Na błękitnym, takim błękitnym niebie
Obracając się i pnąc się w górę od nowa i od nowa
Szczebiocąc ćwir-ćwir-ćwir
Ach, to skowronek, dziecię chmuryAkaha od kilku godzin chodził z chusteczką w buzi, która momentami utrudniała mu wypowiadanie swoich kwestii, ale chłopak nie dawał jej sobie zabrać.
— Nie bierzcie mi tego, ja przez to niee czuję tego niedobrego smaku. Fuj!
Tomio westchnął i przykucnął przy chłopaku.
— A co to za smak?
— No krew! Ohyda! — Akaha pokazał metalowcowi zakrwawioną chustkę. — Bo mi zawsze dużo leci jak mi zęby wypadają.
Tomio spojrzał z uwagą na rzeczywisty brak zęba u dzieciaka.
— Bo wiesz, mi z tym pomógł taki mój nowy znajomy!
Kumi podeszła z lekkim zmartwieniem na twarzy do małego rudzielca.
— Aka-chan, nie mów mi tylko, że znów się z kimś biłeś. Wiesz, że potem będziesz miał z tego kłopoty?
— Ale to nie był nikt kto się ze mną bił! On mi pomógł, ten no... tata Chuuyi. Gdybyś go widziała... on jest wyższy od Tomio! Ma chyba ze dwa metry!
Kumi poczochrała go po włosach, a następnie poszła do Chuuyi, który zajęty był rozmową z Arisu.
— Chuu, to prawda, że twój "tata" ma dwa metry?
— Nie do końca, po prostu mieszkamy razem, ma koło metr dziewięćdziesiąt-
— Och, czyli jest między wami trzydzieści centymetrów różnicy? To jest takie urocze!
Chuuya zgromił ją wzrokiem, ale ta wyglądała na niezrażoną. Odbiegła, wołając wesoło "kawaii, kawaii!".
— Spokojnie Chuuya, niedługo jej przejdzie. — westchnął Tomio. — Zawsze reaguje tak emocjonalnie na wszystko wokół.
Chuuya odetchnął i spojrzał na przyglądającego mu się Akahę.
— Wiesz, to nie jest mój tata, okej? Jesteśmy w dość... podobnym wieku. — Chuuya częściowo skłamał.
— O... rozumiem. A gdzie są twoi rodzice?
— Nie ma ich.
— O... — Akaha poszedł w swoją stronę.
W tym momencie na scenie pozostał tylko Chuuya z Tomio.
— A młody ci mówił, że sam nie ma rodziców? — zapytał znienacka.
Chuuya uniósł brwi i spojrzał na Tomio. Chłopak nie wyglądał, jakby żartował.
— Akaha mówił, że rodzice się o niego bardzo martwią. — zauważył Chuuya.
— Haru tak mu wmówiła. Ona jest całkiem religijna. A sierociniec ma spokój z niesfornym bachorkiem na cały dzień, codziennie. Byle by w razie potrzeby było na nas.
— Szczerze do bólu.
— Mości królu. — parsknął Tomio i przeczesał niesforne włosy. — Poćwiczymy?
— "Kropla wody w winie i cały smak mi z ust odpłynie. Tako samo w uczuciach się stało, mi, królowi, miłości się zachciało. Jakże myślisz, Pierrocie, czy miłość panien kryje się tylko w złocie?"
— "Masz już piękną narzeczoną, która może jest nęcona twą koroną, ale kocha cię bez opamiętania, twe słowa to tylko lekkie powątpiewania."
CZYTASZ
Marzyciele widzą więcej [BSD]
Fanfic- Kim chciałbyś być, gdybyś nie był w mafii? - Chciałbym być marzycielem, widzieć coś poza tymi schematami mroku i światła. A/N: wprowadzone zostało kilka poprawek, tak dla waszej wiadomości