6. Nie tak kiedyś wyobrażałam sobie nasz związek.

29 3 2
                                    

Dni mijały nieubłaganie i tak o to nastąpił początek grudnia. Wpadłam w totalną rutynę, ale jakoś się tym nie przejmowałam. Zresztą nie miałam innego wyjścia. Musiałam prowadzić redakcję i zarabiać. Na urlop nie było nawet szans. Zaczął się okres przedświąteczny. Zaczynałam odczuwać już lekkie zmęczenie tym wszystkim.

Po tamtej akcji w moim gabinecie, przeprowadziłam ciężką rozmowę z Jackobem. Zapewniłam go, że Konrad jest tylko moim kolegą i nic nas poza tym nie łączy. On mnie zapewnił o tym samym z Jennifer. Z Konradem kontakt się urwał. Słyszałam, że odnosi coraz większe sukcesy, ze swoim zespołem. Moje życie wróciło do normy. Tylko czy ja naprawdę o takim życiu zawsze marzyłam?

O pracy w redakcji i pisaniu to na pewno. Spełniłam swoje marzenie i powinnam być teraz szczęśliwa. Jednak nigdy nie spodziewałam się, że praca będzie stanowić większość mojego życia. Była jeszcze jedna sprawa, która nie dała mi spokoju. Mój związek z Jackobem. Wróciliśmy do mijania się i relacji bardziej przyjacielskiej. Nie tak kiedyś wyobrażałam sobie nasz związek.

Było późne piątkowe popołudnie skończyłam właśnie pracę i pakowałam właśnie potrzebne mi na weekend rzeczy. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi pewna, że to Holly powiedziałam 'proszę'. Drzwi się otworzyły i do pomieszczenia wszedł Konrad. Nie spodziewałam się kompletnie jego wizyty. Zatrzymał się przed moim biurkiem za którym obecnie stałam pakując rzeczy.

- Witaj piękna. - powiedział na wstępie.

- Cześć Konrad. Mogę wiedzieć co Cię do mnie sprowadza?

- Ty.

- Ja?- spytałam, nie mało zdziwiona jego odpowiedzią.

Nie odpowiedział tylko okrążył szybko biurko i stanął na przeciwko mnie. Dzieliło nas zaledwie pół metra. Krępowało mnie to trochę. Spojrzał prosto w moje oczy. Odwzajemniłam pewnie spojrzenie.

- Co byś zrobiła gdybym Cię teraz pocałował? - zadał pytanie którego się już kompletnie nie spodziewałam. Było niestosowne, ale gorsze było jednak to, że nie znałam na nie odpowiedzi. Mimo to odpowiedziałam natychmiast.

- Przecież wiesz, że mam chłopaka.

- Wiem, ale to nie jest odpowiedź na moje pytanie.

Nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć, więc milczałam. Jakby zobaczył niepewność w moich oczach, bo dodał:

- To może się przekonajmy?

Zbliżył się jeszcze bardziej, a ja już trochę panikowałam, mimo to odpowiedziałam.

- Nie zrobisz tego.

- Skąd ta pewność? - zapytał.

- Bo jak to zrobisz to Cię uderzę.

- Jestem w stanie zaryzykować. - powiedział pewnie i pochylił się w moją stronę, by po chwili złączyć nasze usta. Całował nieziemsko. Nieświadoma tego co właśnie robię zaczęłam odwzajemniać pocałunek. Stał się on coraz bardziej namiętny. Zostałam przyciśnięta do szklanej szyby biurowca, ale jakoś mi to nie przeszkadzało, bo było mi tak dobrze. Wręcz idealnie. Do póki w głowie nie pojawiła się jedna myśl 'Jackob'. Przerwałam szybko pocałunek i wybiegłam z gabinetu biorąc szybko po drodze moją torebkę.

Zatrzymałam się przed budynkiem i szybko oddychałam. Co to do kurwy nędzy było? Nieważne. To nie powinno się nigdy wydarzyć, gdy usłyszałam jak chłopak krzyczy żebym poczekała szybko wsiadłam do mojego samochodu i odjechałam z piskiem opon.

***

Otworzyłam drzwi i weszłam do mieszkania.

- Alex jesteś wreszcie. - usłyszałam głos Jackoba z kuchni. Skierowałam się do tego pomieszczenia.

- Hej Jackob.

Chłopak podszedł do mnie i mocno przytulił. Zdziwił mnie trochę swoim zachowaniem, ale odwzajemniłam przytulenie. Odsunął się po chwili i złożył delikatny pocałunek na moim czole.

- Coś się stało kochanie? - spytał poważnie.

- Nie po prostu jestem trochę zmęczona. Pójdę się już położyć.

- Ale ugotowałem dla nas kolację. Ostatnio mało czasu spędzamy razem. Po za tym chciałem z Tobą o czymś porozmawiać.

- Masz rację, spędzamy mało czasu razem. Tłumaczę to pracą. Ale Jackob... Ja nie tak sobie wyobrażałam nasz związek, a ty?

- Co masz na myśli?

- To, że my nawet nie zachowujemy się jak para, tylko bardziej jak przyjaciele. Czasem się zastanawiam czy to nadal jest miłość, przyjaźń czy przyzwyczajenie?

Chłopak spojrzał w moje oczy, a ja podtrzymałam to spojrzenie. Chciałam znać jego zdanie na nasz temat.

- Bardzo mi na Tobie zależy, ale muszę przyznać, że też się nad tym zastanawiałem i dlatego chciałem z Tobą o tym porozmawiać. Mam pewną propozycję. Co powiesz żebyśmy na trochę się z stąd wyrwali?

- Jackob nie jesteśmy już nastolatkami jak kiedyś i nie możemy wszystkiego rzucić i po prostu wyjechać na wakacje. Kto wtedy zajął by się redakcją?

- O to się nie martw. Wszystko jest już załatwione. Jennifer i Holly obiecały wszystkiego dopilnować.

- No dobrze, a co będzie jak tej ten wyjazd nic nie zmieni? Co wtedy stanie się z nami i redakcją?

- Nic, po prostu zostaniemy przyjaciółmi i będzie tak jak kiedyś.

- Wtedy jakoś nam to nie wyszło, bo teraz jesteśmy razem.

- No widzisz. Pojedźmy i się przekonajmy czy jest jeszcze dla nas jakaś szansa. - powiedział pewnie.

- Zgoda. To kiedy wyjeżdżamy?

- Jutro rano.

- Serio?

Chłopak tylko skinął głową.

- Jesteś niemożliwy, a powiesz mi chociaż gdzie jedziemy?

- Nie, bo to będzie niespodzianka. Mogę Ci tylko zdradzić, że będzie tam ciepło.

W odpowiedzi pocałowałam chłopaka w policzek. Zjedliśmy razem przepyszną kolację. Posprzątaliśmy i poszliśmy się położyć, bo rano musimy bardzo wcześnie wstać. Jackob objął mnie ramieniem w pasie, a ja wtuliłam się w jego klatkę piersiową. Po chwili słyszałam już tylko jego miarowy oddech. Zasnął. Mnie natomiast zalewała fala pytań bez odpowiedzi. Kręciłam się i nie mogłam przez to zasnąć. W końcu po kilku godzinach zmęczenie wygrało i zasnęłam.

_____________________________________________________________

Hej!

Wiem nie było przez jakiś czas nowego rozdziału. Obiecuję bardziej przyłożyć się do tego opowiadania podczas przerwy świątecznej ;)

Jest jeszcze w ogóle ktoś kto to czyta?

Kiniaaaa

Love, Friendship or Wont?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz