9. Skoro tak bardzo chcesz to puszczę Cię moja pani.

20 3 0
                                    

Po skończonym posiłku, postanawialiśmy iść na plażę. Jest już dosyć późno, więc trafiamy akurat idealnie na zachód słońca. Spacerujemy brzegiem wybrzeża, trzymając się za ręce i rozmawiając. Cieszymy się po prostu swoim towarzystwem.

Słońce znika już powoli za horyzontem, więc przystajemy by podziwiać ten niezwykły widok. Jackob staje za mną i obejmuje mnie ramieniem. Wtulam się bardziej w jego klatkę piersiową.

Jest idealnie. My, plaża i ten piękny widok. Jest też jedna wciąż nieproszona myśl w mojej głowie. Sytuacja, która nie powinna się wydarzyć, a jednak się wydarzyła. Żałuję jej bardzo. Źle się również czuję okłamując swojego chłopaka. Prawda jest zawsze najważniejsza, ale jeszcze nie teraz. Nie chcę popsuć tej magicznej chwili, dlatego odsuwam od siebie tą myśl i odwracam się przodem do Jackoba.

Chłopak zdziwiony moim nagłym ruchem, parzy na mnie niezrozumiale. Uśmiecham się do niego najpiękniej jak potrafię. Chcę, żeby wiedział, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Przynajmniej dzisiaj. Czas pokaże co będzie dalej. Jackob od razu odwzajemnia uśmiech i zbliża się lekko w moim kierunku. Gdy, jestem już pewna, że chce mnie pocałować przymykam lekko oczy.

Pocałunek jednak nie następuje, zamiast tego czuję, że mnie szybko podnosi i zaczyna gdzieś biec. Otwieram szybko oczy, by zobaczyć, że jesteśmy już prawie w oceanie.

- Co ty robisz? - krzyczę i jednocześnie śmieję się.

- Kochanie myślałam, że lubisz się całować w nietypowych miejscach- odpowiada również się śmiejąc.

- Bo lubię. Ale puść mnie. - proszę, nie przestając się śmiać. Chyba wrócił mój zwariowany chłopak.

- Więc nie widzę problemu. Ale skoro tak bardzo chcesz to puszczę Cię moja pani.

Gdy to mówi jednocześnie puszcza mnie powoli. Wtedy zauważam, że stoi już po pas w wodzie. Trzyma mnie w stylu panny młodej, mimo to moja jasno różowa sukienka, jest już trochę mokra. Gdy mnie puści będę już cała mokra, nie mówiąc już o tym, że nie znajdę raczej stałego gruntu, bo jestem sporo od niego niższa.

- Wiesz co jednak zmieniłam zdanie. - mówię szybko.

- Och, skoro tak. - mówi tylko i wchodzi jeszcze głębiej.

Teraz to już na pewno nie będę mieć gruntu, jak by mnie puścił.

- Dobra, dobra tak wystarczy. Nie puszczaj mnie. - mówię, już lekko panikując.

- Dobrze kochanie. Nie denerwuj się już tak. - mówi i wpija się w moje usta. Odwzajemniam pewnie pocałunek. W tym momencie wszelki strach, panika czy nie pewność znikają. Podobnie jak otaczający nas świat. Liczymy się tylko my. Ułatwiam chłopakowi trzymanie mnie i po prostu oplatam go nogami w pasie. On jednak dalej mnie mocno trzyma. Ja natomiast wplatam ręce w jego włosy i zaczynam się nimi bawić.

Po dość długiej chwili odsuwamy się od siebie. Opieram głowę o czoło chłopka. Stoimy tak po prostu wpatrując się w siebie i uśmiechając. Po czym wychodzimy z wody i kierujemy się w stronę naszego hotelu.

***

Następnego dnia budzę się dosyć wcześnie. Podpieram się na ręce i spoglądam na chłopaka obok mnie. Mojego chłopaka. W tej samej chwili powracają nieproszone myśli dotyczące Konrada. Jak mogłam? Przechodziłam trudne dni, a on mnie zaskoczył. Jednak to nie jest żadne usprawiedliwienie. Nie ma też, tym bardziej żadnego usprawiedliwienia na to, że nie powiedziałam o tym Jackobowi. Zasługuje na prawdę, tym bardziej teraz jak wreszcie zaczęło nam się układać. Wiem, że właśnie ta informacja może to wszystko zniszczyć, jednak muszę mu powiedzieć. Zrobię to od razu jak się obudzi, a czas pokaże resztę. Moje rozmyślenia, przerywa głos, chłopaka.

- Dlaczego mi się tak przyglądasz? - mówi zaspanym głosem i otwiera oczy.

- A co nie mogę przyglądać się mojemu chłopakowi? - odpowiadam pytaniem na pytanie.

- Możesz, możesz. Ale teraz ja będę przyglądać się mojej dziewczynie. - mówi i obraca nas tak że ja nadal leżę na łóżku, a on zawisa nade mną. Przygląda mi się z wielkim zainteresowaniem. Przejeżdża dłonią od mojego biodra w górę, aż do policzka. - Taka piękna i tylko moja. - mówi i pochyla się, żeby mnie pocałować. Buziaka 'na dzień dobry' kończymy, gdy brakuje nam powietrza.

Chłopak wstaje chwilę później z łóżka i oznajmia, że to on zrobi dzisiaj śniadanie. Oczywiście oferuję się, że mu pomogę i również podążam za nim do naszej tymczasowej kuchni. Jednak gdy, tylko się w niej pojawiam, zostaje posadzona na blacie, obdarowana krótkim pocałunkiem i zmuszona tylko do przyglądania się.

Po pół godzinie siadamy przy stole i zabieramy się za jedzenie. Tosty i sałatka, są naprawdę przepyszne, problem w tym, że jakoś nie mogą mi przejść przez gardło. Zaczynam coraz bardziej stresować się czekającą mnie rozmową. Efektem tego jest moje grzebanie widelcem w talerzu, chociaż jedzenie jest prawie nietknięte.

- Nie smakuje Ci? - pyta, zaniepokojony Jackob.

- Jest przepyszne. - odpowiadam.

- Jakoś nie widać, żeby ci smakowało. Mogę Ci uszykować coś innego. - proponuje.

- Nie o to chodzi.

- To o co? Widzę, że coś jest nie tak.

- Myślę, że ... że powinnyśmy porozmawiać. Musisz o czymś wiedzieć, bo ja już nie mogę tego dłużej przed Tobą ukrywać. Przepraszam. Ja tak bardzo tego żałuje, ale ty musisz wiedzieć, nawet jak to miało by coś zepsuć między nami. - mówię, bez ładu i składu. Chłopak wstaje i podchodzi do mnie po czym kuca przede mną.

- Alex co się dzieje? Powiedz mi to po prostu. - mówi i spogląda mi w oczy.

- Całowałam się z Konradem. - wyrzucam z siebie. Mina chłopaka zmienia się niemal natychmiast. Zmartwienie i troska, przeradza się w złość i rozczarowanie.

- Jak mogłaś? Zapomniałaś już jak czułaś się jak Anthony Cię zdradził? A ty robisz to samo mi. Trzeba było po prostu zakończyć ten związek, a nie brnąć w to dalej! Wychodzę. - mówi i zbiera się to wyjścia.

- Przepraszam. On nic dla mnie nie znaczy. To był błąd, którego żałuje, ale czasu nie cofnę. Kocham Cię Jackob. - krzyczę, jednak jedyne co mi odpowiada to głośne trzaśnięcie drzwi.

____________________________________________________________________________

Hej! Co powiecie na maraton?  Dzisiaj dodam jeszcze może  jeden lub dwa rozdziały :) Gwiazdki i komentarze mile widziane na zachętę ;) 

Love, Friendship or Wont?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz