Rozdział III

207 24 5
                                    

Reszta tygodnia minęła mi mozolnie. Przed chwilą skończyła się ostatnia, piątkowa lekcja i mogłam w spokoju wrócić do domu.

Usiadłam na moim maleństwie, i odpaliłam silnik. Wyjechałam na ulicę, następnie zaczęłam jechać do domu.

Kilka minut później wjechałam na podjazd przed domem. Weszłam do środka, na szafce obok drzwi położyłam kluczyki, i weszłam do salonu.

- Hej Mama, hej tata! - odpowiedziała mi głucha cisza. Poszłam do kuchni, na stole leżała jakaś kartka.

"Musieliśmy pojechać na delegację. Będziemy albo w sobotę wieczorem, albo w niedzielę wieczorem.

Mamusia :*"

Dwa dni spokoju! Poszłam do swojego pokoju. Przebrałam się w luźne spodnie dresowe i szarą koszulkę.

Usłyszałam dzwonek do drzwi, więc zeszłam na dół. Otworzyłam je, a moja mina zrzędła.

- Czego tu? - położyłam dłonie na bokach, patrząc uważnie na Camerona.

- Mama Ci nie powiedziała? - zapytał chłopak unosząc prawą brew.

- A miała mi o czymś powiedzieć?

- To zadzwoń. - Cameron chciał wejść do środka, ale zagrodziłam mu ręką wejście.

- Najpierw zadzwonię.

Wyciągnęłam z kieszeni telefon, aby zadzwonić do mamy.

*Rozmowa telefoniczna*

Mama: No hej skarbie.

Lucy: Mamo? Czemu do naszego domu przyszedł jakiś chłopak, i chce wejść do środka?

Mama: Och! Zapomniałam! To Cameron, syn naszych pracowników. Bali się, że jak będzie sam w domu, to zrobi jakąś imprezę.

Lucy: Ach! Przecież lepiej, żeby mnie zgwałcił, niż robił imprezy... Oczywiście. Dzięki, że miałam jakieś swoje zdanie.

*Koniec rozmowy telefonicznej*

Spojrzałam na chłopaka, który uśmiechał się złośliwie.

- Pierdol się. - zaczęłam iść do kuchni, gdy nagle chłopak postanowił jeszcze coś powiedzieć.

- Z tobą zawsze. - usłyszałam zamykanie się drzwi, i kroki chłopaka.

- Gdzie mam spać? - stał w kuchni patrząc co robię.

- Na podwórku. - powiedziałam uśmiechając się ironicznie.

- Super. - powiedział i również się uśmiechnął, pokazując swoje białe ząbki.

Wyminęłam go idąc na górę. Chłopak szedł za mną, niosąc na ramieniu torbę.

Wskazałam mu pokój, który służył jako gościnny. Cameron wszedł do niego, rozglądając się po całym pomieszczeniu.

Ignorując to co miał zrobić chłopak, wyszłam z pomieszczenia, i poszłam do kuchni.

Była już 17:51. Siedziałam przy stole w kuchni, jedząc frytki. Kocham frytki. Do pomieszczenia wszedł Cameron. Nie lubię, gdy ktoś patrzy na mnie podczas jedzenia. Oczywiście nie licząc rodziców. Wstałam od stołu, zostawiając w kuchni jedzenie, i poszłam do swojego pokoju.

Usiadłam na łóżku, kładąc na udach laptopa. Włączyłam sobie film pod tytułem "3 metry nad niebem". Oglądałam go z setki razy, i wciąż go kocham.

Mój ukochany moment, kiedy Hugo (H). Przykleił Babi plakat nad łóżkiem, został mi przerwany przez pukanie do drzwi.

Zatrzymałam film, i spojrzałam na Camerona który wchodzi do pokoju.

- Zgubiłeś się? - chłopak zamiast mi odpowiedzieć, spojrzał na mojego laptopa.

Zamknęłam go, a brunet skupił całą uwagę na mnie.

- Chciałem powiedzieć, że idzie burza więc lepiej będzie, jeżeli schowasz swojego ścigacza. - powiedział i wyszedł z pokoju.

O kurwa... Czemu muszę bać się burzy?! Nienawidzę burzy. Lubię deszcz, ale nie burze!

Szybko zbiegłam na dół, wyszłam na zewnątrz i wprowadziłam moje maleństwo do garażu.

Wbiegłam do domu chwilę przed tym, gdy na dworze rozgrzmiał pierwszy grzmot.

Moje serce przyspieszyło swoje tempo, a moje ręce zaczęły drżeć.

Weszłam po schodach prosto do mojego pokoju. Wskoczyłam pod kołdrę. Z każdym grzmotem, moje serce podnosiło się coraz wyżej.

Drzwi do pokoju się uchyliły, a w nich stanął wesoły Cameron.

- Boisz się burzy? Serio? - zaśmiał się, siadając tuż obok mnie.

Spojrzałam na niego. Jego oczy, były roześmiane.

- Nie kurwa, udaje misia pande.

- Okej, to ja idę. - gdy chłopak chwycił za klamkę, na zewnątrz znowu zagrzmiało, a ja podskoczyłam.

Cameron chciał zostać, ale kazałam mu wyjść. On jest tak pojebany, że mógłby mnie zgwałcić w nocy.

Następnego dnia...

Poczułam zimno, które otaczało moje ciało. Otworzyłam oczy, i rozejrzałam się dookoła. Zauważyłam, że moja kochana kołdra leży sobie samotna na podłodze.

Jeknęłam niezadowolona z tego faktu. Po chwili wstałam z łóżka, podniosłam kołdrę, którą położyłam na łóżku, i poszłam do łazienki.

Przemyłam twarz i zrobiłam lekki makijaż. Weszłam z powrotem do pokoju, ubrałam jeansowe spodenki oraz zwykłą, szara koszulkę.

Zeszłam do kuchni, w której wstawiłam wodę na kawę. Po kilku minutach była gotowa. Trzymając napój w dłoni, poszłam do salonu. Włączyłam telewizor i zaczęłam spokojnie oglądać.

Do pomieszczenia wszedł Cameron w samych luźno opuszczonych dresach, a mnie przeszedł dreszcz.

___________________________________

Dziękuję za wszystkie gwiazdki i komentarze 😊

Obiecujesz mi? Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz