13 - steve

72 17 0
                                    

Dni zmieniły się w tygodnie. Każda kolejna noc stawała się coraz chłodniejsza, choć długie rozmowy w blasku ognia z jedną z najstarszych istot żyjących w Śródziemiu odsuwały na bok wszelkie myśli o chłodzie, głodzie i zmęczeniu.

Bilbo miał rację. Minął niecały miesiąc, a Kapitan zaczął wypełniać trzeci rysownik.

Niezwykła była otwartość i życzliwość ludzi oraz hobbitów, jakich dotąd spotykali na drogach. Wszyscy uśmiechnięci pozdrawiali czarodzieja skinieniem głowy lub ciepłym słowem, życząc miłego dnia. Czasem dawali im jakieś wskazówki, mówiąc o traktach zalanych przez rzeki, targach w pobliskich miejscowościach i co można było na nich znaleźć oraz pogłoskach o niebezpieczeństwach grasujących na poszczególnych odcinkach drogi.

Ta kraina rzeczywiście była Utopią, tylko nosiła inną nazwę.

Jednak odkąd opuścili granice Shire, atmosfera na drodze się zmieniła. Spotykali coraz mniej osób, równie życzliwych, jednak pospiesznie zmierzających do swego celu. Na twarzy Gandalfa zaczął pojawiać się wyraz troski i zmęczenia, a Steve przyglądał się temu wszystkiemu z zaintrygowaniem.

Tak, jakby atmosfera pełna ciepła i słońca, typowa dla małych hobbitów, została zastąpiona przez tę mroczniejszą i już nie tak pewną aurę świata z zewnątrz.

- Gandalfie?

Czarodziej, wyrwany z zamyślenia przez głos Kapitana, mruknął coś pod nosem.

- Czy zdarzało się to już częściej w historii? Mam na myśli wzajemne przenikanie się światów.

Starzec, już całkowicie skupiony na pytaniu, uśmiechnął się półgębkiem.

- Szczerze, to nie mam pojęcia. - Poruszył palcami, zaciśniętymi na lasce i przystanął. - Po znalezieniu Bilba szukałem w najstarszych bibliotekach Śródziemia odpowiedzi, ale żadne z pism nie przykuło mojej uwagi.

- A opowieści?

Gandalf przygryzł wąsa.

- Wolałem nie dzielić się tą tajemnicą z resztą świata. Bilbo i tak miał problem z pewnymi osobnikami, którzy, przestraszeni trzęsieniem ziemi wywołanym przez Smauga, zapuścili się w tereny pod górą, napotykając na swej drodze przybysza z innego wymiaru. Oszczędzę ci większych szczegółów, ale nie było to miłe doświadczenie. Na szczęście mnie również przyciągnęło dziwne zachowanie smoka i byłem w stanie uratować pana Bagginsa od śmierci.

Czarodziej pociągnął nosem, zatykając kciuk za pas na biodrach. Przez chwilę żaden z nich się nie odezwał, każdy wpatrzony w przeciwny kierunek. Wschodni Gościniec był pusty, zalany złotym światłem jesiennego słońca.

- Powiedz mi proszę, co wiesz o trollach?

Steve uniósł brwi.

- O trollach?

- Tak - starzec wszedł pomiędzy drzewa, porastające prawe pobocze drogi. - Mam wrażenie, że Bilbo miał rację!

- Rację? O czym... Gandalfie! - te parę sekund konsternacji Rogersa wystarczyło czarodziejowi na zniknięcie w ciemnym lesie.

Żołnierz westchnął i, kręcąc z niedowierzaniem głową, ruszył za towarzyszem. W wilgotnym lesie wyczuł delikatny smród zgnilizny i rozkładanego ciała, który sprawił, że zmarszczył nos.

VANQUISH |✪| avengers&hobbit crossoverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz