》Rozdział 4《

332 48 8
                                    

Bez ładu i składu
Wracają zapomniane wspomnienia
I jak tak zaczynają napływać do mojej głowy
Oczy zasnuwa ciemność

Chuuya obudził się w objęciach miękkiego kocyka. Od razu zorientował się, że to nie jego mieszkanie. Jego mieszkanie na pewno nie pachnie drewnem i papierosami. Poza tym nie jest takie ciepłe z rana.

Rudzielec postanowił jeszcze nie wysilać na tyle umysłu, by spróbować przypomnieć sobie wczorajszy wieczór. Na razie wyciągnął ręce przed siebie i spojrzał na nie.

Były suche i nawet czyste.

Następnie przejechał opuszkami palców po swojej szyi. Nie wyczuł żadnych ugryzień, malin, czy choćby śladów szminki. Tego ostatniego w sumie nie spodziewał się w ogóle.

W końcu ostanimi czasy rzadko zdarzało mi się po pijaku spotkać z kobietą, co?

Westchnął i bardzo powoli się podniósł do siadu. Ból głowy może nie był najgorszy, jakiego kiedykolwiek podczas kaca doświadczył, ale za to wciąż dokuczliwy.

Gdy zmrużył oczy, przypomniał sobie kilka ulotnych faktów. Pierwszy z brzegu to ten, że wino, które wczoraj pił, nie było za dobre.

Pamiętał też, że z kimś się droczył, ale to się zdarzało niemal za każdym razem.

Jednak inną sprawą było to ciepło, które nagle sobie przypomniał. To nie był żar, jaki dało się odczuć podczas seksu. To było delikatniejsze, subtelne i... miękkie?

W końcu przypomniał sobie, że takie ciepło czuł dawno temu, w objęciach Kouyou. Jednak to były czasy, które mógłby uznać za zamierzchłe.

Więc dlaczego przypominam sobie o tym teraz?

Wtem zauważył, że na kawowym stoliku czekała na niego tabletka, szklanka wody i liścik. Z ochotą zażył środek, po czym zajął się listem.

Chuuya,
Nie miałeś zamiaru podać mi swojego adresu, więc wziąłem cię ten jeden raz do siebie. Piszę to, gdybyś obudził się przede mną bądź po mnie i chciał dowiedzieć się, o co chodzi. Pojechaliśmy twoim autem.
Odasaku

Chuuya westchnął i odłożył kartkę.

I tak mam szczęście, że na nic dziwnego nie wpadłem... albo wpadłem i jeszcze o tym nie wiem.

Poza tym, jestem na tyle przewidywalny, że pierwsze o czym pomyślę to mój samochód?

Chuuya postanowił zebrać myśli od nowa. Podniósł się z kanapy, by rozprostować kości.

Więc to jest mieszkanie Odasaku. Cóż, naprawdę okazjonalnie bywam w czymimkolwiek mieszkaniu poza własnym.

Drzwi, prowadzące na niewielki balkon, były uchylone, więc Chuuya wykorzystał okazję i zaczerpnął świeżego powietrza.

Okolica była spokojna i cicha. Na balkonie była tylko zostawiona na barierce popielniczka, więc rudzielec postanowił zrobić z niej użytek.

Nawet jeśli w głowie miewał dziwne skojarzenia z papierosem wypalonym o poranku w cudzym domu.

Odasaku tymczasem leżał jeszcze w swoim łóżku, spoglądając z zamyśleniem w sufit. Dziś był dzień wolny, więc dopóki Chuuya nie wstanie, sam nie zamierzał. Wcześniej podniósł się z łóżka jedynie na chwilę, by coś przekąsić i zostawić liścik swemu gościu.

Marzyciele widzą więcej [BSD] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz