Rozdział 4

209 11 2
                                    

Posterunek jak posterunek. Granatowy budynek z dużymi oknami. Na parkingu stoi kilka wozów policyjnych, całkowite przeciwieństwo głównej siedziby FBI.

 Gdy tylko weszliśmy do środka, zostaliśmy wylegitymowani przez żołnierza stojącego na warcie- wysokiego, chudego rudzielca w mundurze moro.

 - Agentka federalna Skyler Wood i agent Harry Styles. Przyszliśmy przesłuchać sprzątaczkę pana Parkera. Panią Suzanne Clighartd. Jesteśmy tu za zgodą funkcjonariusza Mortena Walkera.- powiedziałam machinalnie.

- Oczywiście, zapraszam. Zaraz ją przyprowadzę.- rudy skinął i zniknął w jednym z korytarzy.

Udaliśmy się do pokoju przesłuchań. Był to średniej wielkości pokój z dużą szybą stołem i paroma krzesłami . Słowem, nic nadzwyczajnego. Dupy nie urywa. Gdy drzwi się otworzyły, pojawił się w nich oficer z panią Clighardt.

 Suzanne Clighardt była niewysoką szczupłą kobietą około  pięćdziesiątki. Miała brązowe siwiejące miejscami włosy, piwne smutne oczy i spracowany wyraz twarzy.

 -Dziękuję Stevens. Proszę niech pani siada.- powiedział Styles.- Mamy do pani parę pytań.Zgodzi się pani na nie odpowiedzieć?

- Oczywiście, jeśli tylko będę mogła pomóc...

- Dobrze. Pierwsze pytanie:Jak długo pracowała pani u pana Parkera?

- Dobre 10 lat jak nie więcej.

-Jakie były wasze relacje?- przesłuchanie w zupełności prowadził Styles.

- Relacje? - westchnęła.- Byliśmy swego rodzaju znajomymi. Nie traktował mnie z góry , jak innych tylko na równi. Znam jego rodzinę...Kiedyś opiekowałam się nawet małą Gilian. Mała dała mi wtedy popalić...

- Co robila pani w jego gabinecie?

- Jak to co!? Sprzątałam, gasiłam światła, jak na sprzątaczkę przystało.

-Dobrze, rozumiem, proszę mi jeszcze powiedzieć jak to było. Od początku.

-Więc...- zaczęła kobieta. Pierwsze co przyszło mi na myśl to to ,że zdania nie zaczyna się od więc, ale to stara kobieta-wybaczę - Gdy tylko powiedziano mi,że pan Parker opóścił budynek , poszłam sprzątnąć jego gabinet.

-Parker opóścił budynek?- spytałam. - Przecież tam było jego ciało.

-Tak, tak, też mnie to przeraziło. Sama przecież się z nim żegnałam.

-Dobrze proszę dalej.

-Gdy zobaczyłam,że drzwi do jego prywatnego pokoju są otwarte, zawsze je zamykał, poszłam je zamknąć. A gdy weszłam zobaczyłam go . Dookoła było pełno krwi. I ten napis. Chciałam wybiec, ale moją uwagę przykuły otwarte drzwi łazienki. Weszłam do niej ,a tam był drugi ...Jak to było? Ach tak." Za grzechy młodości".Wtedy przybiegli ochroniarze i po was zadzwonili.

- Dobrze, dziękujemy pani.- powiedziałam, a Stevens wyprowadził kobietę z gabinetu.

Usiadłam na biurku i spojrzałam na Stylesa.

- Co o tym sądzisz?

- Ktoś chce nas zmylić.

- Wygląda na to, że osoba która opuściła budynek, wiedziała że Parker nie żyje. Mógł to być potencjalny morderca.

- Pani Clighardt wspominała o rodzinie Parkera. Sugeruję jechać do jego domu i stamtąd zaczerpnąć jakiś informacji.

- Dobra. Ale później musimy dostać się do kostnicy.- odłożyłam długopis, którym się bawiłam i zeszłam z biurka.- Jeszcze jedno. Przesłuchanie prowadzę ja.

FBI ACTIVITY || H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz