Kilka dni później
Marinette
Czekałam na jakikolwiek telefon od Adrien. Podobno policja natrafiła na jakiś trop. Chciałam z nim jechać, ale stwierdził, że lepiej będzie jeśli zostanę.
Kiedy usłyszałam trzask drzwi, gwałtownie wstałam.
Adrien wszedł do salonu cały blady. W jego oczach dostrzegłam łzy.
- Adrien co się stało? - spytałam przerażona.
- Policja powiedziała, że... Mogą... Mogą chcieć go sprzedać - te słowa ledwo przeszły mu przez usta.
Upadłam na podłogę, zaczynając płakać.
To nie może być prawda!
Jeśli... Jeśli do tego dojdzie mogę go nigdy więcej nie zobaczyć.
- Dzwoniłem już do moich rodziców. Znajdziemy go. Musisz wytrzymać jeszcze chwilę - wyszeptał, czule głaszcząc mnie po głowie.
- Co jak go nie odzyskamy? - wyszlochałam.
- Nawet tak nie myśl.
Wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni.
Adrien
Patrzyłem na moją śpiącą Księżniczkę. Widzę, że jest w coraz gorszym stanie. Sam jestem w podobnym stanie.
Staram się jednak być silnym za nas oboje.
Nagle usłyszałem pukanie do drzwi. Przykryłem Marinette kołdrą i zszedłem na dół po schodach. Byle zdziwiony tymi nagłymi odwiedzinami, na dodatek w środku nocy.
Otworzyłem drzwi i zobaczyłem mężczyznę w kapturze.
- Ja do Marinette - rzekł ostro.
- Kim pan jest? - spytałem.
Nie wpuszczę od tak jakiegoś typa do mojego domu.
- Dowiedziałeś się czegoś? - usłyszałem głos Mari.
- Mogę chociaż wejść?
Wpuściłem go do środka i zaprowadziłem do salonu. Usiadłem obok Marinette i spojrzałem na tego faceta.
- Gadaj co wiesz - była strasznie zniecierpliwiona.
- Sprawy się trochę skomplikowały...
- To znaczy?
- Ten facet nie żyje. Znaleźliśmy jego zwłoki jakieś 2 godziny temu. Nie było przy nim niczego.
- Co z Louisem? - wtuliła się we mnie.
Poczułem jak jej łzy moczą moją koszulkę. Przytuliłem ją do siebie mocniej.
- Nie było go z nim. Znaleźliśmy jednak coś ciekawego, bardzo drogą szminkę. Prawdopodobnie należącą do sprawczyni. Co ciekawsze ta cała Lila to niezłe ziółko. Miała starszego brata, który był zadłużony u jakiegoś gangstera. W końcu go zabili, a ona przejęła jego dług. Obstawiałbym ją jako główną podejrzaną.
- Czyli może chodzić o pieniądze? - spytałem.
- To bardzo prawdopodobne. Z okupu nie zyskały by wiele, ale ze sprzedaży... Uzbierałaby się niezła sumka.
- Derek, błagam skończ. Masz go znaleźć. Jeśli zawalisz... Wsypie cie - warknęła.
- Powinieneś ją opanować, strasznie agresywna się zrobiła - wstał i wyszedł.
Spojrzałem na Marinette. Była załamana.
Niech ten koszmar się w końcu skończy.
Posadziłem ją sobie na kolanach i zacząłem czule głaskać jej plecy.
- Już niedługo kochanie, Louis do nas wróci. Weźmiemy ślub i wyjedziemy na zasłużone wakacje. A kiedy nasz synek doczeka się rodzeństwa jeszcze bardziej zabezpieczymy dom. Tak aby podobna sytuacja nigdy się nie zdarzyła. Co ty na to?
Uśmiechnęła się lekko i oparła swoje czoło o moje.
- Sama zatrudnię ochronę i zacznę chodzić na kurs samoobrony, tak na wszelki wypadek. Ale zanim to nastąpi załatwię Lili i Chloe najgorsze możliwe więzienie oraz ludzi, którzy się nimi "zaopiekują".
CZYTASZ
Przedślubne problemy
FanfictionTrzecia część "Miłosnych Zawodów" i "Ignorując Miłość". Trwają przygotowania do ślubu. Nic jednak nie idzie tak jak powinno