Niech was wszystkich szlag jasny trafi.
Feliks nie lubi być oceniany. Szczególnie przez ludzi, którzy nic o nim nie wiedzą, czy nie mają szans poczuć tego, co on czuł.
Bo on patrząc w lustro widzi kogoś silnego i słabego jednocześnie. Widzi blizny, które przyprawiają go dumą i sprawiają, że czuje obrzydzenie do samego siebie.
W przeszłości stawiał się, bronił, walczył. Robił wszystko, by odzyskać wolność. Nigdy się nie poddał i nie sprzedał honoru za bezpieczeństwo, lub pieniądze. I z tego był dumny.
A nienawidzi siebie za tak emocjonalne podejście do życia. Wciąż boli go fakt, że tyle razy był stawiany na gorszej pozycji od zwierząt. Że go bili, czasem i gwałcili, rozbierali, upokarzali. A dziś nawet tego nie żałują. Ba, Ivan otwarcie mówi mu, że II wojna światowa jest jego dumą.
Nie mniej, Łukasiewicz jeszcze bardziej nienawidzi być krytykowany.
Wszczynając Powstanie Warszawskie myślał. Wbrew pozorom, był wszystkiego świadomy. Wiedział jak to może się skończyć. Wiedział, że dojdą mu po tym nowe blizny. Warszawa też wiedziała. Wszyscy wiedzieli.
I chociaż przegrał, nie żałował. I nie żałuje do dziś, bo udowodnił światu jedno: jego nie da się zabić. Polak należy do niezniszczalnego gatunku. Nawet Śmierć jest od niego słabsza.
A jednak musiał uciec do swojego mieszkania, zamknąć wszystkie drzwi i okna, gubiąc po drodze odbudowaną pewność siebie.
Bo według niektórych, Powstanie było głupie i niepotrzebne.
Blondyn odwraca spojrzenie od lustra, siadając obok łóżka. Nie chce wychodzić, nie chce brać udziału w uroczystościach, nie chce patrzeć ludziom w oczy.
Bo podobno zawiódł.
Chociaż wciąż czuje na karku but Ludwiga. Jego zimny oddech i spojrzenie pełne pogardy.
Feliks nie chciał wiele.
Podczas powstania pragnął wolności. Chociaż na pięć minut poczuć, że jest czegoś warty.
Rozlega się ciągły dźwięk syreny. Wybiła godzina siedemnasta. Godzina W.
Odciąga to jego myśli od rozpamiętywania przykrych słów. Chłopak podnosi się, spoglądając za okno. Młodzi Warszawiacy stoją na chodnikach, w milczeniu wsłuchując się w sygnał. Ich widok sprawia, że Łukasiewicz odzyskuje wiarę. Oni są dumni, to i on też powinien.
Kocham was. Uśmiecha się lekko, przypominając sobie ich przodków.
Kocham jak cholera. Wy mnie nie zostawicie. Moje diamenty Ojczyzny.
CZYTASZ
Słowiańskie one shoty
FanficSłowianie mają ciężką przeszłość i jeszcze gorszą teraźniejszość. Chociaż łączy ich pochodzenie, jeden nienawidzi drugiego. Jednych pcha na zachód, innych na wchód, a jeszcze innych dalej w świat. Każde z nich ma swoje ambicje, które często ich prze...