Rozdział 14

9.4K 551 59
                                    

*Alis 

-Przepraszam, ale to nagła sprawa. Mamy problem z inwestycją w Corvium.

Nie czekając ani chwili dłużej odsuwam się od Josha i wstaje.

-To ja już lepiej nie będę przeszkadzać.Czy ma pan dla mnie jeszcze jakieś zadania? - kieruję pytanie do Josha. Jestem dumna z tego, że zabrzmiało to bardzo profesjonalnie i się nie zająknęła. Ale musicie mi uwierzyć było to bardzo trudne, bo w środku czuję tylko moje galopujące serce.

Nasz szef przygląda się nam z zaciekawieniem i uśmiechem. Josh za to patrzy się tylko na mnie, w jego oczach widzę iskierki, a na twarzy tajemniczym uśmiech, którego zaczynam się bać.

-Nie Alis to już wszystko, dziękuje- mówi z chrypką w głosie i niezauważalnie do mnie mruga. Co za głupek, powinien bardziej postarać się ukryć to swoje "podniecenie", czy bóg wie co. Teraz Raven może pomyśleć, że niewiadomo co tu robiliśmy. Nie zważając na tego dupka dumnie wychodzę z jego biura i siadam za swoim biurkiem. I dopiero teraz zaczynam analizować.
Wow... Co się przed chwilą stało? Czy on chciał mnie pocałować? Czy ja tego chciałam?
Jeju tak!!! Ludzie chyba za długo nie miałam żadnego faceta. A teraz jestem tak sflustrowana seksualnie, że pozwoliłabym na pocałunek i nawet coś więcej Joshowi. Jak ja mam wytrzymać w tym małżeństwie? Przecież nie mogę się do niego zbliżyć. To byłoby nierozsądne, on chce po prostu wykorzystać mnie do zdobycia majątku. Nie bawi się w związki, a ja nie chce być jego kolejną zabawką, którą porzuci gdy juz mu się znudzi.
Ja szukam kogoś na stałe, on nie. Muszę o tym pamietać. A teraz czas zająć się pracą.

Przez resztę dnia jestem zawalona robotą, dlatego nie zauważam nawet od kiedy Josh stoi oparty o moje biurko i mi się żarliwie przygląda.

-Na dziś już koniec Alis-mówi.
Momentalnie patrzę na zegarek i zauważam, że jest juz sporo po czwartej.
Dlatego bez sprzeciwów zaczynam się zbierać. Josh pomaga mi założyć płaszcz i wspólnie wychodzimy z biurowca.
Gdy jesteśmy juz w samochodzie nikt z nas nie przerywa ciszy, dzisiejszy dzień był męczący i nie mam ochoty na durne rozmowy. Dopiero gdy wchodzimy do apartamentu Josh jakby ożywa, podchodzi do mnie niebezpiecznie blisko i zachrypniętym głosem pyta:
-Może dokończymy to co zaczęliśmy w moim biurze?
Jeszcze chwila i uwięzi mnie miedzy ścianą, a swoim ciałem, nie czekając na to robię unik i pytam:
-Co jemy na kolacje?

Josh wybucha śmiechem i mówi:
-W tej chwili mam ochotę na cos innego niż kolacje.

O nie, nie, nie kochany myślisz, że wystarczy ten twój zniewalający uśmieszek i ci ulegnę. Nie wiesz z kim masz do czynienia.

-To bardzo, bardzo- mowię podchodząc  do niego coraz bliżej i łapiąc go za pasek od spodni, patrzę spod rzęs na jego relacje, oho nasz Josh naprawdę myśli, że jestem taka łatwa - źle, bo ja jestem bardzo głodna.-wymijam go i kieruje się do kuchni ze zwycięskim uśmiechem . A po drodze słyszę jego głośne sapniecie.

-Zrobię spaghetti. Za 30 minut będzie gotowe jak już się opanujesz możesz przyjąć i ze mną zjeść-krzyczę do mojego udawanego wybranka.

-Przy tobie nigdy się nie opanuje-mówi.

Myśli, że ten tekst na mnie podziała, to się zdziwi. Nic mu nie odpowiadam i zaczynam przygotowywać jedzenie. Gdy już prawie kończę, wyczuwam na swojej szyi czyjś oddech i słyszę.

-Ale coś tu pięknie pachnie. - Jego głos działa na mnie jak narkotyk. Jest taki męski i erotyczny. Gdybym nie znała go od strony wkurzajacego szefa, to już bym się na niego rzuciła. Ale ja wiem jakim niewdzięcznikiem potrafi być i to mnie hamuje.

-Masz rację, aż ślinka cieknie od zapachu tego spaghetti- mowię wyłączając palniki i odwracając się do niego. Stwierdzam, że to był błąd, on stoi za blisko mnie, prawie nie ma miedzy nami przestrzeni.

Jego oczy ciemnieją gdy mówi:
-Miałem na myśli ciebie.

O mało nie dławię się własną śliną. Co on wygaduje? Tak nagle zaczęłam mu się podobać, przecież wcześniej mnie nie zauważał.
Odpycham go lekko od siebie i nakrywam do stołu, ciagle czując na sobie jego przenikliwy wzrok.

-Zapraszam do stołu- mówię przyjaźnie.

On z gracją podchodzi do krzesła i je dla mnie odsuwa. Gdy już siedzę czuję jak niby przez przypadek przejeżdża swoją dłonią po moim barku i kieruje się w stronę swojego krzesła. Mój wzrok mimowolnie zjeżdża na jego tyłek, który przy każdym kroku sie napina. Jeju muszę przyznać, że ma świetny tyłek, aż mam ochotę go chwycić. Josh w końcu siada na przeciw mnie, a jego oczy zdradzają mi, że to będzie dla mnie ciężki wieczór.

Hej kochani💙
Oto świeżuteńki rozdział😱😆
Co o nim myślicie ?
Jak widać coraz więcej sprzecznych emocji miedzy naszymi bohaterami😂
Jeśli wam sie podoba zostawcie gwiazdkę i komentarz 😍
Dzięki, że ze mną jesteście 💖

PS. Przepraszam za błędy, ale chciałam jak najszybciej wstawić wam nowy rozdział 😝💝

Udawane Małżeństwo Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz