~11~

572 49 42
                                    

Dwa tygodnie minęły od ostatniego rozdziału, dlatego wstawiam coś dłuższego. Enjoy ^^

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

* Jungkook POV *

- JUNGKOOK!!! - Taehyung podbiegł do mnie i rzucił mi się na plecy.

- O cześć. Zejdź. - uśmiechnąłem się  złowieszczo do przyjaciela.

- Oho. Już schodzę. - zszedł mi z pleców pośpiesznie.

- Czuję się taki dziwny. Nie umiem tego opisać. Czuję się tak lekko i wszystko w około wydaje mi się takie cudowne. Nawet ty.

- EJ! Co to miało znaczyć??? To znaczy, że na co dzień nie jestem cudowny??? Zraniłeś moje uczucia. Jak możesz być taki podły? - kosmita udawał, że płacze, a ja zacząłem się śmiać i objąłem przyjaciela w pasie i przyciągnął do siebie.

- No dobrze. Zawsze jesteś cudowny. Zadowolony?

- AWWWWWWWWWWWW~~!!. - rzucił mi się na szyje.

- Co to za czułości z rana? Czyżbyś wpadł wreszcie w jego sidła Kookie? - rozległ się za nami znajomy głos. Odwróciliśmy się do źródła dźwięku i zobaczyliśmy Jackson'a.  

- W sidła miłości wpadł, ale niestety nie moje. - udał zasmucenie.

- Ah tak?

- Taehyung znowu zmyśla. 

- Idziemy do klasy?

- Jasne zaraz dojde, muszę iść tylko do kibla. - powiedziałem i szturchnąłem łokciem Tae.

- O ja też muszę, tak tak. - wydukał i szybko się ulotniliśmy z pola widzenia blondyna.

- Co się wczoraj stało? Martwiłem się. Nagle dzwonisz do mnie i chcesz przyjść, a z tonu twojego głosu wynikało, że jesteś bardzo nieszczęśliwy. A kilka minut później dzwonisz i wszystko odwołujesz i tryskasz szczęściem. Z resztą teraz też.

- Powiedziałem Jimin'owi co do niego czuję. - odpowiedziałem nieśmiało.

- Serio?! - krzyknął.

- CŚŚ! Tak... Ale... - i zacząłem wszystko opowiadać.

- No Jungkookie tego się po tobie nie podziewałem. Moja szkoła. Jestem z ciebie taki dumny. - Tae złapał mnie za szyję i zaczął lekko przyduszać.

Wróciliśmy do klasy. W sumie nie byłem, taki szczęśliwy... Nie mam dzisiaj biologii... Mógłbym przynajmniej popatrzeć na swojego rudzielca...Już nie mógł się doczekać końca zajęć i wyjazdu! W tym samym czasie do sali wszedł pan Do.

- Witajcie kochani. – przywitał się uśmiechnięty nauczyciel. - Są takie dni... Gdy wasz ulubiony nauczyciel pragnie zobaczyć strach w waszych oczach i po napawać się nim... - podszedł do tablicy. Wiedzieliśmy się co się szykuje. Matematyk napisał kredą jego ulubione pokrzepiające dusze zdanie "Porzućcie nadzieję ci, którzy tu piszecie". - Wiecie co to oznacza moja partio Do... wyciągajcie swoje karteczki i drżyjcie przed pierwszym pytaniem. A brzmi ono: "Podaj imię i nazwisko", a resztę zadań podam wam na kserówkach. - No i jesteśmy wszyscy, ponownie w dupie.

- No nie. Jak nie Park to Do. Kurwa. - marudził Tae. 

- Wolę już pałę z matematyki, niż żeby Jimin był na mnie zły.

- Ale i tak chcesz pały Jimin'a.

- Japierdole Tae. Od twoich żartów raka można dostać.

- Nie miłe.

TRUST ME...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz