49. Jungkook

3.7K 284 79
                                    


Jungkook wiedział, że godząc się na wyjście z V musiał zabrać go w idealne miejsce. Oczywiście nie brał tego jako randki (chyba, sam nie był do końca pewny). Kiedy był tak zajęty myśleniem o tym idealnym miejscu nie zauważył gdy dotarli do bramy prowadzącej do lunaparku. Gdy tylko V zobaczył wielki napis "LUNAPARK" pisnął, cmoknął oszołomionego bruneta w policzek i wbiegł na zieloną posesję.

- Co do... - mruknął młodszy dotykając rozpalonego policzka. Myślał, że takie rzeczy dzieją się w filmach, a proszę bardzo - taki przypadek widoczny był w żałosnym życiu młodego Junga.
Potrząsnął głową i zaczął biec, szukając przy okazji przyjaciela z zielonymi pasemkami. Widząc go stojącego przed wielką karuzelą z " magicznymi " konikami wiedział już, że nowa gra i konsola poczekają jeszcze trochę.

___

- Proszę, chodźmy tam - jęknął Tae prawie klęcząc przed młodszym. Stali przy wejściu do strasznej jaskini. Kook nie był pewien co do tego pomysłu. Owszem, oglądał wiele horrorów razem z Jiminem, ale to nie to samo co prawdziwe stwory, których można dotknąć...

-Błagam! Kookiś! - i co poradzić na to jak nazwał go V? Junkookowi szybciej zabiło serce, bo jeszcze nikt nigdy go tak nie nazwał i wiedział, że nikt nigdy nie wypowie tego przezwiska z taką słodyczą.

- Chodźmy - westchnął młodszy, a niższy od razu podskoczył piszcząc ze szczęścia. - Ale jak mi się posikasz ze strachu to sobie pójdę. Naprawdę - pogroził mu palcem, a Kim tylko machnął dłonią.

- Pójdę sobie jeszcze po coś do picia.

- Okej, zaczekam tu.

Kiedy weszli do jaskini jakieś piętnaście minut później, przywitała ich cicha, dająca napięcie muzyka sącząca się z ukrytych gdzieś głośników. Szli sobie spokojnie przez następne trzydzieści metrów, omijając spokojnie kłębowiska sztucznych pająków i kości, przeglądając się w śmiesznych lustrach. Kiedy ich dłonie przez przypadek się o siebie otarły starszy to wykorzystał i je złączył. Jungkook próbował ukryć uśmiech.

I to się stało nagle.

Kook wiedział, że do tej pory było zbyt spokojnie. Kiedy byli jakieś dziesięć metrów przed wyjściem ni stąd ni zowąd przed nimi pojawiła się mała dziewczynka z zakrwawioną twarzą, rozprutym misiem w dłoni, czarnych poszarpanych włosach i różowej sukience. Zaczęła szybko zbliżać się do nich na kolanach, a w tle rozbrzmiała naprawdę straszna muzyka.

Kim wrzasnął, pisnął, żucił w nią butelką coli, a kiedy to nie zadziałało rozpłakał się i skoczył w ramiona młodszego. Jungkook sam odrobinę przerażony podtrzymał płaczącego przyjaciela i wybiegł z jaskini.

- Hej, ćśśś, spokojnie - brunet od razu przystąpił do uspokojenia starszego. Głaskał go po włosach i mocniej objął. Cieszył się, że jest już noc i prawie nic nie widać. Zaczął iść w stronę wyjścia.

- Kookie, j-jak mogłeś-ś się nie-nie przestraszyć? - wyszeptał z urywanym oddechem.

- Oglądam dużo horrorów - wzruszył ramionami i spojrzał na starszego, który był w niego wpatrzony. - Co?

- Nic, po prostu jesteś ładny Kookie. - szepnął, a na policzkach wcześniej wspomnianego pojawiły się rumieńce. I nie dziwota, że kiedy V zaczął powoli się do niego zbliżać on zrobił to samo.

I kiedy mieli się już pocałować Tae czknął głośno, burząc całą romantyczną atmosferę.

Beauty / YoonMin. [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz