I

15.8K 677 154
                                    


•Leon•

Obudziłem się nagi obok mojego Kotka. Chwile się zastanawiałem, czy powiedzieć mu kim jestem i go zabić, czy strzelić mu teraz w głowę. Gładziłem jego rudawe włosy, w sumie było mi z nim dobrze ale praca to praca.
Wstałem, ubrałem czarne bokserki, rurki i koszulkę wszystko tego samego koloru co bielizna. Zauważyłem, że Michi, chłopak, z którym się pieprzyłem tej nocy i na którego miałem zlecenie, lekko się budzi i uśmiecha do mnie nieświadomy kim jestem. Przeczesałem białe włosy do tyłu, jak zawsze byłem ponury i obojętny, pochyliłem się nad nim i złożyłem pocałunek na jego skroni, co spowodowało u niego zadowolony pomruk.
- Już idziesz Leon? -zapytał z ukrytym smutkiem.

- Si* Michi i już się nie zobaczymy- szepnąłem mu na ucho ssąc je lekko.

- Ale muszę ci przyznać, że jak na siedemnastolatka to byłeś bardzo dobry- dodałem beznamiętnie.

Widziałem jak przeszedł go lekki dreszcz.

-A czemu się już nie zobaczymy? -zapytał już nie ukrywając smutku.

-Bo będziesz martwy Kotku- zagryzłem delikatnie jego ucho na co jęknął.

-Jaaaaak to? - wyjęczał wystraszony.

Kochałem kiedy się boli, czułem się wtedy taki silny, władczy i pewny siebie, a oni tak ładnie błagali, proponując wszystko bym dał im żyć.

-Jestem Anubis Kotku, a ty jesteś celem- W zaledwie parę sekund wyjąłem pistolet z tylnej kieszeni, którego nie było widać i przyłożyłem do jego skroni.

Drżał ze strachu, widział w jego oczach, że nie wiedział co ma robić, gdy nagle położył dłonie na moim kroczu.

-Aleee.... Mówiłeś, że było ci dobrze, że lubisz dominować... Zrobię wszystko co chcesz, tylko proszę, błagam.... Daj mi żyć, mam tylko siedemnaście lat...- zerknąłem jak odpina mój czarny, skórzany pasek, a potem stara się zdjąć mi spodnie.

On serio myślał, że jak to zrobi to mu odpuszczę? On była aż tak głupi?
Obserwowałem jak zaczyna zsuwać ze mnie spodnie, zkarciłem go wzrokiem, on tylko się zarumienił i ubrał mnie posłusznie.

-Skoro od początku chciałeś mnie zabić to czemu mnie przeleciałeś? -zapytał bezsilnie.

-Lubię to, lubię jak mój cel wije się pode mną, jak jęczy i prosi o więcej.... To takie.... Słodkie.... Czuję się przy mnie taki bezpieczny i tak błogo...- złapałem jego szczękę, po czym pocałowałem go w usta, chłopak od razu odwzajemnił rozchylając namiętne oraz pełne wargi żeby włożył w język głębiej.
A niech ma, niech mu będzie, wsunąłem język w usta chłopaka i zplotłem je ze sobą. Nastolatek położył dłonie na moim karku oddając mi się bym znowu go przeleciał. Skąd to wiedziałem? Bo słyszałem jego szybko bijące serce, przyspieszony oddech. Pochyliłem się niżej, a on oplutł moje biodra nogami ocierając się tyłkiem o moje krocze. Chciał mnie nakręcić? Podniecić? Urocze, oni są tacy słodcy, przez całe życie chcą umrzeć, a gdy ma się tak stać to błagają o życie.
Przyłożyłem pistolet do jego dopiero budującego się torsu, w miejscu gdzie miał serce, aż w końcu nacisnąłem spust przebijając najważniejszy mięsień i życie kulą. Michi opadł martwy i nagi w moje ramiona, uśmiechnęłam się i położyłem go jak do snu, opatuliłem kołdrą, a na koniecznie ucałowałem.

-Dobrych snów Kotku- szepnął mu do ucha, po czym wytarłem wszystkie ślady swej obecności.

Spojrzałem na chłopca, był uroczy, tak słodko wyglądał, ciągle się uśmiechałem. Wziąłem swoje rzeczy i wyszedłem przez okno, było jeszcze ciemno oraz trochę zimno, więc idąc w stronę domu założyłem skórę. Wyjąłem telefon od razu dzwoniąc do mężczyzny, który zlecił mi zabicie Michiego.

*Si- po włosku "tak"

Zakochany Morderca /Yaoi/✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz