I znów rano przekleństwo deszczu
Kobieta o pociągłej twarzy z wilgotnymi oczyma
W kolorze irysów i morskiej wody
Pojawia się i znikaStała pod drzwiami od dłuższej chwili, zbierając w sobie wolę. Wszelkie słowa, które chciała powiedzieć, uciekły jej z umysłu, zostawiając miejsce pustce. To z pewnością nie koiło nerwów.
Drzwi nie miały dzwonka, ale może to i lepiej? Pukania można by nie usłyszeć...
Westchnęła, uniosła dłoń i zapukała, bardzo cichutko.
Szybko usłyszała odgłos biegu i otwierania drzwi. Ku jej lekkiemu zdziwieniu, zza framugi spoglądał na nią chłopiec, może dziewięcioletni. Miał czerwone włosy i szmaragdowe oczy.
- O, pani też jest ruda. Lubi pani ten kolor?
Cóż, dziecko, które wprost zadaje takie pytania w miejscu, w którym się go nie spodziewało, z pewnością potrafi wybić z równowagi. Kobieta przez dłuższą chwilę milczała.
- Tak, lubię. Są twoi rodzice?
- Oni nie żyją, proszę pani.
- Więc co tu robisz? - kobieta spojrzała na niego z lekkim zaintrygowaniem.
Jakbym gdzieś już to słyszała.
- Jestem u znajomych.
- To... zawołasz kogoś dorosłego?
- Dobrze, zaraz wrócę. - przymknął drzwi i pobiegł do środka.
Po paru minutach wrócił razem z Odasaku. Mężczyzna uśmiechał się lekko i czochrał po włosach chłopca.
- Akaha, idź do ogrodu i się pobaw, dobrze? - polecił mu.
Wspomniany Akaha kiwnął głową i po chwili już go nie było.
- Nie spodziewałem się ciebie tutaj. - rzekł po dłuższej chwili, wychodząc na ganek i zamykając drzwi. - Przyszłaś po niego?
- Nie, jestem tu sama i nie zamierzam ci go zabierać. Skoro nie chce wracać, to pewnie oznacza, że tu mu lepiej. - nie mogła skłamać, nie potrafiła, więc mówiła szczerze, choć z ciężkim sercem.
- Więc jaki jest twój cel?
- Chciałam chociaż z nim porozmawiać. Nie ma go?
- Jest, ale śpi.
- Niech śpi... - odparła smętnie. - Przygarnęliście tego dzieciaka?
- Nie, a przynajmniej nie jeszcze. Czemu pytasz?
- Chuuya wyglądał podobnie jak był dzieckiem. No, poza kolorem oczu. A ja... stęskniłam się za nim.
Odasaku przytaknął z lekkim zrozumieniem.
- Kouyou... jest pewne miejsce, w którym będziesz mogła go zobaczyć, nawet wtedy, gdy on nie będzie chciał.
- To znaczy?
Odasaku wyjął z kieszeni ulotkę. Zapraszała ona na wystawianą w pobliżu sztukę pod tytułem "Kwestia codzienności". Nie było za wiele powiedziane, poza tym, że wstęp był wyjątkowo tani, bo w przeciwieństwie do sztuk w wielkich teatrach, ten kosztował tylko 250 jenów*.
- On tam będzie?
- Zobaczysz sama. Ja muszę iść zobaczyć, czy Akaha niczego nie zmalował, sama rozumiesz.
- Tak, tak. - westchnęła cicho. - Zajmij się... nimi dwoma. Miłego dnia. - to ostatnie rzuciła na odczepnego i wyszła.
Co ja sobie wyobrażałam?
CZYTASZ
Marzyciele widzą więcej [BSD]
Fanfiction- Kim chciałbyś być, gdybyś nie był w mafii? - Chciałbym być marzycielem, widzieć coś poza tymi schematami mroku i światła. A/N: wprowadzone zostało kilka poprawek, tak dla waszej wiadomości