》Rozdział 14《

258 26 16
                                    

A/N: Pewnie żadna z was mi nie uwierzy, że wcale nie zamierzałam pisać tego w walentynki. Po prostu zabrakło mi wczoraj pomysłu co pisać, więc piszę lemonka.

Więc każdy z nas, wszystkie istoty ludzkie
Czują to w swoich sercach, kiedy się spotykają
Uśmiechają się słodko, i to się nazywa
Życie, które przemija, czyż nie tak?

Łóżko, na które opadli było nawet miękkie, ale poprzedni właściciel zabrał pościel, więc leżeli na gołym materacu.

Chuuya spojrzał na twarz Odasaku. Przez policzki mężczyzny przebiegał niemal niewidoczny rumieniec, a w oczach był jakiś figlarny błysk.

Przyłapał się na myśli, że jest trochę zdenerwowany. Nie rozumiał do końca dlaczego. Sypiał z wieloma osobami, ale to chyba coś innego. Odasaku nie był osobą, która po prostu go pociągała. Był kimś o wiele ważniejszym.

Był kimś, przy kim potrafił się rozpłakać.

Był kimś, przy kim potrafił być szczęśliwy.

Przy nim Chuuya po prostu mógł być sobą.

Czy to miłość?

Odasaku widząc, że Chuuya zamyślił się, znowu go przytulił do siebie, jakby chcąc mu pokazać, że jest przy nim bezpieczny.

Rudzielec w końcu przerwał to i zaczął rozbierać przed starszym mężczyzną. Nie spieszył się z tym zbytnio. Ucieszył się, że zaczął się nieco lżej ubierać, miał na sobie bordową koszulę, podkoszulek, dżinsy i bieliznę.

Był bacznie obserwowany przez swego ukochanego, który nie mógł zaprzeczyć, że Chuuya mu się bardzo podobał.

Ten ostatni, gdy tylko został w samych bokserkach, zajął się zdejmowaniem pozostałych ubrań z Odasaku.

— Coś cicho się nagle zrobiło... — westchnął cicho, myśląc przez chwilę, co by mógł dodać. Czy w ogóle trzeba było coś dodać.

— Bo zapierasz mi dech w piersiach? — zakpił Odasaku.

— Mów mi tak więcej.

Odasaku zaśmiał się cicho. Usiadł normalnie na łóżku, sadzając sobie Chuuyę na kolanach. Potrafił dostrzec zniecierpliwienie w spojrzeniu rudzielca, więc postanowił się nim zająć.

Najpierw znów go pocałował, jednak zamiast skupić się jak wcześniej na uczuciach zawartych w tym geście, to zajął się jego intensywnością. Wbrew pozorom, Odasaku bardzo dobrze wiedział, jak całować.

Wiedział też, że jego panowanie nad sobą powoli osiąga granicę. Na ten moment jednak przemilczał ten fakt i spróbował uwierzyć w swoją samokontrolę.

Wyznaczył sobie zadanie, w postaci zajęcia się poszukiwaniem słabego punktu Chuuyi. Potrwało to trochę i polegało głównie na pocałunkach i robieniu lekkich malin w najróżniejszych miejscach na ciele chłopaka.

Rudzielec miał naprawę wysoki głos, gdy jęczał. Szczególnie, gdy Odasaku trafił w punkt, czyli sutki chłopaka.

— Ahh... a-ah, O-odasaku...

Chuuya wzdychał co chwila. Starszy mężczyzna całował te wrażliwe sutki, ssał je i przygryzał, sprawiając, że rudzielec wił się pod jego dotykiem.

— O-odasaku, pro-oszę, przejdźmy dalej. — wyszeptał Chuu, ledwo łapiąc oddech.

Mężczyzna usłuchał swego chłopaka, bo następne czym się zajął, to było zsuwanie powoli dłoni w dół talii chłopaka, by w końcu zsunąć mu bokserki, które z pewnego powodu trudniej było zdjąć.

Gdy obaj byli nadzy, znów się pocałowali, nawet na chwilę siedząc nieruchomo, czasem urywając kontakt swoich ust tylko po to by się nawzajem słyszeć.

Bo słyszeć kogoś, kogo się kocha to coś naprawdę przyjemnego, prawda?

Odasaku sięgnął do swojego płaszcza i ku lekkiemu zaskoczeniu Chuuyi wyjął stamtąd małe opakowanie z lubrykantem. Co jak co, ale tego po starszym mężczyźnie stanowczo się nie spodziewał. Rudzielec z uwagą obserwował, jak na nowo uspokojony Odasaku pokrywa palce substancją o nieokreślonym, słodkawym zapachu. Doczekał się też momentu, gdy z zamyśleniem spojrzał mu w oczy, chyba nie wiedząc, co powiedzieć. Chuuya westchnął i uniósł nieco biodra, naprowadzając rękę Odasaku między własne pośladki.

To było... trochę dziwne, dla obu z nich. Pewnie dlatego, że bez problemu mogli sobie patrzeć w oczy podczas tego, jak Odasaku poruszał palcami w ciasnym wnętrzu Chuuyi.

Rudzielec znów jęczał, opierając czoło o klatkę piersiową wyższego mężczyzny. Jego oddech był dość niespokojny. Zebrał jednak siłę na tyle, by się po swojemu zemścić, robiąc uroczą malinę i w ten sposób znacząc skórę ukochanego.

Nie spieszyło się im, ale w pewnym momencie po prostu zapragnęli przejść dalej. Odasaku ułożył Chuuyę na łóżku, jeszcze go całując, by następnie lekko rozłożyć mu nogi i przysunąć się do niego.

Drobny rudzielec uśmiechał się. To wszystko było dla niego tak niezwykłe... kompletnie różniło się od jego dotychczasowych dokonań łóżkowych. Tamte z reguły były jedynie namiętnością, żądzą i zniecierpliwieniem. Tutaj pierwsze skrzypce grała miłość, głębokie uczucie, ciepła więź. Namiętność może w tym koncercie grała na trójkącie.

Gdy obaj mężczyźni dostrzegli w swych spojrzeniach ciepło i pewność, rozpoczęli to, czego żaden z nich nie umiał nazwać po prostu seksem. To było kochanie się.

Obaj wiedzieli, co chcą sobie powiedzieć, ich nieme wyznania miłości i zapewnienia, że na szaleństwa przyjdzie jeszcze czas. Ich słodkie pocałunki, miękki dotyk dłoni i rozgrzewające ocieranie się obu ciał. Westchnienia wypełniające pokój były dla nich obu piękną muzyką. Każdy ruch był spokojny, pełen ucuzcia i satysfakcji.

Dla nich nie liczyło się to, jak to robili, z jakim tempem, czy doprowadzało ich to do szaleństwa czy nie. Najważniejsze było to, że robili to ze sobą.

Akt, który z reguły zajmował by kilka minut, potrwał zdecydowanie dłużej i zakończył się dla ich obu spełnieniem, którego potrzebowali.

— B-było wspaniale. — westchnął cicho i pocałował Odasaku w szczękę.

— Słyszałem. — mruknął z uśmieszkiem od ucha do ucha. — Kocham cię.

— J-ja... ciebie też.

Odasaku tylko sięgnął po jakiś koc i przykrył się z Chuu.

》》》

— Podobno jeśli za dużo o kimś myślisz, to jest duża szansa, że pomyślisz o nim, gdy uprawia seks.

— Dazai, idź spać i przestań myśleć o Chuuyi.

— No dobrze, ale mam już plan.

— Hę?

— Następna osoba, o której w takim momencie pomyślę, to będziesz ty!

— Dazai, idź spać, bo w nocy przerażasz mnie bardziej niż w dzień.

》》》

Podołałam!

Uciekam robić zadania z polaka, hehe.

A/N Hej, tutaj piszę ja, której konstruktywna krytyka pomaga w zmianie zamysłu. Jako, że miałam solidnie wyłożone, że tamta scena zboczona nie pasuje do ich łagodnej relacji, to to zmieniłam. Wtedy to po prostu długo nic takiego nie pisałam, hehe.

Pozdrawiam~

Marzyciele widzą więcej [BSD] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz