Gdy wyszliśmy z domu, Cameron zaproponował, że mnie podwiezie. Po dłuższym namyśle, zgodziłam się.
- Emmm Lucy... Powiesz mi o co chodziło z tym jakby pożegnaniem? - chłopak jąkał się.
- Nie. Wybacz, ale to moja sprawa. - odwróciłam głowę w stronę okna. Patrzyłam na drzewa, które zaczynały swój bieg, gdy tylko samochód ruszał.
- A te rany na nadgarstkach? - chłopak delikatnie dotknął moich dłoni, przeszedł mnie dreszcz, więc zabrałam ręce, by ich nie dotykał.
- To też moja sprawa.
- Nie możesz tego robić. - Cameron mówił to, ciągle będąc wpatrzonym w drogę przed nami.
- Przestań o tym gadać. - po tych słowach nastała cisza.
Kilka minut później byliśmy pod szkołą. Wszystkie pary oczu były skierowane na nas.
Cameron jak gdyby nigdy nic poszedł do swoich znajomych. Zobaczyłam przy wejściu Alison, która wesoło się do mnie uśmiechała.
Gdy już byłam koło niej, dziewczyna mnie przytuliła. Boję się dotyku ludzi, ale przecież to moja przyjaciółka. Mogę jej ufać. Prawda? Za każdym razem, gdy ktoś mnie przytula lub dotyka, cała drżę.
- Czy ja o czymś nie wiem? - Alison zapytała, gdy byłam obok niej.
- Nic między nami nie ma. - odpowiedziałam patrząc na dziewczyne.
Zaczełyśmy iść w stronę szatni, ponieważ zaczynamy od W-F. Gdy byłyśmy już w pomieszczeniu, zaczęłam się przebierać. Na rękach od nadgarstka do łokcia, miałam opatrunki. Nikt jakoś nigdy o to nie pytał, bo wmawiałam wszystkim, że lubię tak nosić bandaże. Działało.
Kilka minut później wszyscy weszli na sale.
- Dziś mamy zajęcia razem z trzecią klasą. - nauczycielka spojrzała w stronę drzwi, a wszyscy podążyli za jej wzrokiem.
Zobaczyłam grupkę ludzi wchodząca na sale, a w nich świętą trójce oraz Nancy.
Ekstra.
Zaczęliśmy wspólną rozgrzewkę, a ja cały czas czułam na sobie czyjś palący wzrok. Gdy się odwróciłam, napotkałam wkurzone spojrzenie Camerona.
- Przepraszam. Mogę do toalety? - zapytałam nauczycielki stojąc obok niej.
Po uzyskaniu pozwolenia, skierowałam się do wspomnianego pomieszczenia.
Stanęłam przed lustrem patrząc się na swoje odbicie. To zabawne, że kiedy wpatrujemy się w swoje oczy, w swój nos, w swoje usta... To myślimy, że stoi przed nami obca osoba.
Usłyszałam otwieranie się drzwi, a moje serce przyspieszyło swój rytm. Spojrzałam w kierunku wejścia. Cameron podszedł do mnie.
Chłopak posadził mnie na umywalce i stanął pomiędzy moimi nogami. Spojrzał na bandaże. Powoli zaczął je rozwijać, patrząc mi w oczy.
Gdy zobaczył wszystkie rany, na obu dłoniach, jego oczy się rozszerzyły.
- Dlaczego to robisz? - chłopak wyszeptał, cały czas patrząc na blizny.
- Po prostu. - gdy chłopak usłyszał odpowiedź, zrobił coś, co wywołało u mnie lekkie przerażenie.
Podniósł moje ręce, do wysokości swojej twarzy, i zaczął całować rany. Chciałam się wyrwać, ale chłopak był o wiele silniejszy.
- Przestań! - "krzyknęłam" szeptem. Cameron spojrzał na mnie, ale nie przerywał pocałunków.
- Przestane pod warunkiem, że obiecasz mi nigdy więcej tego nie robić. - dlaczego on przejmuje się mną? Osobą, której nie zna.
- Nie lubię łamać obietnic więc nie mogę Ci tego obiecać. - chłopak spojrzał na mnie, a jego wyraz twarzy wyglądał na zawiedziony.
- Powiem Ci, dlaczego się o ciebie martwię, a ty mi powiesz, dlaczego to robisz. Okej?
- Nie wiem czy mogę Ci zaufać. - moja głowa przetwarzała teraz tysiące myśli na sekundę, a ja nadal nie wiedziałam co robić.
- Możesz. - powiedział i złączył nasze usta w pocałunek.
Chłopak całował powoli, ale ja się bałam. Bałam się tak samo... Jak kiedyś. Odsunęłam głowę, a chłopak uniósł prawą brew.
- Miałeś mi powiedzieć no wiesz... Dlaczego się o mnie martwisz. - wyszeptałam ledwo słyszalnym tonem.
- Moja siostra, gdy miała około piętnastu lat, również się okaleczała. Miałem wtedy jakieś czternaście lat i nie rozumiałem za bardzo dlaczego to robi. Mieliśmy zajebiste życie, o którym niektórzy marzą, a ona mimo tego wszystkiego, i tak się okaleczała. Pewnego dnia przyszła do mnie do pokoju i dała mi kopertę, na której było napisane moje imię. - Cameron przerwał na chwilę, by wziąć oddech i kontynuował. - Później po prostu wyszła z mojego pokoju. Gdy otworzyłem kopertę, rozpłakałem się jak małe dziecko. Był tam podobny list do twojego. To był list pożegnalny. Próbowałem jej szukać ale, następnego dnia, rodzice dowiedzieli się, że moja siostra została znaleziona z podciętymi żyłami w jakimś opuszczonym budynku. - chłopak skończył mówić, a z jego oczu popłyneły łzy.
Szybko je wytarł i spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem.
- Teraz twoja kolej. - powiedział, a ja nadal nie byłam w stanie niczego powiedzieć, przez jego historię.
Po chwili się otrząsnełam i zaczęłam mówić.
- Gdy miałam czternaście lat...
CZYTASZ
Obiecujesz mi?
Teen Fiction"Są tacy, którzy uciekają od cierpienia miłości. Kochali, zawiedli się i nie chcą już nikogo kochać, nikomu służyć, nikomu pomagać. Taka samotność jest straszna, bo człowiek uciekając od miłości, ucieka od samego życia. Zamyka się w so...