W zielonych, okrągłych drzwiach norki Bilba nie ujrzeli twarzy gospodarza, który, jak sądzili, wpuści ich do środka.
Gandalf uśmiechnął się delikatnie, choć widać było wyraźny niepokój w jego szarych oczach. Steve i Natasha spojrzeli po sobie i nic nie mówiąc, weszli do domu pana Bagginsa. W środku unosił się miły zapach Starego Toby'ego i świeżego chleba, ale atmosfera była dość przygnębiająca.
Jakby dziwny chłód zagościł w domu niziołka z Shire.
Rudowłosa przyglądała się mapom i książkom, porozrzucanym po podłodze. Bałagan panujący w przedsionku wcale nie przeszkadzał Gandalfowi w poprowadzeniu ich dalej, przez korytarz w którym panował półmrok aż do małego salonu.
- ...aż zjawi się Król Gór. Zaszemrzą pieśń... zaszumi las i bór. A w górskich grotach...
Cichy szept Bilba wydobywał się spomiędzy jego sinych warg. Hobbit siedział na fotelu, wpatrując się w puste wnętrze swojego małego kominka. Jego palce pobielały, wbijając opuszki w drewniane oparcie.
Zresztą, on cały był biały.
- Bilbo? - Steve przyklęknął tuż obok, muskając dłoń Bagginsa.
Niziołek obudził się z transu z cichym westchnięciem i zamrugał.
Natasha przyglądała mu się uważnie, czując dziwne mrowienie w czubkach palców. Takie samo uczucie towarzyszyło jej podczas pobytu w Rivendell, lub w pierwszych chwilach podróży w towarzystwie Gandalfa.
Oznaczało ono obecność potężnej magii w pobliżu.
- Steve - Bilbo zmarszczył brwi na widok swojego przyjaciela. Podniósł wzrok i zamrugał ponownie, zauważając jeszcze dwie wysokie postacie, stojące w jego salonie.
- Ucałowana przez ogień...
Coś chwyciło mocno umysł rudowłosej agentki. Bardzo mocno. Ale ta nawet nie drgnęła, jak zahipnotyzowana wpatrując się w pociemniałe nagle oczy Bagginsa.
- Rozdarci na dwoje, wojownicy, złamani zdrajcy, czarne... wdowy.
I Bilbo osunął się zemdlony na oparcie fotela, wymęczony przepowiadaniem tego, co nadejdzie.
✪
Mała postać hobbita leżała nieruchomo na wygodnym posłaniu. Steve zaciskał nerwowo usta, kiedy spomiędzy sinych warg nieprzytomnego przyjaciela wydobywało się ciche westchnienie.
- Miałeś rację - łagodny głos Natashy sprawił, że żołnierz oderwał wzrok od Bilba. Ruda agentka postawiła przed nim parującą filiżankę i uniosła delikatnie kącik ust w uśmiechu. - Naprawdę ma dobrą herbatę.
Kapitan nie odpowiedział, delikatnie stukając palcami o blat stołu. Przez ten dziwny incydent z jeszcze dziwniejszymi słowami i ukrytymi metaforami Gandalf opuścił norkę w pośpiechu, nakazując dwójce przyjaciół opiekę nad biednym Bilbem. Szary czarodziej udał się po pomoc.
Jakieś sześć godzin temu.
- Tak mnie nazywała - Romanova szepnęła prawie niesłyszalnie, przerywając ciszę po raz kolejny. - Czarna wdowa.
Steve wyprostował się, wypuszczając głośno powietrze przez nos. Bardzo dobrze wiedział, o kogo jej chodziło. Ygrett.
- Wiesz, szukałam go wtedy. A wydawało mi się, że jestem bliżej, niż kiedykolwiek - kobieta zamrugała i odchrząknęła, kładąc dłonie na kolanach pod stołem.
No tak. Najwyraźniej wszyscy byli czymś pochłonięci w momencie, gdy niejaki doktor Stephen Strange postanowił ich sprowadzić do Nowego Jorku. Ciekawe, co stało się w ich świecie...
Jak ludzie poradzą sobie bez Avengersów?
Okrągła klamka w zielonych drzwiach przekręciła się ze zgrzytem. Delikatne głosy dwóch mężczyzn wypełniły cichą przestrzeń w korytarzu (cichą i pustą, bo Steve, tak przyzwyczajony do nienagannego porządku w hobbicim domku, postanowił pobawić się w sprzątaczkę. A Natasha mu pomogła).
Rudowłosa, która siedziała naprzeciwko korytarza, zmrużyła oczy. Kapitan zwrócony do przybyłych plecami rozpoznał tylko wyraz jej twarzy, oznaczający niebezpieczeństwo.
- Ach, witajcie.
Znał ten głos. Na wszystkich hobbitów tego Shire, znał go!
Złotowłosy wojownik odwrócił się powoli. Tuż przed nimi, ledwo mieszcząc się w niskim domku Bilba Bagginsa, stał Stephen Strange.
CZYTASZ
VANQUISH |✪| avengers&hobbit crossover
Fanfiction[vanquish - ang. zwyciężać, pokonać] ✪ Jeżeli chodzi o wszelkie kolizje światów, przenikanie się nawzajem i tak dalej, to jest to właściwie całkiem proste. Wystarczy tylko wkurzyć jakiegoś starego, przedwiecznego demona, na przykład przez zbudzenie...