4. Jesteś urocza jak, jesteś o mnie zazdrosna.

45 3 1
                                    


*Alex

Obudziły mnie śmiechy dobiegające z części mieszkania w której jest kuchnia. Jest sobotni poranek i jedyna osoba, z którą mieszkam to Jackob, który tak nawiasem mówiąc miał dzisiaj wrócić z Londynu. Tak, więc pewnie wrócił, tylko raczej sam z siebie się nie śmieje. Gości jakiś też się zresztą nie spodziewaliśmy. Wstałam z łóżka i udałam się do łazienki po drodze zabierając ubrania. Po krótkim prysznicu, ubrałam bieliznę, ciemne jeansy i beżowy sweterek. Wróciłam do pokoju i przy toaletce zrobiłam codzienny makijaż. Gotowa udałam się w kierunku kuchni.

Gdy tylko przekroczyłam próg moim oczom ukazała się wysoka i nawet ładna długowłosa blondynka oraz Jackob, który smażył naleśniki. Oboje śmiali się i żartowali.

- Ehmm Jackob, możesz mi powiedzieć kim jest twoja koleżanka? - zapytałam po dłuższej chwili przyglądania im się.

Oboje podskoczyli wystraszani i zwrócili swoje spojrzenia na moją osobę. Blondynka zmierzyła mnie wzrokiem i utkwiła wreszcie swoje pogardliwe spojrzenie na moich oczach. Odpowiedziałam jej tym samym. Naszą wymianę spojrzeń przerwał Jackob, który skończył przygotowywać śniadanie, przeprosił blondynkę i ciągnąc mnie za rękę wyprowadził z kuchni do naszej sypialni, mówiąc po drodze, że musimy porozmawiać, ja byłam tego samego zdania, więc nie protestowałam.

- No słucham. - powiedziałam, gdy byliśmy już w pokoju.

- Blondynka, którą widziałaś w kuchni, to Jennifer i jest ona moją nową sekretarką.

- Że co?! Przecież mieliśmy wyraźny układ, że w dziale kobiecym pracują kobiety, a w męskim mężczyźni. Poza tym, ty masz już sekretarza, jak mu było Bob?

- To już nieaktualne. Zwolniłem go wczoraj.

- A nasz układ?

- Alex, bo ty nie rozumiesz ...

- To proszę oświeć mnie! - podniosłam głos.

- Dobrze, ale uspokój się troszeczkę.

- To wreszcie powiedz mi co ta dziewczyna robi w naszym mieszkaniu i co to znaczy, że jest twoją nową sekretarką?

- Pamiętasz, jak mówiłem przed wyjazdem, że jest szansa na podpisanie dużego kontraktu z firmą w Londynie? - kiedy przytknęłam, kontynuował. - No więc, udało mi się go podpisać, ale firma miała kilka dodatkowych warunków, jednym z nich jest jest to, że moją sekretarką zostanie Jennifer, wiesz jest jedną córeczką głównego prezesa tej firmy. Nie miałem wyjścia. A co do tego co ona tu robi... Wiesz mamy duże mieszkanie i pomyślałam, że do poniedziałku i tak niczego nie znajdzie, więc mogłaby zatrzymać się u nas przez ten weekend, co ty na to?

- Ok, ale w poniedziałek, po południu ma jej tu nie być.

- Dobrze. Kochanie, jeszcze jedno?

- Co jeszcze?!

- Jesteś urocza jak, jesteś o mnie zazdrosna.

- A jak mam nie być jak ta suka rozbierała Cię wzrokiem, do póki nie zauważyła mnie, a potem zmierzyła mnie jeszcze wzrokiem.

- Wiem widziałem, ale ona nie jest taka zła na jaką się wydaje.

- Do poniedziałku ma jej tu nie być. Ja teraz wychodzę, a ty się zajmij dalej swoim gościem, a raczej szukaniem dla niego mieszkania.

- Gdzie idziesz? Myślałem, że spędzimy razem trochę czasu, nie widzieliśmy się cały tydzień. - mówiąc to zaczął się do mnie zbliżać.

- Nie. Do póki ona tu jest. Idę do redakcji i pozałatwiać swoje sprawy.

Odeszłam od niego i będąc już przy drzwiach dodałam:

- Tylko nie zapomnij która z nas jest jeszcze twoją dziewczyną. - powiedziałam i wyszłam, z pokoju, a następnie z mieszkania trzaskając drzwiami.

Byłam nieźle wkurwiana na Jackoba. Z trudem zapanowałam nad sobą w mieszaniu. Nie chciałam robić awantury, gdy w mieszkaniu była ukochana córeczka jakiegoś szychy z Londynu. Wkurzał mnie jednak fakt , że w nasze i tak ciężko ostatnio układające się życie, wpierdalała się jakaś obca dziewczyna. Do tego była bardzo ładna i miała spędzać każdego dnia po kilka godzin w jednym biurze z moim chłopakiem. Jackob, miał rację jestem o niego zazdrosna. Ale przecież mam do tego pełne prawo.

*Jackob

Po rozmowie z nieźle wkurwioną, a jednak panującą nam sobą Alex, wróciłem do kuchni. Jennifer kończyła właśnie jeść naleśnika.

- Kim była ta brunetka? - zapytała uśmiechając się miło.

- To była Alex, moja dziewczyna. Pamiętasz opowiadałem Ci o niej.

- Tak, pamiętam. Nie była zła czy coś?

- Powiedzmy, że nie przypadłaś jej do gustu.

- Ona mi też. Szczerze nie wiem, co ty w niej widzisz Jakob.

- Możesz zostać do poniedziałku. A teraz choć, poszukamy ci w internecie jakieś mieszanie. - powiedziałem ignorując drugą część jej wypowiedzi.

*Alex

Weszłam do ulubionej mijanej po drodze kawiarni i kupiłam dużą kawę na wynos. Z nią w ręku udałam się do redakcji. Sobota, była dniem, który nie był w naszej redakcji dniem obowiązkowej pracy. Przychodzili Ci którzy chcieli dopracować swoje materiały lub mieli jakieś zaległości z tygodnia. Nie było dużo takich osób, jednak ktoś zawsze się kręcił. Bowiem, do dwudziestej godziny każdej soboty wszystko musiało być gotowe i być wysłane do wydawnictwa, które musiało wszystko wydrukować, żeby nowe magazyny mogły trafiać do kiosków co dwa tygodnie.

Ja udawałam się tam dzisiaj głównie dlatego, że chciałam spędzać jak najmniej czasu z blondynką, która nie przypadła mi do gustu. Drugim powodem był artykuł o zespole Konrada. Musiałam się za niego wziąć jeśli chciałam aby ukazał się w następnym numerze już za tydzień.

Po dwugodzinnej pracy, artykuł był gotowy. Naprawdę jestem z niego bardzo zadowolona, mam nadzieję że chłopakom z zespołu również się spodoba i dzięki niemu zdobędą jeszcze większą rozpoznawalność oraz ludzie docenią muzykę jaką tworzą. Są bowiem naprawdę nieźli.

Była dopiero po 16 kiedy opuściłam budynek redakcji. Udałam się na obiad do jednej z moich ulubionych restauracji, następnie poszłam do pobliskiej galerii na zakupy. Po godzinnym bezsensownym chodzeniu po sklepach w których i tak mi się nic nie podobało, zdecydowałam się kupić tylko zwykłe czarne leginsy i jakąś koszulkę z nadrukiem i udać się na siłownię.

Gdy znalazłam się już przed siłownią, weszłam do środka, szybko przebrałam się w szatni w kupione wcześniej ubrania, a resztę rzeczy zostawiłam w szafce. Wzięłam telefon i słuchawki i udałam się na bieżnię. Przebiegnięcie dobrych 10 kilometrów dobrze mi zrobiło, zmęczona opuściłam budynek i udałam się samochodem w kierunku mieszkania.

Po kilku minutach przekroczyłam próg, jak się okazało pustego mieszania. Jackob i jego nowa sekretarka prawdopodobnie poszli albo zwiedzać miasto, albo szukać dla niej mieszkania. Miałam wielką nadzieję, że jednak to drugie. Poszłam wziąć długą kąpiel w wannie. Przebrana w piżamę wróciłam do sypialni, rzuciłam się na łóżko i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

____________________________________________________________________

Hej!

Rozdział dodaje dzisiaj, bo jutro nie będę miała czasu. Wyszedł mi dość długi :) Piszcie czy Wam się podoba ;)

Dzisiaj dodaje też obsadę, czyli to jak sobie mniej więcej wyobrażam głównych bohaterów. Co o niej sądzicie?

Pozdrawiam, Kiniaaaa

Love, Friendship or Wont?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz