*Alis
Od rana wszystko idzie zgodnie z planem. Moje całe dotychczasowe życie spakowałam w pudła i jestem gotowa się wyprowadzić. Dlatego gdy słyszę dzwonek do drzwi, natychmiast je otwieram i wpuszczam do mojego mieszkania panów z ekipy przeprowadzkowej. Którzy szybko zabierają się do pracy, a ja nie mając innego zajęcia, siadam na kanapie, przyglądając się nim i pogrążając w myślach. Czy ja na prawdę zamierzam wyjść za mąż, za prawie obcego mi faceta? Gdyby ktoś kilka dni temu powiedział mi o tym, z pewnością bym go wyśmiała, ale teraz wszystko jest już postanowione. Czuję się trochę tak jakbym zaprzedawała duszę diabłu.
Z mojego sentymentalnego transu, wyrywa mnie męski głos. Odwracam się w stronę jego właściciela i przeżywam wielki zdziwienie, gdy nie widzę przed sobą Josha, a zupełnie nieznajomego mężczyznę.
- Przepraszam, że przeszkadzam, ale chciałem się przywitać i odebrać klucze od mieszkania.- mówi ,a ja nie mogę oderwać od niego wzroku.
Przede mną stoi chodzący afrodyzjak.Wysoki mężczyzna o złocistych włosach, ubrany w brązową koszulkę , która uwydatnia jego mięśnie. Czy tylko mi się wydaje, że temperatura w mieszkaniu wzrosła o jakieś dziesięć stopni? Muszę wziąć się w garść , przecież to tylko facet, a ja mam swoją misję i nie mogę zawracać sobie głowy jakimiś miłostkami.
-To ty jesteś synem kolegi pana Shermana?- pytam patrząc wprost w jego miodowe oczy.
-Tak, to ja- mówi z uśmiechem na ustach, który zwaliłby mnie z nóg gdybym nie siedziałana kanapie - Nazywam się Toby Daven i będę tu teraz mieszkał.
-Chcesz klucze?- mówię, przypominając sobie, że o nich wspominał-Poczekaj mam je w torebce-zaczynam poszukiwania- O proszę, mam.-wstaje i podaje mu je, a gdy moja dłoń przez przypadek muska jego, moje ciało przechodzi dreszcz.- Wydaje mi się, że za godzinę powinno mnie i moich rzeczy tu nie być.
-A szkoda.- oznajmia z błyskiem w oku.
-Gdybym została ty nie mógłbyś się tu wprowadzić.
-Może szukałabyś współlokatora?
Na to stwierdzenie wybucham śmiechem. Nigdy nie wpadłabym na pomysł, żeby zamieszkać z obcym facetem. Ej poczekajcie, a czy nie to teraz zamierzam zrobić?
-Raczej nie.- oznajmiam- Wybacz, że nie zaproponuje ci kawy, ale wszystko mam już spakowane.
-Wybaczę, jeśli dasz się zaprosić na kawę w poniedziałek w porze lynchu. -proponuje Toby
Czy powinnam się zgodzić? Niedługo mam wyjść, za mąż za innego mężczyznę. Dobra nie popadajmy w paranoję to, że mi się podoba nie oznacza, że nie mogę się z nim spotkać , bo jestem zajęta. Przecież to może być tylko zwykłe przyjacielskie spotkanie. Może Toby chce się dowiedzieć czegoś o mieszkaniu, kamienicy i przyszłych sąsiadach.
-Nie myśl, że jak dłużej będziesz się zastanawiać to ja odpuszczę.-oznajmia
-Dobrze, możemy się spotkać na przyjacielską kawę. -stwierdzam, przecież to nie będzie żadna zbrodnia, chyba mogę posiadać znajomych.
-Świetnie, to teraz podaj mi jeszcze swój numer , to zadzwonię do ciebie i wtedy dokładnie się umówimy.-Dyktuje mu mój numer, a gdy kończę, on zapisuje mi swój na moim telefonie. - A gdzie się wyprowadzasz, jeśli mogę spytać?
I co teraz mam mu odpowiedzieć? Do mojego szefa za którego niedługo wychodzę za mąż? Przecież nie mam jeszcze nawet pierścionka zaręczynowego, a to mogłoby wzbudzić jego podejrzenia. Myśl, myśl Alis!!!
Najlepiej będzie jak powiem coś neutralnego, co będzie miało w sobie odrobinę prawdy.
CZYTASZ
Udawane Małżeństwo
DragosteZnaleźliście się kiedyś w sytuacji bez wyjścia? Josh doskonale wie co to oznacza. Ma kilka dni na znalezienie sobie kobiety z którą za miesiąc się ożeni.