Rozdział XII

174 23 4
                                    

Gwiazdki i komentarze mile widziane.
____________________________________

Siedziałam sobie, czytając moją ukochaną książkę, gdy nagle mój telefon zaczął dzwonić.

*Rozmowa telefoniczna*

Hazel: Idziemy na imprezę!

Lucy: Miłej zabawy.

Hazel: Ty głupolku! Ty też idziesz! Idziemy do Luke'a.

Lucy: O której?

Hazel: 20:30 mamy u niego być.

Lucy: Przyjdź do mnie o 20:00 Papa.

*Koniec rozmowy telefonicznej*

Wstałam z łóżka i podeszłam do komody, aby wybrać jakieś ubrania.

Wybrałam jeansowe spodenki, a do nich szarą koszulkę, na którą nałożyłam czerwono-czarną koszule w kratę.

Poszłam do łazienki, w której zrobiłam zwykły makijaż, robiąc jedynie mocniejsze kreski.

Zanim się obejrzałam, byłam już ubrana i gotowa do wyjścia. Zeszłam na dół, aby powiadomić o wszystkim mamę.

- Ja wychodzę na imprezę. Będę jutro bo prawdopodobnie będę spać u Hazel. - uśmiechnęłam się do kobiety, która oglądała telewizję.

- Miśka... Muszę zepsuć Ci plany... Przecież wiesz, że co weekend wyjeżdżam w delegację. Cameron musi tu spać, ponieważ rodzice mu nie ufają. - aha.

- Czyli nie mogę iść? - jeknęłam niezadowolona, ponieważ byłam już ubrana i umalowana...

- Raczej nie. Za jakieś pół godziny przyjdzie Cameron, ponieważ ja zaraz wyjeżdżam. - aaa to dlatego przy drzwiach stoi walizka.

Mama wyszła dziesięć minut później, a ja napisałam do Hazel, że nie mogę iść. Byłam właśnie w łazience, żeby zmyć makijaż, gdy nagle ktoś zaczął pukać do drzwi.

Zeszłam na dół, aby wpuścić gościa do środka.

- Przybył twój książę. - Cameron opierał się ramieniem o futryne drzwi.

- Gdzie?! - ahh te prowokacje.

- Ha ha. Ale śmieszne. - mruknął wchodząc do domu.

Zamknęłam za chłopakiem drzwi, przekręcając klucz. Cameron w tym czasie zaniósł torbę z ubraniami do "swojego" pokoju.

Po chwili wrócił na dół w samych dresach, które wisiały mu nisko na biodrach.

Usiadłam na kanapie włączając TV. Cam zajął miejsce obok mnie. Zbyt blisko mnie.

Spojrzałam w stronę okna. Na niebie gromadziły się czarne chmury... Zajebiście. Prawdopodobnie będzie burza.

Wstałam z kanapy i poszła do kuchni, bo ostatnio bardzo mało jem. Po zrobieniu sobie kanapek, usiadłam przy stole i zaczęłam jeść.

Kilka minut później siedziałam pogrążona w myślach w swoim pokoju. Usłyszałam grzmot. Moje serce przyspieszyło. Z każdym hukiem było coraz gorzej. To była o wiele mocniejsza burza niż ostatnio.

Drzwi mojego pokoju otworzyły się, a do pomieszczenia wszedł Cameron.

- Podobno boisz się burzy. - uśmiechnął się, i usiadł obok mnie.

- Tylko troszkę. - powiedziałam, a Cam wciągnął mnie na swoje kolana.

Tym razem "nic" nie robił. Położył się na plecach tak, że ja leżałam na nim, a następnie objął mnie rękami. Choć to dziwne, to czułam się bezpiecznie.

Gdy znowu zagrzmiało, bardziej przytuliłam się do Cameron, przez co nieświadomie otarłam się o jego krocze, a chłopak jęknął.

- Prze... Przeprasza - chciałam zejść, ale chłopak mnie przytrzymał.

- Za co? Podobało mi się. - Cameron się zaśmiał, a moje policzki pochłonęła czerwień.

- Chce iść się myć. - jęknęłam próbując uwolnić się z uścisku Camerona.

Chłopak mnie puścił, a ja poszłam do łazienki biorąc wcześniej bieliznę i piżamę.

Kilka minut później wyszłam spod prysznica i znowu byłam w swoim pokoju, tym razem nie było w nim Camerona.

Jednak po chwili "mój książę" jak sam powiedział, wszedł do pokoju w samych bokserkach i jak gdyby nigdy nic położył się obok mnie na łóżku, przykrywając się kołdrą.

- Może Ci przeszkadzam? - powiedziałam gdy chłopak ułożył się już wygodnie w łóżku.

- Jest burza, a ja nie chcę później chodzić na policję i zeznawać co się stało, że zeszłaś na zawał. - powiedział dumny z siebie, a ja odwróciłam się do niego plecami.

Usłyszałam grzmienie, więc bardziej otuliłam się kołdrą. Poczułam silne ramiona, które oplatały moją talię oraz nogi, które zaplątały się z moimi.

- Obronie cie. - te słowa usłyszałam przy moim uchu, gdy zasypiałam.

Obiecujesz mi? Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz