Kilka miesięcy później.
Był pochmurny, deszczowy dzień a ja kroczyłam wąskimi uliczkami Nowego Yorku. Byłam już cała przemoczona, nie czułam się zbyt dobrze. Miałam wrażenie jakby ktoś włożył do mojej głowy bombę i ją wysadził. Wracałam z pracy, z kafejki internetowej, w której pracowałam jako obsługa komputera. Może nie był to szczyt marzeń ale zawsze kilka groszy wpadło do portfela. Cieszyłam się, że w ogóle znalazłam jakąś pracę. Podczas wykonywania misji dla Hydry zawsze miałam założoną maskę, która przysłaniała moją twarz. Dzięki temu ludzie nie wiedzieli, że to ja zabiłam tyle osób.
Wracałam ciemną uliczką, w której nie było nikogo oprócz mnie. Nie lubiłam przebywać wśród ludzi, miałam wrażenie, że każdy chce mnie zabić. Zawsze trzeba być czujnym, zwłaszcza jeśli chodzi o ludzi. Im nie wolno ufać.
Weszłam po klatce na 3 piętro obskurnej kamienicy i przekręciłam klucz w zamku do drzwi z numerem 8. Moje mieszkanie nie było duże ale bardzo je lubiłam. Znajdowały się w nim 2 pokoje, kuchnia oraz łazienka. W jednym pokoju miałam swoją sypialnię a w drugim salon. Jak dla mnie samej, miejsca było aż nadto.
Rozebrałam się i opadłam z impetem na kanapę. Praca w kafejce internetowej nie jest męcząca ale czasem w pracy jestem zupełnie sama. Mało osób jest chętnych do pracy w tej kawiarni, ponieważ znajduje się ona z dala od centrum miasta a wynagrodzenie nie jest za duże i nie wszystkich to satysfakcjonuje. Mój szef jest bardzo miłym i wyrozumiałym człowiekiem, często sam staje za ladą aby nie obarczać mnie wszystkimi obowiązkami.
Leżąc na kanapie przymknęłam oczy i uśmiechnęłam się sama do siebie. Właśnie to najbardziej ceniłam sobie w życiu po tym wszystkim co przeszłam. Spokój i ciszę.
Po 20 minutach bezczynnego leżenia postanowiłam wziąć prysznic. Weszłam do łazienki i stanęłam przed dużym lustrem, wiszącym nad umywalką. Ściągnęłam czarną koszulkę i spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Skierowałam wzrok na tą cześć mojego ciała, na której widok zawsze chciało mi się krzyczeć. Na widok której od razu przypominałam sobie całe zło tego wstrętnego świata. To właśnie przez nią wstydziłam się siebie i nie miałam prawie żadnego kontaktu z ludźmi. Nie chciałam aby ktokolwiek wiedział, że mam metalowe ramię, że jestem Zimowym Żołnierzem. Hydra uczyniła ze mnie wspaniałego zabójcę. Przez długi czas zabijałam każdego, kogo postawili mi na cel. Mimo iż często robiłam to nieświadomie, ból pozostał. Codziennie dręczą mnie okropne wyrzuty sumienia. Brzydzę się sobą, moje ręce są poplamione krwią niewinnych ludzi i tego nie wybaczę sobie nigdy. Z mojej przeszłości pamiętam jedynie pojedyncze wspomnienia, których nie potrafię ułożyć w całość.
Po kilku miesiącach wiecznej ucieczki przed Hydrą udało mi się w miarę ustatkować i rozpocząć normalne życie. Jednak cały czas muszę być czujna i jestem tego doskonale świadoma. Najgorsze w tym wszystkim są koszmary, przez które nie mogę spać w nocy spokojnie. Śni mi się jak morduję ludzi.
Próbuję odkupić swoje grzechy ale coraz częściej mam wrażenie, że to niemożliwe. Takich czynów nie da się ta po prostu zapomnieć lub wybaczyć. Muszę zapłacić za to wszystko, co zrobiłam, niezależnie od tego czy kierowała mną Hydra, czy nie.
Patrzyłam na swoje odbicie w lustrze i poczułam nagły przypływ złości. Zamachnęłam się szybko lewym, metalowym ramieniem i uderzyłam w szklaną taflę, która rozbiła się na milion drobnych kawałeczków. Zaklęłam pod nosem i poszłam do kuchni po zmiotkę aby posprzątać bałagan.
- Brawo, teraz nie mam lustra - zaśmiałam się nerwowo - może to i lepiej, nie będę musiała oglądać swojego odbicia.
Po chwili w łazience nie było śladu lustra ani kawałeczków rozbitego szkła. Rozebrałam się i wzięłam długi prysznic. Godzinę później siedziałam pod kocem w salonie i oglądałam telewizję.
CZYTASZ
Cold Heart ♦ Bucky Barnes
FanfictionBucky Barnes wyrządził wiele zła jako Zimowy Żołnierz, którym stworzyła go Hydra. Co jeśli nie jest on jedyną ofiarą złowrogiej organizacji. Co się stanie, gdy Bucky spotka kogoś, kto skrywa taką samą tajemnicę jak on. Połączy ich chęć zemsty na Hyd...