Rozdział XXVI

1.5K 91 0
                                    

   Ledwo za horyzontem wzeszło słońce, a Ninfadora była już w Ministerstwie Magii. Nie da się ukryć, że ostatnimi czasy jedyne co robi to praca, jednak to pozwala jej normalnie funkcjonować.
— Dzień dobry, Tonks — zagadał do niej pan Weasley, gdy wyszła z windy.
— Dzień dobry, Arturze.
— Jutro jest wigilia i byłoby nam niezmiernie miło cię gościć — uśmiechał się do niej.
— Racja — westchnęła. — Przyjdę.
— Znakomicie, będziemy cię wyczekiwać — poklepał ją po ramieniu i odszedł.
   Dora zgodziła się na spędzenie świąt w Kwaterze, gdyż miała nadzieję na kolejną rozmowę z Remusem.
— W różu ci o wiele lepiej — zagadał do niej Dawlish, gdy weszła do Biura Aurorów.
— Zdaje sobie z tego sprawe — posłała mu uśmiech i poszła do swojej kabiny.
   Tonks spędziła trochę czasu dzisiejszej nocy przed lustrem, żeby zmienić w końcu swój kolor włosów. Ku jej zadowoleniu w końcu się udało. Była dość tym zaskoczona, ponieważ nie sądziła, że staje się ponownie stabilna emocjonalnie. Sądzi, że to dzięki ponownej nadzieji, która w niej zagościła po wczorajszej misji z Lupinem.
— Aron! — Zawołała, gdy tylko zauważyła, że na biurku nie ma żadnych papierów.
— Witaj, o co chodzi? — W przejściu jej kabiny zjawił się wysoki czarodziej o szarych oczach.
— Mamy coś do roboty?
— Aż tak się rwiesz do pracy? Wszyscy już żyją świętami — zaśmiał się.
— Więc jak?
— Zwróć się do Savage. Dostał jakieś dokumenty od szefa.
— Dzięki!
   Wspólnie wyszli z jej kabiny i Tonks udała się do swojego przyjaciela.
— Co tam masz? — Zajrzała mu przez ramię.
— Tonks! — Nie zauważył jej, gdy wchodziła. — Dobrze, że jesteś.
— Stało się coś?
   Czarodziej nie odpowiedział, a podał jej plik pergaminów. Dziewczyna zaczęła go czytać i była wyraźnie zaskoczona.
— Dlaczego jeszcze nikt nie wyruszył?
— Prawda jest taka, że to Kingsley miał dostać te misję, jednak zanim przyszłaś okazało się, że go dzisiaj nie będzie. To dosłownie kwestia piętnastu minut — tłumaczył. — Oczywiste było, że gdybyś była w pracy wtedy to ty byś otrzymała te dokumenty.
— Savage jesteś nieodpowiedzialny! Daj mi wszystko co masz — wyciągnęła ku niemu rękę i ten podał jej kolejnych kilka kartek.
   Nimfadora wyszła z jego kabiny przeglądając papiery, gdy do biura wszedł Dawlish.
— Jesteś wolny?
— Mam tylko papierkową robotę.
— Trzymaj — podała mu kilka wcześniej otrzymanych od Savage pergaminów.
— Mam ich znaleźć? — Zapytał czytając.
— I przesłuchać — dodała.
— Daj mi dwie godziny — posłał jej uśmiech i wyruszył.
— Proutfoot! — Zawołała Tonks, rozglądając się wokół.
— Co jest? — Wyszedł ze swojej kabiny.
— Robisz coś?
— Wyczekuję przerwy.
— Chodź ze mną — od razu wyszła z pomieszczenia, a czarodziej poszedł za nią.
— O co chodzi?
— Idziemy na wycieczkę.
— Dokąd? — Zapytał, gdy wchodzili do windy.
— Hol Główny! — Zawołała. — Do Borgina & Burkesa.
— W końcu coś ciekawszego niż segregowanie dokumentów.
— Mamy sprawę o przedmiocie skalanym czarną magią. Znaleziono go niedaleko Nokturnu — wytłumaczyła mu.
— Więc nie ma lepszego miejsca do rozpoczęcia niż sklep Borgina.
— Prawda — wyszli z windy i bez słowa teleportowali się.
   TRZASK. Nimfadora i Proutfoot wyszli z ciemnej uliczki, żeby skręcić prosto do pożądanego sklepu. Weszli do środka i od razu podeszli do lady. Pomieszczenie, w którym się znajdowali było niewielkie. Przez brudne szyby ledwo wpadało światło do ciemnego pokoju.
— Czego tu? — Warknął czarodziej, który wyszedł z pokoju obok.
— Trochę milej — odezwał się partner czarownicy.
— Nimfadora Tonks, Kwatera Główna Aurorów — odezwała się.
— Znam cię — pracownik sklepu stał się od razu milszy.
— Dziwię się, że ten sklep wciąż funkcjonuje — uśmiechnęła się.
— Mam pozwolenie.
— W każdej chwili możesz je stracić.
— Co w takim miejscu robią Aurorzy?
— Mamy do ciebie sprawę, Borgin — odpowiedziała.
— Dlaczego mam wam pomagać?
— Nie chcesz stracić sklepu i wylądować w Azkabanie — odpowiedziała na kolejne pytanie.
— O co chodzi?
Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć — przybliżyła się jeszcze bardziej do lady sklepowej. — Newta Scamandera.
— Co ma ze mną wspólnego podręcznik do nauki Opieki nad Magicznymi Stworzeniami? Idźcie do księgarni — prychnął, a Tonks nie spuszczała z niego wzroku.
— Została znaleziona w przejściu między Śmiertelnym Nokturnem, a Pokątną — kontynuowała. — Była zaczarowana. Ktoś rzucił na nią wyjątkowo brudny urok. Musiałeś o tym słyszeć w końcu znaleziono przy niej dodatkowo nieprzytomnego czarodzieja. A to niedaleko stąd.
— Nic nie wiem — odrzekł sucho Borgin.
   Tonks odwróciła się i podeszła bliżej swojego partnera.
— Myślisz, że będzie się stawiał? Powinniśmy prosić o wsparcie? — Zapytała chcąc sprowokować starego czarodzieja.
— Mam zasady, Tonks! — Zawrócił się do niej ponownie. — Nie mogę przekazywać dalej informacji o moich klientach.
— My też mamy zasady. Chcesz posłuchać? — Zadrwił młodszy mężczyzna.
— Jakiś czas temu — westchnął. — Przyszedł do mnie pewien facet, żebym rzucił urok na ten podręcznik.
— Jak się nazywa?
— Nie wiem, śpieszyłem się i nie zapytałem.
— Zajmij się nim, a ja idę obejrzeć przedmiot — Tonks zwróciła się do Proutfoota i wyszła z sklepu.
   TRZASK. Teleportowała się ponownie do Ministerstwa Magii, żeby udać się do gabinetu swojego szefa. Podróż windą minęła dość szybko i chwilę później stała już przed drzwiami.
— Wejdź! — Zawołał Rufus, gdy czarownica zapukała.
— Dzień dobry — powiedziała Dora, wchodząc do środka.
— Dzień dobry, Tonks.
— Zajmuję się sprawą podręcznika z Opieki nad Magicznymi Stworzeniami.
— Chcesz go obejrzeć? — Zapytał, a Nimfadora podeszła do jego biurka.

W Blasku Patronusa || Remadora ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz