6.

2.1K 141 41
                                    

Szedł przez las. Pomimo tego, że było ciemno i wszystko wygladało tak samo on doskonale wiedział do kąd zmierza. Do celu jego wędrówki zostało tylko kilka metrów. W oddali mógł już zobaczyć odbicie promieni  księżyca w tafli jeziora. Wychodząc spomiędzy drzew nie zatrzymał się jednak na brzegu. Wszedł na pomost i stanął patrząc na mieniącą się wodę. Zamknął oczy słuchając odgłosów lasu. Szum wody, wiejący wiatr i pochukiwanie sowy w oddali. Zapomniał o wszystkim. O wszystkich problemach, o swoich znajomych. Byl tylko on.

Nagle wszystko ucichło. Otworzył oczy i spojrzał do góry. Niebo było zasnute chmurami, nad wodą unosiła się mgła, a coś rytmicznie uderzało o pomost. Uklękł na brzegu drewnianej konstrukcji chcą zobaczyć co to. To nie było coś, a raczej ktoś. Bose stopy wystawały z czarnych spodni. Biały za duży t-shirt falował na wodzie. Odważył się spojrzeć na twarz topielca. Sine wąskie usta, wystające kości policzkowe i szeroko rozwarte niebieskie oczy.

To był on.

***

Louis obudził się z krzykiem. Usiadł na łóżku oddychając szybko i  rozglądając się w popłochu.

- Zły sen, co? - zachrypnięty głos sprawił, że chłopiec obrócil głowę w prawo i natrafił na zielone tęczówki wpatrujące się w niego. Niebieskooki skinął głową, nie będąc pewnym jak zabrzmi jego głos. - Mam spać z tobą? - nawet po ciemku mógł zobaczyć jego cwaniacki uśmieszek.

- N-nie trze-eba - zająknął się szatyn. Czuł, że na jego policzki wypływa rumieniec. Ostatni raz spojrzał na Harry'ego, po czym położył się i odwrócił do niego plecami. Zamknął oczy próbując zasnąć, ale pod jego powiekami ciągle przelatywały sceny ze snu.

Brunet widząc, że Lou wierci się na łóżku, wstał ze swojego i najzwyczajniej położył się na łóżku swojego współlokatora i objął go ramionami.

- Co ty robisz? - usłyszał szept mniejszego chłopca, który próbował odsunąć się od jego dotyku.

- Nie widzisz? Pomagam ci zasnąć. A teraz śpij.

- Nie - zaprotestował - idź sobie.

Harry nic nie powiedział tylko przyciągnął go mocno do swojej klatki piersiowej i zamknął oczy.

O dziwo Louis zasnął już po paru minutach.

***

- Napewno nie idziesz? - zapytał Zayn, kładąc się koło szatyna, od razu wplatając swoje palce w jego włosy. Lubił to robić. Włosy Louisa był miękkie w dotyku, a chłopakowi nie przeszkadzało to w żadnym stopniu, można powiedzieć, że  sprawiało mu to przyjemność.

- Napewno Zi. Po za tym mama kupiła mi nową książkę przed wyjazdem i chcę ją przeczytać jak najszybciej.

- Wiesz, że masz jeszcze dwa tygodnie na to, prawda?

- Tak, ale...

- Żadne ale - przerwał mu - Chodź, fajnie będzie. Potem idziemy pływać

- Ale ty nie umiesz - niebieskooki przewrócił oczami.

- Może nie umiem, ale Liam umie. A gdy wychodzi z wody, cały mokry i krople spływają po jego mięśniach, gdy poprawia mokre włosy ręką, ah... wtedy robi mi się gorąco...

- Przestań! To ochydne! - jęknął szatyn zasłaniając uszy i odsuwając się od dotyku mulata.

- Gdyby to był Harry nie mówił byś tak. Powiedział byś "Zayn, jaki on jest przystojny, aż staje mi na jego widok!".

- Zamknij się! - jego policzki były w kolorze dorodnego pomidora. Chwycił poduszkę i zaczął nią okładać swojego przyjaciela, aż ten nie spadł z łóżka.

- Kurwa Lou! To bolało! - powiedział masując obolały pośladek - A skoro już jesteśmy w temacie Harry'ego, to jak tam pierwsza noc?

Louis westchnął na wspomnienie nocy i dość ciekawego poranka.

Nigdy tak dobrze nie spał jak tej nocy. Nie miał więcej koszmarów. Wszystko jednak zmieniło się rano. Kiedy chłopca nie obudził ktoś, a raczej coś.  Dokładniej twardy kutas Harry'ego przyciśnięty do jego pośladków. Gdziekolwiek Louis by się nie przesunął, cały czas go czuł. Po kilku minutach bezsensownego wiercenia się poddał się po prostu leżąc bez ruchu. Czara przelała się dopiero pół godziny później, kiedy zaczął ocierac się o tyłek szatyna jęcząc i sapiąc mu przy tym do ucha. Louis poczuł, że robi się twardy przez poczynania bruneta. Koniec konców uwolnił się od swojego wsółlokatora, jedynym defektem była mokra plama na jego bokserkach.

- Całkiem okey. To co idziemy na te podchody?

***

- Dzisiaj wieczorem będą zajęcia z koszykówki. Nasi chłopcy zgodzili sie nauczyć wszystkich grać i potem rozegrać kilka meczy. Z tego powodu kolacja jest przeniesiona na godzinę 17:30. Teraz domki od 1 do 5 idą nad jezioro z Chrisem, od 6 - 10 na boisko z Leo, od 11 - 15 na "lekcje przyrody" do lasu z Panią Suzy. Do zobaczenia w stołówce. - głos pani Joyce rozbrzmiał w głosnikach rozmieszczonych na terenie obozu. Louis uśmiechnął się słysząc informację, że to Chris będzie ich pilnował. Poprzedniego wieczoru świetnie się razem bawili. Chciał to powtórzyć.

- Boo, tutaj! - Liam machał do niego stojąc pod wielkim drzewem na końcu plaży. Szatyn ruszył w jego stronę po drodze uśmiechając się do Chrisa, który pełnił funkcje ratownika.

- Co się tak szczerzysz do tego blondyna? - zapytał Niall ściagając koszulkę i rzucając ją na koc.

- Nie ważne - wzruszył ramionami.

- Idziesz z nami pływać? - spytał wskazując głową jezioro.

- Nah, zostaje tu z Zaynem - uśmiechnął się siadając koło swojego przyjaciela.

Popatrzał w stronę wody na pływających znajomych i cóż, szczególnie zwrócił uwagę na jedną osobę. Nigdy nie przyzna się Zayn miał racje co do słów i reakcji szatyna na widok Harry'ego wychodzącego z wody.

Agnieszka xx

I Love Nerd || Larry StylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz