》Epilog《

266 35 9
                                    

Niebo niczym koc okrywa ziemię:

Usianą przypadkowymi stawami

Dziś wieczorem żaby w nich rechoczą...

Ale o czym tak mogłyby?

Filiżanki porcelanowe dzwoniły niemal przy każdym ruchu. Kumiko powoli niosła je do ogródka, gdzie ciche i spokojne popołudnie spędzała jej babcia ze swą koleżanką, panią Romi. Obie kobiety rozmawiały o swoim dzieciństwie.

— To, co teraz wykorzystuję, żeby przekonać sąsiadów do poczęstunku, kiedyś wypróbowywałam do podkładania nielubianym sąsiadom gałęzi pod drzwi. Po prostu czekałam, aż pójdą się umyć, dzwoniłam, a następnie uciekałam. A co ty pamiętasz, przyjaciółko?

— Pamiętam, że dawno temu wysyłałam sfałszowane listy od komorników moim sąsiadom. Rzadko się nabierali, ale i tak było zabawnie.

Kumiko postawiła przed nimi parujące filiżanki, po czym sama usiadła pod jednym z drzew. Spojrzała na sąsiednie podwórko, które tym razem jednak było puste. Uśmiechnęła się lekko, przypominając sobie skaczącego z radości Akahę.

— Mówili może, dokąd pojechali?

— Nie, ani słówka. Pewnie chcieli we trójkę spędzić czas, odpocząć. W końcu trochę się nasiedzieli w sądzie. — odparła jej babunia.

— Ale Akaha i tak był wesoły. Wiesz, że to był pierwszy ślub, na jakim był? — pani Romi popiła swą herbatę.

— Podobno to on ich namówił. Odasaku w końcu się przyznał, że za te wszystkie pieniądze młody kupił w antykwariacie taki ładny pierścionek.

Kumi spojrzała z uśmiechem w niebo, czując na sobie ciepło słońca.

— Arisu wyjechała do Europy z mamą. Podobno zadurzyła się z wzajemnością w pewnym piosenkarzu, ale nie jestem pewna, czy można w to uwierzyć.

— Nie wątp tak w urok swej przyjaciółki, Kumi-chan.

Wszystkie trzy kobiety się roześmiały się, a ich słodki śmiech niósł się ulicami.

Jednak siedzący nad dzikim morskim brzegiem rudzielce tego nie słyszeli, bo patrzyli marzycielsko na falującą wodę.

Bo już nie musieli być marzycielami.

Już każdy z nich dostrzegał to szczęście, którego mu w życiu brakowało.

I siedziało tuż obok.

Koniec.

》》》

Tak, to już zakończenie historii naszych kochanych Marzycieli. Nie sądziłam, że uda mi się to dobrze napisać, ale sądząc po waszych ciepłych słowach, coś z tego wyszło.

Dziękuję za każdy komentarz, za każdą gwiazdkę, których jest całkiem sporo.

Możliwe, że w uniwersum tej historii jeszcze coś powstanie, ale nie w najbliższym czasie, bo moje najbliższe opowiadanie będzie dotyczyć kompletnie innej osoby, której było w tej historii niewiele... konkretnie Dazaia.

Pojawi się dziś albo jutro.

Do zobaczenia, moi kochani!

Marzyciele widzą więcej [BSD] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz