12. Rivendell

86 8 2
                                    

Gdy wieczorem kładłam się spać, usłyszałam pukanie do drzwi mojego pokoju. Miałam na sobie piżamę z napisem "Spadaj" na bluzce. Wstałam i otworzyłam je.
-Czego. Właśnie kładłam się spać.
Spojrzałam na intruza, który stał w drzwiach. Ujrzałam Cartego, który nerwowo trzymał w rękach Chepesz.
-Ubieraj się. Anub... To znaczy, Hades, wykiwał was. Musicie odebrać mu ten naszyjnik.
-Cooooo? -Jęknęłam. -Czemu?
-Wielka zagłada... Zero drzemek...
Spojrzałam na niego zdziwiona.
-Szykuj gryfa. Uratuje drzemki!
-Świat. -poprawił mnie Carter.
-To przy okazji. -mruknęłam zirytowana. Pobiegłam do szafy i założyłam pierwsze lepsze ciuchy. Jakąś sukienkę z bawełny. Od razu pobiegłam do chłopaka, który czekał na balkonie.
-Uważaj na siebie. -powiedział.
-Ja zawsze uważam! -prychnęłam i odleciałam. Wokół szalała burza. Niczego nie mogłam zobaczyć... No chyba że tej wielkiej statuły tej wielkiej metalowej babki, która wyrosła mi przed nosem. W ostatniej chwili ominęłam ją i poleciałam na dziedziniec główny, czy jak to oni tam nazywają.
-Riv! Ląduj tutaj! -krzyknęła Onyx. Nie wiem jakim cudem ją usłyszałam. Bariera ochronna przestała działać, gdyż zamiast słońca była burza. Ogromna burza.
-Co tu się dzieje? -krzyknęłam do Bianki, która stała obok mnie.
-Chyba Hades rozpoczął wojne. Mając naszyjnik jest niepokonany. -odpowiedziała mi donośnym głosem.
-Bardzo dobrze rozegrana gra. Dziękuję za pomoc -zaśmiał się Hades. Wyrósł pod naszymi nogami wręcz. -Ten naszyjnik bardzo mi się przyda.
-Hadesie, proszę... -wszystko ucichło dookoła. Z zapachem świeżych truskawek pojawiła się za nami Persefona, żona Hadesa.
-Milcz żono. Nie widzisz, że próbuje zniszczyć świat?

Przepraszam, że tylko tyle. Gdy będę mogła, postaram dopisać więcej / napisać następny rozdział. Nie mogę się skupić na pisaniu. Szpitale, lekarze... Tym jest zawalona moja głowa. Nie daje rady. Wybaczcie mi to

Cztery ŚwiatyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz