8.G- Rób co chcesz z tym kijkiem, ale mnie nie skrzywdź...

108 17 4
                                    

Piosenka: Thank You For The Venom

~Gerard

Jechali samochodem.
Frank prowadził, Gee siedział na miejscu pasażera, a z tyłu wychylał się do nich jego brat.

Ich dwójka się żarła, a Gee patrzył na drogę, gładził się po brzuszku (miał przeczucie, że dzieciaczek robi się wtedy szczęśliwy) i lekko kołysał się na boki, ciesząc się z ich pierwszej, rodzinnej kłótni.

-Nie chuchaj na mnie, Mikey!

-Muszę patrzeć na horyzont... Jedziesz cholernie szybko...

-Zgodnie z przepisami! -Mikey spojrzał podejrzanie na prędkość, ale szybko złapał się za gardło -Bo niby ty byś lepiej prowadził?!

-Człowieku. Ja nie mam prawa jazdy.

Frank wyglądał na zdziwionego, ale i tak pewny siebie powiedział:
-Tym bardziej.

Gerard czuł się taki... spełniony... Czuł, że wszystko do czego zmierzał choć w małej części, zaczęło się spełniać.
Rodzina, szczęście.
To wszystko było w zasięgu ręki.

A dzieciaczek mógł to jeszcze tylko dopełnić.

-Frank... Nie jedziesz za szybko? -spytał Mikey. Miał minę i brzmiał jakby zaraz miał zwymiotować.

-BOŻE... Oczywiście, że nie jadę za szybko!

Chwilę później zatrzymała ich policja.
Oba samochody stanęły przy zajeździe na poboczu.

Z policyjnego wozu od strony kierowcy wysiadł niski goryl z łysą, różową głową, krzaczastymi brwiami i wyrazem twarzy znienawidzonego i nienawidzącego wszystkiego człowieka.

Szedł dziwnym krokiem, a swoim stylem bycia przypominał diabolicznego Shreka.

Pasażerem był dwumetrowy, ale zgarbiony, wręcz przeraźliwie chudy pod pierzyną ze swoich gęstych, czekoladowych włosów, które pokrywały całe jego ciało, formując się na głowie w coś na kształt grzywy lwa.

Frank też wysiadł i cała trójka zaczęła zbliżać się do siebie, spotykając się na środku drogi

-Zwykle podczas kontroli się nie wysiada.. -powiedział ten niski z szyderczym uśmieszkiem.

Gee pomyślał, że pewnie on nie byłby dobrym chrzestnym dla dzieciaczka.

"Czy mały homoś, z dwóch homo może być w ogóle ochrzczony?"

Gee usłyszał (i poczuł) jak Mikey chowa się pod fotelem, co było dość oczywistym ruchem, skoro jakiś rok temu upozorował swoją śmierć, a poza tym robił wiele rzeczy, które nie mieściły się w prawie.

-Tak... Zapamiętam na następny raz... -odpowiedział Frank po dłuższym czasie.

Starszy Way wyglądał na niego z otwartego okna.
Wyglądał jakby wciskał się w ziemię, co tylko jeszcze bardziej odejmowało mu wzrostu.

-Dokumenciki? -spytał łysy policjant. Ten wysoki tylko stał za nim, najpewniej patrząc się w swoje stopy.

-Ja... Zapomniałem... -wymruczał Iero. Jego głos był... wkurzony? Buntowniczy? Zbulwersowany...?

-200 złoty kary. -glina wydawał się być aż za bardzo z tego ucieszony.
-Czy w aucie jest ktoś zdolny do prowadzenia z prawem jazdy?

Franek powoli obrócił się w stronę samochodu, spojrzał na Gee, a po całym zirytowaniu nie było miejsca i na powrót był słodkim chłopakiem z pięknym uśmiechem, który właśnie mu posyłał.

We're all NOT OKAYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz