12

6.2K 321 42
                                    

•Alfi•

Obudził mnie dźwięk otwieranych drzwi i kłótnia Leona z jakiś mężczyzną o bardzo niskim głosie. Otworzyłem seninie oczy i rozejrzałem się lekko, a wtedy moim oczom ukazał się Leon całujący z jakimś chłopakiem. Miał czarnobrącowe włosy, jasną cerę, wystające kości policzkowe, nie był takim chuchrem jak ja ale nie był też tak umięśniony jak Leon, miał na sobie czarny garnitur i białą koszulę, z twarzy był naprawdę przystojny, zielone oczy, idealne rysy twarzy i nos.
Całowali się jak zakochani, kiedy odrywali się od swoich ust szeptali sobie nawzajemniem coś miłego na ucho, wiem że to było miłe bo nie śmiali się, nie gryzli warg ani nie mruczeli, czy warczeli, po prostu się szeroko usmiechali. Myślałem, że pęknie mi serce, zachowywali się jak para zakochanych nastolatków, tak jak ja zawsze chciałem żeby się zachowywał wobec mnie. Patrzyłem na nich bez przerwy, chciałem przestać ale nie mogłem, wyobrażałem sobie siebie razem z nim, snułem w głowie marzenia i plany, które pewnie nigdy nie miałby miejsca.
Oderwałem od nich wzork kiedy zauważyłem jak Leon i ten chłopak patrzą na mnie. Białowłosy zbliżył się do mnie.
-Leoś... Nie chce tu być... Tu jest zimno i ciemno oraz jest tu ta twoja dziwka -skrzywił się kierując wzrok na mnie.
-Max... Spokojnie -uśmiechnął się do niego szeroko i szczerze, a potem spojrzał na mnie surowo.
-Kotek idź na górę... Zaraz do ciebie przyjdę -oddał Leon zerkając na czarnowłosego.
-No dobrze, tylko pośpiesz się Anuś- podszedł do nas, pocałował Leona w policzek z uśmiechem i wszedł po schodach by zaraz potem wyjść z piwnicy.
Zostaliśmy sami, ja i Leon. Uśmiechnąłem się lekko na myśl, że nie muszę już patrzeć jak spijają sobie z dzióbów. Leon poszedł po coś w kącie, słyszałem jak coś ostrzy i zachodzi mnie od tyłu i przykłada mi jakieś lodowate ostrze do szyji, przełknąłem ślinę ze strachem.
-Dostajesz to czego chcesz... Będziesz wolny i nie będę cie pieorzył ani zmuszał do niczego innego- nadciął lekko moją szyję.
-Ale najpierw muszę się z tobą pobawić ostatni raz- dodał.
Krzyknąłem z bólu, z mojej szyji zaczęła płynąć krew, a Leon w tym czasie podszedł do mnie z przodu. Był w czarnych szortach, które tak jak jego tors, dłonie, twarz i nóż były w mojej krwi, wyglądał strasznie. Odrzucił nóż, który wbił się kilka centymetrów od mojej głowy. Podszedł pod ścianę, której nigdy nie widziałem wyraźnie, ponieważ nikłe promienie światła nigdy nie docierały tam na tyle długo by można było stwierdzić co tam jest i czy w ogóle coś tam jest. Zauważyłem tylko błysk promieni księżyca na jakiś ostrzu, z którym Leon wyłonił się z ciemności i podszedł do mnie z narzędziem, którym okazała się mocno naostrzona sikiera.
-Leon, po cholerę ci ta sikiera? -Krzyknąłem z bólu.
-Już ci powiedziałem raz, że jak będziesz uciekał to odetne ci te nogi i właśnie to robię -zamachnął się mocno celując w moje nogi by zaraz potem uderzyć ale nagle...

CIĄG DALSZY NASTĄPI...

##########
ELO... Nie wiem czy zdąrze z maratonem za co serdecznie przepraszam ale za dużo spraw miałem i w ogóle nie miałem czasu ale nadronie to, lecz nie wiem jak wiec jeśli macie jakieś pomysły to zapraszamy do komentowania jak mogę wynagrodzić to, że nie zdarzyłem na maraton

Zakochany Morderca /Yaoi/✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz