Dość skomplikowane uczucie

1.7K 98 54
                                    

Bohaterowie; Ukraina, Polska

Ship; PolUkr

Uwagi; Ukraina to OOC

~~

"Nienawidzę tego cholernego idioty" - myślała Ukraina, chodząc w tę i we w tę po pokoju. 

Dziewczyna nie miała problemów jedynie z nim. Z samą sobą również. Często odnosiła wrażenie, że nie potrafi dogadać się z własną osobowością. Między innymi dlatego nie umiała usiedzieć w miejscu, a powód swojego gniewu zrzucała na byłego męża.

Chociaż on też miał w tym wszystkim swój udział.

Usiadła w końcu w fotelu, gładząc skroń. Oddychała ciężko, starając się uporządkować myśli. Było to jednak dość trudne, zważywszy na to, że on jej na to nie pozwalał. Przez cały czas siedział w jej głowie, robiąc w niej harmider. A ona, chociaż bardzo się starała, nie potrafiła go z niej wyrzucić.

"Jak ja mogłam kochać takiego idiotę?" - zapytała sama siebie. Siłą woli zerknęła na swoją prawą dłoń. Warknęła ze złości, gdy brak obrączki na czwartym palcu rzucił jej się w oczy.

- Ivan, do jasnej cholery, zamknij ryj! - wrzasnęła, odwracając się gwałtownie za siebie, jednak nikogo tam nie było.

Znów nawiedzają ją przewidzenia i przesłyszenia.

"Powinnam się leczyć" - pomyślała, biorąc głęboki wdech.

Wszechobecna cisza była okropna. Przez nią nie mogła skupić się na niczym innym, jak na Łukasiewiczu. Czy on nie mógł zająć się własnymi myślami, zamiast bałaganić w jej? To już nawet nie jest niegrzeczne, ale wymaga pomsty.

Barginska zdecydowanie powinna udać się na leczenie. Ona doskonale zdawała sobie z tego sprawę, jednak jak na razie nie robiła nic w tym kierunku. Zamiast tego, zerwała się na równe nogi.

"Nie będzie mi zajmował myśli." - powiedziała do siebie.

Będąc na podwórku, instynktownie złapała za widły oparte o ścianę przy drzwiach. Zawsze je tam trzymała, na wszelki wypadek.

Mając już przy sobie swój skarb, poszła w kierunku miejsca zamieszkania Rzeczpospolitej Polskiej.

Bo to nie jest tak, że ona go kocha. Gdyby ktoś pokusił się o takie stwierdzenie, skończył by jako szaszłyk na widłach.

Będąc już na miejscu, nawet nie pomyślała o zapukaniu. Otworzyła drzwi z kopniaka, wchodząc do środka. Rozejrzała się po ganku, szukając gospodarza.

- Kobieto, czy ciebie do reszty powaliło?

W końcu pojawił się on. Średniego wzrostu blondyn o zielonych oczach i włosach spiętych w kucyk. Był wyraźnie zaspany, na co wskazywały wory pod jego oczami i pogięty strój, jakby spał w nich.

- Przyszłam zrobić porządek. - powiedziała spokojnie, by po chwili wybuchnąć gniewem. - Won z moich myśli!

- Znowu o mnie myślałaś? - zapytał tonem, jakby stwierdzał coś oczywistego na tyle, że nawet jego to nie dziwiło. - No tak, to wyjaśnia te widły. Ale wiesz, to chyba jest jakoś powiązane, bo też mi się śniłaś.

Słysząc to, dziewczyna uniosła ze zdziwieniem brwi, patrząc na niego pytająco.

- Serio?

- Serio. Hasałaś sobie po łączce, a w rękach trzymałaś czyjeś głowy. Jedną z nich była chyba nawet moja. 

Na te słowa, blondynka uśmiechnęła się delikatnie, a gniew w jej oczach jakby zniknął. Przyłożyła dłoń do serca, patrząc na niego z uwielbieniem.

- To miłe. - powiedziała. - Ale i tak przestań nawiedzać moje myśli, bo się nie mogę skupić!

- Śnienie o tobie też nie jest mi na rękę.

Nastała krótka cisza. Oboje wpatrywali się w siebie, nie wiedząc co robić dalej. 

- Mogłabyś w końcu opuścić mój dom? - zapytał po chwili.

Zacisnęła uścisk na widłach, stawiając w jego kierunku powolne kroki. Łukasiewicz zmarszczył brwi, będąc gotowy do samoobrony.

- A możemy się pocałować? - odpowiedziała pytaniem na pytanie, gdy stykali się już nosami.

- Jesteś chora, wiesz? 

- Czy to znaczy, że nie?

- No chyba cię powaliło kobieto.

Po tych słowach, objął ją w talii, po czym namiętnie pocałował. Ona szybko to odwzajemniła, odrzucając widły na podłogę. W sumie to nie pamiętała już po co je wzięła.

Bo jak już było wspomniane, to nie jest tak, że ona go kocha. Ona jest w nim zakochana na zabój! 

A on w niej. 

I tkwią w takim chorym uczuciu od początku swojego istnienia. Dziwne, ale oni już przywykli.

Gdy w końcu odkleili się od siebie, popatrzyli sobie głęboko w oczy. Chłopak uśmiechnął się zadziornie, wciąż obejmując ją w talii. Ona natomiast niezbyt wiedziała co ze sobą zrobić, jednak było jej na tyle wygodnie, że nie chciała tego przerywać.

- No, może nareszcie będę mogła się skupić.

Słysząc to, Feliks roześmiał się.

- Nie ma szans. Tym bardziej nie będziesz mogła. Podobnie z resztą jak ja, więc nie mamy już nic do stracenia. Idziemy do sypialni?

Olena otworzyła szeroko oczy, patrząc na niego z obrzydzeniem.

- Jak możesz proponować mi coś takiego po rozwodzie?!

- A nie chcesz?

- Nie no, jasne że chcę. Po prostu propozycja jest nie na miejscu, więc uznałam, że warto ci to uświadomić. 

- Ale twoja odpowiedź też jest nie na miejscu.

- Bo ja mogę. Chcesz się spierać, aż zmienię zdanie?

Po chwili ruszyli zgodnie do sypialni blondyna, by tam przypominać sobie co 5 minut jak bardzo się nienawidzą i pragną śmierci tej drugiej osoby. W przerwach obdarowywali się pocałunkami w łóżku i nie tylko.

Na ironię, żadne z państw nie wiedziało jakie łączą ich relacje. Tylko oni. I woleli by tak zostało, gdyż inni mogliby uznać ich za niepoczytalnych. 

- Jesteś niepoprawny! - powiedziała, gdy była już całkowicie pozbawiona górnej garderoby. Podobnie z resztą jak on. - Czemu nie możesz poprzeć mojego członkostwa w Unii?!

Chłopak ułożył wargi na jej ramieniu, obdarowując krótkimi pocałunkami. Podobało jej się to, jednak nie przestawała drążyć tematu.

- Boisz się, że podkradnę ci stołek?

- Nie mam żadnego stołku. - powiedział w przerwie pomiędzy pocałunkami. - Są dwa powody moja kochana. Jeden, kult UPA i SS Galizen. Drugi, Unia to szajs, który się rozlatuje.

- Czyli, że robisz to i by zrobić mi na złość i, by mnie od tego chronić?

- Dokładnie.

- Mój husarzu!

Mówiąc to, oderwała go od swojego ramienia, powalając go na łóżku.

Nachyliła się nad nim dając znak, że tym razem to ona będzie częścią dominującą. Jemu nie wydawało się to przeszkadzać, gdyż uśmiechnął się łobuzersko.

- To za robienie mi na złość. - powiedziała, wbijając swoje paznokcie w jego skórę. - A to za bronienie mnie! - po tych słowach pocałowała go. - Ya tebia lubylu. 

- Ja ciebie też. 

_______________________________

Na początku miało być na poważnie, ale nie wyszło. Nie wiem czy to jakaś komedia, czy komedio-dramat, czy w ogóle coś do usunięcia... Nie mniej, takiego PolUkra lubię. :"D

Słowiańskie one shotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz