.:1:.

104 8 2
                                    

- Tak!

Tak

Jedno słowo. Trzy litery. Jedna sylaba. Tyle emocji.

Wypowiedziane pod wpływem ekscytacji. Tej natężonej do czerwoności. Ma odgłos czegoś świszczącego na wietrze.

Kwiaty

Radość, z tych najbardziej żółtych. Pomieszana ze łzami. Nie są gorzkie. Tylko smutne są gorzkie.

To nie te.

Jedno słowo, wypowiedziane przez promieniejącą teraz dziewczynę. Zadziałało na dwa serca.

Jedno podskoczyło do gardła, wydychając z niego ulgę, szczęście, spełnienie. Od chłopaka na kolanie biła niemal zielona poświata.

Nie zwrócił uwagi na drugiego. Może i lepiej. Czy nadal można to nazwać sercem?

Trzy litery. Potrafiły zgnieść wnętrzności. Została pustka. Głucha czerń. I łzy, ale te gorzkie. Jednak jeszcze nie czas, by wypłynęły.

Zielony chłopak przygasł już lekko, kiedy wstał i objął dziewczynę w ramiona. Wtedy spojrzał na drugiego. Był tam jeszcze?

Stał. Ale nieobecny. Zamglony wzrok i czerń. Czarna otoczka.

Spotkał wzrok. Wzrok, za którym zdążył się stęsknić. Jeszcze nie tak dawno te oczy świeciły tylko dla niego.

Wesołe iskierki przygasły na widok czarnego.

Nie rozumiesz

Ten wzrok chce mu coś powiedzieć. Przebija się przez mgłę. Krzyczy.

Przepraszam

Coś wpada w pustkę. Spada na miejscu serca.

Kwiaty?

the flower fic  | Joshler [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz