Obudził mnie mój kochaniutki budzik dokładnie o 07:00
Rozejrzałam się dookoła, i wstałam leniwie z łóżka. Poszłam do łazienki, w której wykonałam poranną toaletę oraz makijaż.
Wróciłam do pokoju, i wyjrzałam przez okno. Wydaje się być ciepło, ale biorąc pod uwagę to, że jadę na moim maleństwie, muszę ubrać się ciepło.
Z szafy wyjełam czarną bluzę, a do tego zwykłe jeansy.
Wzięłam jeszcze plecak, i zeszłam na dół. Nikogo nie było ani w kuchni, ani w salonie, więc rodzice jeszcze pewnie śpią. Pracują oni w jakiejś swojej firmie i jako szefowie mogą przyjść o 09:00 albo 10:00.
Wzięłam ze stołu jabłko, które wrzuciłam do plecaka, oraz kluczyki od MV Agusta F4CC, i wyszłam z domu.
Skoro do szkoły będę jechała wolno, nie muszę ubierać kombinezonu.
Usiadłam na moim maleństwie, i odpaliłam silnik. Cudowny warkot dotarł do moich uszu, a ja dostałam motoryzacyjnego orgazmu.
Ubrałam kask i odjechałam sprzed domu. Przejeżdżając przez ulicę czułam na sobie wzrok ludzi, głównie chłopaków. Jest to trochę irytujące, bo kiedy dziewczyna ma ścigacza, to wszyscy myślą, że to dla "szpanu"... A ja po prostu je kocham.
Gdy podjechałam pod szkołę, wszyscy się na mnie gapili. Zdjęłam kask, aby położyć go na siedzeniu.
Usłyszałam pogwizdywania, więc spojrzałam w tamtym kierunku.
Stała tam "święta trójca". Rzadko ich widzę w szkole, ale to chyba: Luke, czyli blondyn o błękitnych oczach z kolczykiem w wardze.
Dylan to chłopak o ciemno-brązowych włosach i jasno-brązowych oczach.
Jest jeszcze ten "najprzystojniejszy" zadaniem wszystkich plastików w naszej szkole, czyli Cameron. Chłopak o jasno-brązowych włosach i ciemno-brązowych oczach.
Zaczęli iść w moim kierunku. Oparłam się o ścigacza po czym na nich spojrzałam.
- Fajny ścigacz. - powiedział Cameron przygryzając wargę.
- Wiem, bo mój. Sam pewnie swojego nie masz. - chłopak spojrzał na mnie i podniósł prawą brew.
- Mam w spodniach. Chcesz zobaczyć? - wskazał palcami na swoje krocze i wykonał dość popularny ruch biodrami.
- Podziękuję, nie warto męczyć kucyka. - uśmiechnęłam się złośliwe i poszłam w kierunku wejścia do szkoły.
Czułam na plecach wzrok chłopaka który był żądny mordu, ale cóż. Bywa.
- Hej Lucy! - usłyszałam głos Hazel.
- O hej! Czemu nie było cie wczoraj w szkole?
- Byłam w Anglii u rodziny, i dopiero wróciłam.
Hazel to dziewczyna o jasno-brązowych włosach i zielonych oczach, jest miła, pomocna... Ogólnie ona i Alison są moimi najlepszymi przyjaciółkami.
- Halooo! Ziemia do Lucy! Odbiór! - Hazel machała mi dłonią przed twarzą.
- Co? Coś mówiłaś? Wyłączyłam się. Przepraszam.
- Pytałam co u ciebie.
- Po staremu, a u ciebie? - zaczęliśmy iść ramię w ramię pod klasę.
- Okej.
Zobaczyłam "świętą trójce", która szła w naszą stronę. Gdy nas mijali poczułam dłoń na moim tyłku. Odruchowo się odwróciłam, przez co Cameron dostał z otwartej dłoni w twarz.
Chłopak chwycił się za policzek patrząc na mnie z wkurwem w oczach.
- Pożałujesz tego szmato. - zaczął odchodzić, a ja spojrzałam na niego z pogardą.
- Jakbyś trzymał łapy przy sobie, nie było by problemu. - uśmiechnęłam się sztucznie.
Chłopak razem ze swoimi kumplami poszedł dalej. Hazel spojrzała na mnie, jej oczy były rozszerzone.
- Hej! Coś mnie ominęło? Cameron był wkurwiony! - w tym momencie, kiedy Hazel chciała coś powiedzieć, usłyszeliśmy głos Alison.
- Lucy postanowiła go wkurwić. - Hazel odpowiedziała Alison na pytanie, i spojrzała na mnie.
- No co? Nie przeżywajcie. - wzruszyłam ramionami.
Usłyszeliśmy dzwonek, więc weszliśmy do klasy. Mamy Historie z panią Morgan.
Usiadłam z Hazel, a Alison za nami. Nagle drzwi wejściowe się otworzyły, a w nich stanął Cameron.
- To nie twoja klasa Dallas! - nauczycielka chyba go nie lubi.
- Panią też miło widzieć, pani od Matematyki chciała jakąś Lucy Palvin do siebie. - w tym momencie zabrakło mi tlenu. On nie wie, że to ja.
- Pani Elkins? - nauczycielka poprawiła okulary i spojrzała na mnie.
- Tak. Pani Elkins. - odpowiedział chłopak lekko poirytowanym głosem.
- Lucy, idź. - Pani Morgan kiwneła głową w moją stronę.
Powoli wstałam z miejsca. Cameron spojrzał na mnie uśmiechając się złośliwe.
Wyszłam z klasy, a za mną chłopak. Szliśmy korytarzem, a jedyne co było słychać to dźwięk naszych kroków. Poczułam dłoń na moim pośladku. Gdy chciałam uderzyć Camerona, on złapał moją dłoń.
- Nie ładnie bić innych. - stwierdził, i znów ścisnął mój tyłek. Stałam do niego przodem, a on tylko głupkowato się uśmiechał.
- Nie ładnie obmacywać biedne dziewczynki. - uśmiechnęłam się, i uderzyłam go kolanem w krocze.
Chłopak jęknął dość głośno co wywołało u mnie śmiech.
Weszłam do klasy matematycznej. Pani Elkins uśmiechnęła się do mnie prosząc, żebym podeszła. Chwilę po mnie do klasy wszedł Cameron, i zajął swoje miejsce.
- Panno Lucy, twoje wyniki z matematyki są naprawdę cudowne. Chciałabym abyś wzięła udział w konkursie. Zgadzasz się? - na biurku nauczycielki leżało mnóstwo papierów, a jeden był właśnie na temat konkursu.
Szybko przeczytałam zasady oraz jakie tematy muszę mieć opanowane. Gdy upewniłam się, że wszystko umiem, zgodziłam się na udział w konkursie.
Nauczycielka uśmiechnęła się. Zaznaczyła coś na kartce, i po kilku minutach powiedziała, że mogę wracać na lekcje, więc tak zrobiłam.
Gdy już siedziałam w swojej klasie, Hazel dziwnie na mnie patrzyła.
- Co? Coś nie tak? - zapytałam zaniepokojona tym, że mogę mieć coś na twarzy.
- Nie, nic... - dziewczyna dziwnie się uśmiechnęła, ale wolałam już nie drążyć tego tematu.
CZYTASZ
Obiecujesz mi?
Teen Fiction"Są tacy, którzy uciekają od cierpienia miłości. Kochali, zawiedli się i nie chcą już nikogo kochać, nikomu służyć, nikomu pomagać. Taka samotność jest straszna, bo człowiek uciekając od miłości, ucieka od samego życia. Zamyka się w so...