Miłość?

261 26 8
                                    

Ash

Podeszłam do Ourell'a i razem w niezręcznej ciszy udaliśmy się do ogrodu.
Kiedy już tam dotarliśmy, usiadłam speszona na ławce, a szatyn koło mnie.

-Ash...Czy to co powiedział Gabryś, to prawda?- zapytał, przysuwając się do mnie.

-...- nic nie odpowiedziałam. Oczy zaczęły mi się szklic, więc odwróciłam głowę w innym kierunku, żeby tego nie zauważył.

-Odpowiesz mi?- brązowooki złapał mnie za podbródek, tak, że patrzyłam na jego oczy, które w tym momencie wrażały smutek.

W końcu zdobyłam się na odwagę wyznania moich uczuć do niego.

-Tak, to prawda. Kocham cie nad życie. Zakochałam się w tobie, kiedy tylko zobaczyłam cię stojącego w biurze Hrabi, kiedy tu przyjechałam. Serce mi przyspiesza, kiedy na ciebie patrzę. Staje się czerwona, jak burak... To co mówił Gabryś, to prawda... a ty.... kochasz mnie?- spojrzałam prosto w jego oczy.

-Ash...ja nie wiem co powiedzieć. - uśmiechną się- Kocham cię do szaleństwa. Nigdy nie wiedziałem co to miłość, dopóki nie poznałem ciebie. Jesteś tą jedyną, wybranką mojego serca. Ashley... kocham cię.- powiedział. Nic nie podałam tylko przytuliłam się do niego. - Ash, jakie uczucie wyraża kolor zielony?

- Szczęście.- odpowiedziałam zgodnie z prawdą, nie odrywając się od chłopaka.

-Do twarzy ci w szczęściu.- uśmiechną się. Usiadłam okrakiem na jego kolanach.

-To kim teraz jesteśmy?- zapytałam.

-A kim chcesz, żebyśmy byli?

-Parą...- wymamrotałam cicho

-Więc nią jesteśmy, księżniczko- uśmiechną się i pocałował mnie w czółko.

Siedzieliśmy tak dość długo w milczeniu, wpatrując się w siebie na wzajem. Dzieliły nas milimetry, aż w końcu nasze usta złączyły się w długim i namiętnym pocałunku.

-Nie masz pojęcia, jak długo czekałem, żeby cię w końcu pocałować. - uśmiechną się i zaczął całować mój obojczyk.

-Ourell, co ty robisz? Puść minie! To łaskocze. Przestań! Ourell, puść mnie! - zaczęłam krzyczeć na niego. Kiedy skończył na moim obojczyku znalazła się duża malinka.- No zajebiście, co to ma być?

-To jest malinka, nie miałaś nigdy malinki? - zapytał zdziwiony.

-Wiem, kurwa, co to jest malinka, głupa nie jestem, tylko po co mi ją zrobiłeś?!- byłam wkurzona.

-Teraz każdy będzie wiedziała, że jesteś moja. - spojrzał na mnie seksownie.

-Yyyyy! Nie umiem się na ciebie złościć. Ale jak ja to zakryje, Sherloku?

-Emm...dam ci swoją bluzkę i... powiesz, że ci było zimno. Może być?- zapytał.

-No w sumie całkiem dobry pomysł.- brązowooki zdjął z siebie koszulkę, a ja ją założyłam. Była na mnie stanowczo za duża, ale zakrywała to co powinna.

- Wyglądasz prześlicznie w za dużej koszulce. - złapałam chłopaka za rękę i poszliśmy w stronę domu.

Po chwili byliśmy na miejscu, zdjęłam buty i poszłam w kierunku kuchni.

-O, Ash, już jesteś. Długo was nie było. Dlaczego masz na sobie bluzkę Ourella? - zapytała mnie przyjaciółka.

-No wiesz, jest już ciemno i zaczęło robić się zimno, no i on to zauważył, i dał mi swoja bluzkę.- powiedziałam na jednym wydechu.

Na Zawsze ||Exitus Letalis||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz