- Zimowy Żołnierz wyrządził wiele zła - zaczęłam moją wypowiedź ale nagle poczułam jak w moim gardle powstaje gula, przez którą nie mogłam nic więcej powiedzieć.
Poczułam nagle jak narasta we mnie obezwładniający mnie strach. Nie miałam pojęcia co tak naprawdę mam mu powiedzieć. Trudno mi było przyznać się nawet przed samą sobą kim jestem.
- Co ty możesz o nim wiedzieć? - Bucky nagle odezwał się a w jego głosie wyczułam smutek i złość jednocześnie. Mężczyzna kręcił zdenerwowany głową i zaczął krążyć po pokoju. Nie rozumiałam co go tak zezłościło.
- Wiem dużo na ten temat - wypowiedzenie każdego słowa było dla mnie ogromnym wyzwaniem.
James zaśmiał się cicho i zbliżył się do mnie niebezpiecznie blisko. Nasze twarze dzieliło zaledwie kilka centymetrów, więc byłam w stanie dostrzec każdą pojedynczą zmarszczkę na jego czole.
- Nic o nim nie wiesz - zaczął nagle i przybliżał się do mnie jeszcze bardziej, choć nie sądziłam, że to w ogóle możliwe. Mówił szeptem ale zarazem na tyle głośno, że nie słyszałam nic poza jego niskim głosem.
Nagle mężczyzna przyparł mnie gwałtownie do ściany i wyciągnął nóż z tylnej kieszeni swoich spodni. Zastanawiało mnie od jak dawna go przy sobie nosił. Przyłożył ostrze do mojej szyi i znów zbliżył swoją twarz do mojej. Na początku chciałam zareagować, odepchnąć go, przecież to nie pierwszy raz kiedy ktoś mi groził. Nie zrobiłam tego, ponieważ w tamtym momencie miałam już zupełnie gdzieś czy James mnie zabije czy nie. Moje życie i tak było nic nie warte a myśl o tym, że za kilka minut będę zmuszona do wyjawienia całej prawdy o mnie, jeszcze bardziej pogarszała moją sytuację.
Perspektywa Jamesa
- Zabił mnóstwo ludzi, te zbrodnie opisane w gazetach to tylko wierzchołek góry lodowej - czułem jak narasta we mnie złość. Jakim prawem ta dziewczyna w ogóle mogła wypowiadać się na temat Zimowego Żołnierza - To morderca, któremu należy się tylko i wyłącznie śmierć, rozumiesz?! - podniosłem głos i poczułem strach. Nie chciałem aby wyszedł ze mnie teraz ten bezwzględny morderca. Nie miałem zamiaru zabijać Emily.
Gwałtownie odsunąłem nóż od gardła dziewczyny i odsunąłem się od niej na kilka kroków. Ona cały czas stała nie wzruszona, jakby w ogóle nie przeraziła ją zaistniała sytuacja. Wiem, że trochę mnie poniosło, gdybym zrobił jej krzywdę to nie wybaczył bym sobie tego do końca życia.
Wypuściłem nóż i zacisnąłem mocno pięści. Poczułem jeszcze większą odrazę do samego siebie.
- Zimowy Żołnierz jest potworem bez serca! - krzyknąłem i przewróciłem stół, na którym stał wazon z kwiatami. Dziewczyna łapczywie nabrała powietrza do płuc i spojrzała na mnie załzawionymi oczami. Jeszcze nigdy nie poczułem się tak źle. Mimo tego, iż zabiłem wielu ludzi i do teraz ogromnie tego żałuję, to jeszcze nigdy w życiu nie poczułem takiego żalu. Z oczu Emily wyczytałem smutek. Zawiodłem ją, ona mi pomogła i uratowała mnie a ja ją po prostu zawiodłem swoim zachowaniem.
Perspektywa Emily
Słowa, które powiedział James zabolały mnie bardziej niż jakakolwiek rana, którą kiedyś mi zadano. Nie chciałam dłużej już tego ciągnąć.
Ściągnęłam bluzę z długim rękawem i rzuciłam ją na podłogę. James stał kilka kroków ode mnie i w uważnie mi się przyglądał. Zaczęłam odwijać bandaż obwijający moją lewą dłoń. Byłam coraz bliżej ujawnienia mojej tajemnicy. Czułam jak łzy spływają mi po policzkach, za nic nie mogłam ich powstrzymać. Przed odwinięciem ostatniego skrawka materiały zawahałam się. Wiedziałam, że jeśli już to zrobię to będzie koniec. Tak naprawdę już dawno od środka zżerało mnie poczucie winy i ból, który był nie do opisania. Spotkanie Jamesa dało mi pewnego rodzaju nadzieję na lepszy początek. Uwierzyłam, że mogę się zmienić i żyć jak zwykli ludzie. Niestety, ja już zawsze będę tylko potworem bez serca, który nie zasługuje na nic dobrego.
W końcu odwinęłam bandaż do końca i upuściłam go na ziemię. Podwinęłam lewy rękaw koszulki i wtedy ukazało się moje cholerne metalowe ramię. Łzy płynące z moich oczu nie miały końca. Podniosłam wzrok na mężczyznę a on wydawał się być przerażony. Wpatrywał się metal ale po chwili spojrzał mi prosto w oczy.
- Masz rację. Zimowy Żołnierz jest potworem - powiedziałam łamiącym się głosem i wybiegłam z mieszkania. Nie mogłam wyjść na ulicę, bo przez pośpiech nie wzięłam ze sobą bandaża a pokazanie się ludziom z metalowym ramieniem nie było najlepszym pomysłem.
Skierowałam się więc na dach kamienicy. Usiadłam na samym krańcu spuszczając nogi w dół i zaniosłam się płaczem. Jeszcze nigdy tak bardzo nie płakałam, to było silniejsze ode mnie. Chciałam zniknąć z tego przeklętego świata już na zawsze, żeby już nikomu nigdy nie zrobić żadnej krzywdy.
Wstałam, otarłam łzy ręką i stanęłam nad brzegiem dachu. Kamienica miała dokładnie 8 pięter więc upadek z takiej wysokości powinien być śmiertelny. Spojrzałam przed siebie na miasto tętniące życiem. Nie było widać zbyt wiele ale zauważyłam ludzi, którzy zmierzali w różne strony. Każdy z nich miał jakiś cel. Każdy człowiek miał jakąś przyszłość. Moja właśnie się kończy.
Przechyliłam się do przodu i już zaczynałam spadać w dół gdy nagle poczułam ucisk na mojej talii a po chwili zostałam pociągnięta do tyłu. Obróciłam się w stronę nieznajomego i natychmiast rozpoznałam te brązowe tęczówki. James trzymał mnie za ramiona i patrzył mi prosto w oczy. Zobaczyłam jak pojedyncza łza spłynęła mu po policzku. Mężczyzna chwycił za moje lewe metalowe ramię i pogładził je delikatnie palcami. Nie poczułam jego dotyku ale sam fakt sprawił, iż jeszcze bardziej zachciało mi się płakać.
James trochę się ode mnie oddalił i również zaczął odwijać bandaż z jego lewej dłoni. Po chwili poczułam, że moje serce przestaje na moment bić. Musiałam nabrać więcej powietrza, ponieważ płuca też nie miały ochoty ze mną współpracować.
Stał przede mną James z odsłoniętym lewym ramieniem, które w całości było zrobione z metalu. Zupełnie jak moje. Przez kilkanaście minut patrzyliśmy sobie w oczy. Żadne z nas nie miało odwagi się odezwać.
- Przepraszam Emily - odezwał się wreszcie Bucky i zbliżył się kilka kroków w moją stronę - Nie miałem pojęcia że.. - spojrzał na moje ramię a później ze smutkiem opuścił głowę w dół.
- Ja też nie wiedziałam - wydusiłam z siebie.
Nie wiedziałam co mam zrobić. Nie miałam pojęcia, że istnieje jeszcze jeden Zimowy Żołnierz. Czułam, że to wszystko mnie przerasta.
Nagle James podszedł do mnie i mocno przytulił. Na początku spięłam się ale później zrozumiałam, że na prawdę tego potrzebowałam. Oboje tego potrzebowaliśmy. Obojgu nam bardzo brakowało bliskości drugiej osoby. Do tej pory do nikogo się nie zbliżałam, ponieważ nie chciałam nikogo zranić ale wreszcie znalazłam kogoś takiego jak ja. Naszymi sercami zawładnął smutek i żal dlatego potrzebowaliśmy osoby, która przełamię tę barierę i dotrze do tej drugiej cząstki, która była dobra i nie chciała czynić zła. Ona po prostu chciała aby ktoś ją pokochał.
_________________________________________
Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał. Przyznam, że miałam duże trudności z jego napisaniem, ponieważ bardzo zależało mi na oddaniu klimatu całej sytuacji.
Do następnego :)
CZYTASZ
Cold Heart ♦ Bucky Barnes
FanfictionBucky Barnes wyrządził wiele zła jako Zimowy Żołnierz, którym stworzyła go Hydra. Co jeśli nie jest on jedyną ofiarą złowrogiej organizacji. Co się stanie, gdy Bucky spotka kogoś, kto skrywa taką samą tajemnicę jak on. Połączy ich chęć zemsty na Hyd...