13. Epilog

1.5K 63 11
                                    

Hej. To już koniec ILN :(

Wattpad zawsze był moją odskocznią od problemów i złego samopoczucia. Nie porzuciłam tego ff specjalnie, po prostu wydawało mi się, że moje życie wreszcie ma sens, ale z racji tego, że wstawiam epilog możecie się domyślić, że tak kolorowo jednak nie jest :(

Dziękuję wam za wszystkie gwiazdki i komentarze, które za każdym razem wywołują uśmiech na mojej twarzy, a szczególnie za wasze oops i hi, które pojawiały się przez cały czas

A teraz zapraszam na epilog

***

Ostatni tydzień powoli dobiegał końca. Tak jak nauczyciele obiecali ostatniego dnia przed wyjazdem zorganizowali ognisko. Do okoła paleniska ułożono więcej drewnianych ławek by każdy mógł znaleźć dla siebie miejsce, a na oddalonym nieco stole rozłożono talerze z piankami, oraz kubki z ciepłą herbatą. Na znajdującej się pod stołem ławce leżały koce dla tych, którym było zimno, a nie posiadali grubszego okrycia.

- Nie mogę uwierzyć, że te dwa tygodnie tak szybko minęły - powiedział Zayn siadając  na kolanach Liama. Payne tylko przytulił swojego chłopaka przytakując mu i odpierając od niego kubeczek z herbatą. Kilka osób także się z nim zgodziło uśmiechając się smutno ponieważ ostatnie parę dni spędzili inaczej niż każdy by tego chciał. Pogoda nie dopisywała, a co za tym szło to to, że nie mogli spędzać czasu na plaży, ani grać w kosza. Jedyne co robili przez cały czas to oglądali filmy wyświetlane na wielkim białym ekranie w stołówce lub grali w gry planszowe, które zorganizowali właściciele obozu.

Louis i Harry usiedli obok swoich przyjaciół w momencie, w którym Niall wyciągnął swoją gitarę, a po chwili można było usłyszeć pierwsze dźwięki piosenki I'm yours  Jasona Mraza. Delikatne dźwięki gitary i ognisko w tle robiło niesamowity nastrój więc coraz więcej ludzi zaczynało się schodzić i zajmować miejsce wokół ogniska. Nawet delikatna mżawka nie przeszkadzała obozowiczom w zatapianiu się w tym niesamowitym momencie. Po pewnym czasie Harry wstał by przynieść koc ponieważ widział, że Louisowi jest zimno pomimo, że ten nic nie mówił. Tomlinson był zbyt zamyślony by zwrócić uwagę na to, że lekko się trzęsie pod wpływem zimnych kropel spadających na niego co jakiś czas.

Po około godzinie mżawka przerodziła się w prawdziwą ulewę i ludzie zaczęli uciekać w stronę domków po drodze zbierając swoje rzeczy. Louis i Harry także zaczęli biec w stronę ich tymczasowego miejsca zamieszkania. Ich ubrania w kilka sekund stały się przemoczone do suchej nitki, a biała koszulka Stylesa przykleiła się do jego ciała ukazując jego mięśnie i Louis nie mógł na to narzekać. W biegu chwycili się za ręce i Tomlinson pomyślał o tym, że gdyby ktoś puścił teraz muzykę to ich obecna sytuacja wyglądała by jak scena z jakiegoś filmu.

Harry pchnął Louisa na drzwi domku od razu przylegając do niego ustami, a jego dłonie znalazły swoje miejsce na biodrach szatyna. Byli przemoczeni ale im to nie przeszkadzało gdyż ważniejsze było to, że nareszcie mogą być razem. Sami, w miejscu gdzie nikt im na pewno nie przeszkodzi.

- Harry, um- Harry poczekaj - Louis powiedział z trudem pomiędzy pocałunkami - Wejdź- wejdźmy do środka.

Chłopak nie chętnie oderwał się od niższego, ale kiwnął głową by to zrobili gdyż nie chciał by ktoś nie powołany widział to co było przeznaczone tylko dla jego oczu. Louis wyciągnął klucz z prawej kieszeni swoich spodenek i drżącymi rękoma próbował otworzyć drzwi. Nie umiał się skupić na trafieniu do dziurki czując oddech Styles na swojej szyi i słysząc jego postukiwanie nogą w zniecierpliwieniu. Po chwili loczek wyrwał mu klucze z ręki by szybko otworzyć drewnianą powłokę i wepchnął ich do pokoju. Jedną ręką zatrzasnął drzwi, a drugą przyciągnął do siebie szatyna zaczynając całować go po szyi. Louis odchylił głowę do tyłu wydając z siebie ciche westchnięcie. Powoli zaczęli zdejmować z siebie ubrania próbując jak najrzadziej odrywać się od siebie. Jedno po drugim ich ubrania lądowały na ziemi tworząc mokrą kałużę ale nikogo to w tamtym momencie nie interesowało. Kiedy byli prawie nadzy Louis podskoczył owijając Harry'ego nogami w pasie, a Styles chwytając go za pośladki skierował swoje kroki na górę. Po kilku minutach można było usłyszeć tylko jęki i czułe słówka wydostające się  ich ust pomieszane z szybkimi oddechami.

Następnego ranka wszyscy stali ze swoimi bagażami i czekali na ostatnią zbiórkę i komendę by wejść do autobusu. Louis czuł silną potrzebę by przytulić się do bruneta stojącego koło niego ale bał się reakcji Harry'ego jak i reszty ludzi z jego klasy. Ostatnia noc była najlepszą w jego życiu i miał nadzieję, że nie tylko on tak sądził. Po przeliczeniu wszystkich i spakowaniu walizek wreszcie można było wejść do autobusu. Louis skierował swoje kroki w stronę Zayna i Liama ale został pociągnięty przez co upadł na siedzenie kilka rzędów przez swoimi przyjaciółmi. Uśmiechnął się delikatnie na widok Harry'ego, który nic nie mówiąc podał mu jedną ze swoich słuchawek i delikatnie przytulił  do siebie szatyna. Louis nawet się nie zorientował kiedy zasnął.

- Kocham kujona i nigdy nie chce kochać kogoś innego - powiedział Harry całując Louisa w czoło i także zamknął swoje oczy.

***

Tak oto dotarliśmy do końca ILN. Wiem, że pewnie część z was liczyła na tą konkretną scenę, ale nie byłam jej w stanie napisać, że względu na to jak się czuję :(

Przepraszam, że to tyle trwało i to ff nie jest idealne ale wreszcie mogę powiedzieć, że jest skończone. A teraz po raz ostatni:

Agnieszka xx

I Love Nerd || Larry StylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz