Rozdział X

166 22 5
                                    

- Gdy miałam czternaście lat, rodzice wysłali mnie na wakacje do Barcelony, ponieważ miałam tam wujka. Wszystko zapowiadało się świetnie. Cudowny widok z okna w pokoju... Wielki basen w ogrodzie... Kilka metrów do morza... Cudownie. Pewnego dnia wujek się upił. Przyszedł do mojego pokoju i zaczął.... Mnie... Obmacywać... Szarpałam się.. Krzyczałam, ale nic to nie dawało. - z moich oczu popłyneły łzy. Cameron przetarł je kciukiem i mnie przytulił. Nie bałam się jego dotyku, w tym momencie mi pomagał. - Następnego dnia chciałam zadzwonić do rodziców, ale wujek zabrał mi telefon. Kilka dni później mnie... Zgwałcił... Po prostu... Gdy po wakacjach wróciłam do domu, chciałam się zabić... Wytrzymałam rok. Jak miałam piętnaście lat już nie dawałam rady, i ponownie chciałam się zabić. Jak widzisz żyje, bo powstrzymała mnie miłość moich rodziców, którzy do dziś nic nie wiedzą. - gdy skończyłam mówić, chłopak spojrzał w moje oczy z troską.

- To dlatego bałaś się mojego dotyku? Bo myślałaś, że skrzywdzę cie tak samo, jak twój wujek? - nie byłam w stanie odpowiedzieć, więc po prostu pokiwałam głową.

- Spokojnie... Ja cię nie skrzywdzę.- te słowa wywołały u mnie uśmiech, ale teraz chciałam zapytać o jedno:

- Obiecujesz mi?

- Obiecuję. - odpowiedział i złączył nasze usta w jedność.

Tym razem się nie wyrywałam. Powoli oddawałam pocałunek, a chłopak coraz bardziej go pogłebiał, gdy nagle drzwi od łazienki się otworzyły.

- Oooo kogo ja tu widzę? - piskliwy i drażniący głos Nancy obił się o ściany pomieszczenia.

Cameron odsunął się ode mnie i spojrzał na dziewczynę.

- Mnie i Lucy. Coś nie pasuje? - chłopak pomógł mi zejść z umywalki i objął mnie ramieniem, co nadal było dla mnie dziwne.

- Możecie się pieprzyć gdzieś indziej? - Gdy usłyszałam te słowa, znowu zaczęło mi skakać ciśnienie.

- Morda dziwko. - odpowiedziałam z uśmiechem na ustach, wymijając dziewczyne.

Szłam do szatni, bo prawdopodobnie W-F zdążył się już skończyć. Poczułam dłoń na ramieniu, więc się odwróciłam.

- Nie dokończyliśmy. - usłyszałam głęboki głos, a po chwili usta Camerona na moich.

Całowaliśmy się praktycznie na środku korytarza. Wszyscy się na nas patrzyli, a mój brzuch był pełen małych motyli.

Po chwili oderwaliśmy się od siebie i każdy poszedł w swoją stronę.

Cameron pov.

- Uuu stary... Widziałem. - usłyszałem głos Luke'a, który razem z Dylanem siedział na ławce pod klasą.

- I? - odpowiedziałem lekko obojętnie, choć ten pocałunek był inny niż z każdą inną laską. Luke po chwili odszedł, zostawiając mnie z Dylanem.

- Chyba bardzo chcesz wygrać ten zakład. - Dylan uśmiechnął się jak idiota, a ja miałem chwilowego laga, bo nie ogarnąłem o co mu chodzi.

- Zapomniałem o nim. - no może nie, ale co z tego? Polubiłem ją i tyle. Ona nie jest taka jak każda.

- Jasne Dallas. - kpina w głosie chłopaka była cholernie wyczuwalna.

- O co ci chodzi? Ona jest po prostu fajna. - to prawda.

- Mhm wszyscy wiedzą, że chcesz po prostu te bilety. - chłopak zaśmiał się, a mnie wzięły nerwy.

- Weź się ogarnij. Zazdrościsz, że taka laska interesuje się mną, a nie tobą?

- Dobra stary. Nie chce się kłócić. Masz jeszcze tydzień. Możesz się jeszcze postarać. - powiedział odchodząc, a ja stałem jak idiota.

Jeżeli Lucy się o tym dowie, to mnie zwyzywa... Boję się, że Dylan jej o wszystkim powie. Ja naprawdę zaczynam ją lubić. Nie zależy mi już na tym jebanym zakładzie. Jak będę chciał te bilety, to je sobie kupię.

- Ej stary! Mówię do ciebie. - głos Luke'a wybudził mnie z moich rozmyśleń.

- No, ta. Co chciałeś?

- Dzwonek był. Co się z tobą dzieje? - blondyn pokazał mi telefon, abym zobaczył godzinę.

- Nie wiem. Zmęczony może jestem i to przez to. - uśmiechnęłam się, a po chwili ktoś zasłonił mi oczy.

- Zgadnij kto to! - ten piskliwy głosik przeleciał przez moje uszy.

- Nancy. - moja odpowiedź była obojętna, a dziewczyna i tak rzuciła mi się na szyję.

Obiecujesz mi? Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz