklankę.- Zdrowie!- krzyknął.
-Zdrowie...- i wzięła łyk. Płyn powoli rozgrzewał całe jej wnętrze. 'To nie jest takie najgorsze. Teraz wiem, czemu on tyle tego pije.' I za jednym razem wypiła resztę i podstawiła szklankę po jeszcze jedną kolejkę.
-O rozszalał się nasz kujonek.- zaśmiał się George i napełnił jej szkło. Trzy pełne szklanki wystarczyły, by zaczęło jej szumieć w głowie. Postanowiła, że czas wrócić do domu. Ginny i Harry praktycznie się od siebie nie odklejali. George też siedział przytulony z Angeliną Johnson. No i Ronowi znów uruchomił się tryb „miłość". Poczuła silną potrzebę ewakuacji.

Usłyszał tylko wielki huk. Wyskoczył za swojej sypialni uzbrojony w różdżkę. Ujrzał na schodach kompletnie pijaną i rozbawioną Gryfonkę.
-Granger, kretynko co ty wyprawiasz? -wrzasnął.
-Cicho psorku, bo obudzi pan resztę domowników.
-Prędzej ty! Granger czy ty jesteś pijana?!
-Odrobinę. -zaśmiała się.
-Idiotka! Co ty robisz na tych schodach?
-Próbuje wczołgać się po cichutku do pokoju. -chichotała.
-Wstawaj Granger! - warknął.
-Nie mogę. -spojrzała na niego niewinnie i wyciągnęła ku niemu ręce. Przewrócił oczami i pociągnął ją do siebie. Miała problem z utrzymaniem równowagi. Zirytowany wziął ją na ręce. Dziewczyna wtuliła się w jego silne nagie ramiona i upajała jego pięknym zapachem. Palcem znowu przejechała po jego bliźnie. Miał ich tak wiele. Skrzywił się.
-Nie wierć się tak.
-Ale ja nie chcę tam.
-Przecież tam jest twój pokój.
-Wolę do tego naprzeciwko.- spojrzała mu w oczy.
-Ale tam jest mój. -spojrzał na nią z zaciekawieniem.
-Wiem. –odpowiedziała pewnie. Wszedł z nią do swojej sypiali i posadził w fotelu. Chciał odejść, lecz złapała go za brzeg spodni i przyciągnęła do siebie. Oparł obie ręce o oparcie za jej głową. Ich usta dzieliły zaledwie milimetry.
-Granger co ty wyprawiasz? -spojrzał na nią unosząc jedną brew.
-Te groźne miny... już się ich nie boje.
-A powinnaś.
-Bać się ciebie?
-Granger nie przeszliśmy na ,,Ty"! Tak, powinnaś bać się śmierciożercy i zdrajcy! -warknął jej do ucha.
-Były śmierciożerca. Nie boję się. Ty sam się boisz siebie.
-Nie przeginaj Granger! -nie odsunęli się od siebie nawet o milimetr.
-Bo?
-Bo pożałujesz. Nie powinnaś tak mi ufać.
-A jednak.
-Nie wiesz o mnie wszystkiego.
-Nie obchodzi mnie przeszłość.
-A jeśli to nie przeszłość? Źle się to dla ciebie skończy.
-Dostanę szlaban? -alkohol dał jej dużo odwagi. Od dawna czuła, że Snape podoba jej się jako mężczyzna. Chciałaby, żeby ją całował. Chciała... by pokazał jej prawdziwego siebie.
-Gragerrrr! -zamruczał jej do ucha. Przyjemny dreszcz przeszył jej ciało. Już w ogóle przestałą nad sobą panować. Jej usta przywarły do jego. Szybko odwzajemnił jej pocałunek. Hermiona poczuła jak brutalnie napiera językiem na jej język. W tym pocałunku nie było ani krzty delikatności. Podobało jej się to. Zarzuciła mu ręce na szyje i przyciągnęła go bliżej. Całował ją przygryzając jej wargę. Podniósł ją łapiąc za pośladki. Rzucił na łózko. Szybko ponownie znalazł się nad nią. Całował zachłannie jej szyje. Miejsca, które uprzednio ugryzł gładził językiem, by załagodzić ból. Jej pojękiwania zachęcały go do dalszych działań. Jego dłonie błądziły po jej ciele. Szybko znalazły się pod materiałem bluzki. Jej małe, ale kształtne piersi idealnie pasowały do jego dłoni. Chciał je szybko zobaczyć. Męczył się z małymi guziczkami. W końcu jednym, silnym ruchem praktycznie zerwał z niej koszulę. Miała na sobie piękny koronkowy stanik. Idealnie podkreślał i odznaczał się na jej brzoskwiniowej skórze. Pocałował jej obojczyk. Jedną ręką już gniótł jej pierś. Czuł jak jej sutek robi się coraz twardszy. Całował z wielką pasją jej drugą pierś, zostawiając na niej ślady swoich zębów. Zaciskała swoje palce na jego włosach. Nieświadomie delikatnie za nie ciągnąc. Czuła na swoim udzie jego rosnące podniecenie. Nie zorientowała się nawet, kiedy pozbył się jej spodni. Podniósł oczy i spojrzał na nią. Leżała prawie naga. Z wypiekami. Piersi unosiły się. Było widać, że jej serce mocno bije. Włosy zakrywały pół twarzy, a oczy miała zamknięte. Przejechał kciukiem po jej rozchylonych wargach. Jechał niżej... Był między jej piersiami. Na ciele pojawiła się gęsia skórka. Podobało mu się jak reaguje na jego dotyk. Zataczał koła wokół jej pępka. W końcu przejechał lekko po już mokrym materiale jej czarnych koronkowych majtek. Poczuł jak jej ciało się napina. Skrzywił się.
-Robiłaś to już kiedyś?
-Nie.-odparła nieśmiało. Było to dla niego jak kubeł zimnej wody. Odskoczył od niej jak oparzony. Patrzyła zdezorientowana.
-Wyjdź!
-Słucham?
-Głucha jesteś Granger? Wynoś się! -wrzasnął i rzucił w jej stronę ubraniami.
-Ale...-głos uwiązł jej w gardle. Czuła jak łzy napływają jej do oczu. Wybiegła tak szybko jak tylko mogła. Usłyszał tylko trzask drzwi.
-Idiotka. -warknął i poszedł do barku, nalał sobie całą szklane i wypił duszkiem. 'Ja też jestem idiotą. Co się stało z moją samokontrolą. Kurwa! Co ja mam zrobić ze swoją erekcją?'. Zsunął z siebie spodnie i wszedł pod prysznic. Puścił wodę bardziej lodowatą niż jego serce. Nie mógł z głowy pozbyć się obrazu rozpalonej Gryfonki. Pragnął jej. Pragnął jej ciała. Nie mógł sobie na to pozwolić. W końcu woda ostudziła jego emocje. Opróżnił jeszcze kolejne dwie butelki i bardzo pijany w końcu zasnął.
Nie zupełnie rozumiała, co się właśnie stało. Leżała na łóżku i płakała. Łzy same z niej wypływały. Jej myśli były sprzeczne i niespójne. Łzy były zbawienne, pozwoliły jej wreszcie zasnąć.

Została jeszcze ostatnia III część. Jak tylko znajdę czas wstawię ;). Dziękuje za wszystkie głosy i komentarze :). Od razu tak lepiej się robi i jest motywacja :D!

Sevmione. MiniaturkiWhere stories live. Discover now