Rozdział 0

282 9 1
                                    


**********

Po śmierci taty zamknęłam się w sobie i zmieniłam podejście do wielu rzeczy. Na przykład stosunek do innych ludzi.

Wbrew decyzji mamy, jestem tutaj- na British Police Academy. Spełniam marzenia i nikt mi w tym nie przeszkodzi.

Od moich myśli oderwał mnie dzwoniący dzwonek i połowa niby ambitnych studentów opuściła aulę. Wyszłam ostatnia i udałam się pod kantorek wuefistów. Stanęłam przy ścianie i czekałam na NIEGO. Byłam jego dziewczyną? Chyba tak...A może nie? W każdym razie, na pewno sex- dziewczyną .Chyba nie byłam zakochana, ale coś mnie do NIEGO ciągnęło. Seks? Możliwe. Był boski.

Zauważyłam jak idzie w moją stronę, idzie to mało powiedziane. Prawie biegł. Napaleniec.

Przyparł mnie do ściany i szepnął mi do ucha.

- Gotowa?

- Zawsze. - położyłam dłoń na pasku JEGO spodni. Chłopak wyciągnął z kieszeni klucz do kantorka i pomachał mi nim przed oczami, po czym złapał mnie za rękę, wprowadził do środka i zamknął drzwi od wewnątrz. JEGO ręce znów zaczęły błądzić po moim ciele.

- Jak je zdobyłeś?- spytałam, mając na myśli klucze.

- Mam swoje sposoby. - mruknął.- Po coś tu jestem.

- Mmmm. Pocałuj mnie. - wyszeptałam, a ON wpił się w moje usta.

Było mi z nim cholernie dobrze. Razem byliśmy kimś. Szkoda tylko, że to zniszczył.

********

Przeciskałam się przez tłumy pijanych ludzi, żeby dostać się do NIEGO. Zaczynam się wahać, czy przyjście na tą imprezę było dobrym wyborem.

W końcu dostałam się do drzwi , prowadzących do jego pokoju. Poprawiłam włosy i już miałam nacisnąć klamkę, gdy usłyszałam podniesione głosy.

- Jestem pod wrażeniem. Udało ci się. Dostaniesz obiecane 5 tysięcy funtów.

Dupek. Otworzyłam drzwi i weszłam do pokoju, a na twarzach obu zboczeńców wymalowało się zaskoczenie.

- Nieźle mnie wyceniłeś- 5 tysięcy funtów! Dobrze wiedzieć, że tyle jestem warta!- uderzyłam GO w policzek. - Idź do swoich dziwek i odpierdol się ode mnie ! Nie chcę cię znać!

- Sky...

********

- Mamo już powiedziałam! Wyjeżdżam! Mam już miejsce w Waszyngtonie. A od poniedziałku nie jestem już uczennicą British Police Academy!- krzyknęłam, pakując ubrania do walizki.

- Mówiłam, że nic dobrego z tego nie wyniknie!

- Wyniknie, tylko nie tutaj! Proszę cię! Robię to co chcę. Jestem pełnoletnia!

- Ale jak ty sobie poradzisz w Ameryce!?

- Poradzę sobie. Mam tam znajomą. Nie martw się o mnie tak, jak nie martwiłaś się o tatę! Pewnie nawet nie wiesz, że nie był zwykłym policjantem!- wybiegłam z domu z jedną walizką, trzasnęłam drzwiami, zostawiając moja osłupiałą mamę w przedpokoju i wsiadłam do taksówki, którą pojechałam prosto na lotnisko.

***

Do: MAMA

Będę cię odwiedzać. Nie zapomnę. Przepraszam. To było konieczne. Może kiedyś ci zdradzę moje powody.

***

Nacisnęłam wyślij, a koła samolotu oderwały się od ziemii.

Witaj Ameryko.


*********

Rozdział 0 jest tak jakby bardziej rozbudowaną częścią prologu. Są to najistotniejsze(najważniejsze dla fabuły) wspomnienia bohaterki z minionych sześciu lat. Mam nadzieję, że prędzej czy później opowiadanie Was wciągnie i będzie się podobać tak, jak mnie.

FBI ACTIVITY || H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz