Prolog

5.6K 228 10
                                    

  Zatrzymałam motor pod średniej wielkości domem jednorodzinnym na przedmieściach. Poprawiłam maskę przysłaniającą moją twarz i wyciągnęłam nóż z kieszeni na prawej łydce. Chwyciłam za klamkę i gwałtownie otworzyłam drzwi wkraczając do środka. Zbliżyłam się do bruneta z kilkudniowym zarostem siedzącego na fotelu przy kominku. Na mój widok mężczyzna zerwał się z siedzenia i podjął próbę ucieczki. Pospiesznie zacisnęłam pięść na jego szyi i uniosłam go wyżej. Oczy bruneta przepełnione były strachem i bólem.

- Zabij mnie ale zostaw moją rodzinę w spokoju - wypowiedział prawie niedosłyszalnie przez ograniczony dopływ powietrza. Skierowałam swój wzrok na prawo, gdzie pod ścianą siedziała kobieta o blond kręconych włosach ściskająca mocno swoją córkę w objęciach. Dziecko rozpaczliwie wpatrywało się we mnie i przeraźliwie krzyczało. 

Wypuściłam mężczyznę z uścisku a on z impetem upadł na ziemię, łapczywie zaciągając powietrza do płuc. Zbliżyłam się do kobiet skulonych w rogu pomieszczenia po czym podniosłam do góry 4 letnią dziewczynkę. To ona była moim celem, to ją miałam zabić. Matka zaczęła krzyczeć próbując mnie powstrzymać. Postrzeliłam ją w kolano z małego pistoletu umieszczonego przy moim pasie. 

Mężczyzna oprzytomniał i wstał podbiegając do swojej żony. Wymierzyłam do niego z broni gdy chciał zbliżyć się do mnie. Spojrzałam z powrotem na dziewczynkę, która stała przyparta do ściany. Dziecko nie próbowało uciec, wręcz przeciwnie, wpatrywało się we mnie swoimi niebieskimi, zapłakanymi oczami. Nie dojrzałam w nich strachu, co zbiło mnie trochę z tropu. 

Nagle przed oczami stanął mi obraz ciemnowłosej kobiety bujającej się na fotelu i czytającej książkę. Uśmiechała się do mnie promiennie, a ja miałam wrażenie że znam skądś ten uśmiech i tę zmęczoną twarz. Kobieta wyciągnęła rękę w moją stronę i dotknęła mojej twarzy. W tym momencie poczułam przeszywający ból głowy. Upadłam na kolana I krzyknęłam głośno. Kiedy ból ustał podniosłam głowę i zobaczyłam przerażoną rodzinę. Spojrzałam w oczy dziewczynki, która miała dzisiaj zginąć z mojej ręki. Z jakiegoś powodu jej widok przywołał we mnie wspomnienia z przeszłości. Nie pamiętałam kim jestem ani jak się nazywam. Wykonywałam polecenia Hydry i nie miałam powodu aby się im przeciwstawić, ponieważ oni byli jedynymi ludźmi których znałam. Mimo to, wiedziałam że w przeszłości byłam kimś zupełnie innym. Wspomnienia wracały najczęściej w snach, były bardzo bolesne ale sprawiały że czułam się choć trochę jak człowiek a nie maszyna do zabijania. 

Wstałam, spojrzałam jeszcze raz na przerażone twarze ludzi i szybko opuściłam dom. Wsiadłam na motor i pojechałam w kierunku mi nie znanym. To był ten dzień, w którym podjęłam decyzję, że nie chcę dłużej zabijać niewinnych osób. Postanowiłam uciec od Hydry, choć wiedziałam, że nie będzie to łatwe. Hydra nie spocznie póki mnie nie znajdzie lub zabije. Mimo to musiałam spróbować, nie mogłam dłużej żyć jako marionetka w rękach złej organizacji. Nie chciałam takiego życia. 

Jechałam cały dzień. Późnym wieczorem postanowiłam zatrzymać się w opuszczonym domku leśnym i tam spędzić noc. Jeśli chciałam uciec Hydrze to musiałam usunąć nadajnik z mojej metalowej ręki. Za pomocą miedzianego druta, którego znalazłam w szafce, udało mi się wyjąć urządzenie. 

Po kilku przespanych godzinach postanowiłam wyruszyć dalej. Hydra na pewno już mnie szukała. Pochowałam broń a nóż z drewnianą rączką schowałam do kieszeni na łydce. Wyjrzałam przez okno i zauważyłam kilka postaci chowających się za drzewami. Był to wczesny poranek a nad ziemią unosiła się gęsta mgła co dodatkowo ograniczało widoczność. Te czynniki działały na moją korzyść, miałam szansę uciec niezauważona. 

Wymknęłam się ostrożnie oknem z tyłu domku. Przeklęłam w myślach samą siebie, gdy uświadomiłam sobie, że motor zostawiłam przed głównym wejściem. Miałam wybór; albo uciekać na pieszo, co znacznie by mnie spowolniło i zmniejszyło moje szanse na przeżycie, albo wrócić się po motor, przy którym roiło się od agentów Hydry. Wybrałam drugą opcję i najciszej jak tylko mogłam zakradłam się z boku chatki. Wyjrzałam zza ściany i ujrzałam motor w tym samym miejscu, w którym go wczoraj zostawiłam. Nie zauważyłam nikogo więcej.

Postawiłam wszystko na jedną kartę i wybiegłam zza ściany w ręce trzymając pistolet maszynowy. Poczułam mocne uderzenie w głowę. Gwałtownie odwróciłam się i postrzeliłam napastnika w kolano, na co ten upadł z jękiem na ziemię. Dwóch agentów pojawiło się w mgnieniu oka obok mnie. Wycelowałam broń w jednego ale zanim zdążyłam wystrzelić pistolet został mi wytrącony z ręki. Kopnęłam napastnika prosto w brzuch. Zostałam złapana od tyłu przez jego towarzysza, przerzuciłam go przez plecy i wyciągnęłam nóż z kieszeni. Wbiłam go prosto w serce leżącego agenta Hydry. Podniosłam z ziemi mój pistolet maszynowy i postrzeliłam nim drugiego napastnika. Trzeci z postrzelonym kolanem zdążył wstać ale odepchnęłam go i upadł z impetem na ziemię. Wycelowałam broń pomiędzy jego oczy.

- Do zobaczenia w piekle - powiedziałam szeptem i zabiłam agenta Hydry. Usłyszałam zbliżające się głosy więc pospiesznie wsiadłam na motor i odjechałam. 

To był dopiero początek mojej historii. 

Cold Heart ♦ Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz