Prolog

535 31 13
                                    

Wybuch.

Kolejny.

Kiedy to się skończy?  - pomyślał KnockOut waląc jakiegoś autobota w głowę.

Znajdowali się w jakieś wsi na obrzeżach Stanów Zjednoczonych. Wokół nich panował rozgardiasz, a w zasadzie walka na śmierć i życie. Medyk co chwilę mijał jakiegoś poranionego vehicona.

- Znowu nie będę mógł zająć się swoim lakierem  - sapnął unikając pocisków wysyłanych przez przeciwników.

Wypatrywał swojego dowódcę Megatrona wśród zgliszczy miejsca, którego jeszcze przed godziną dwa tysiące osób nazywało 'domem'. Ujrzał potężnego mecha jakieś czterysta metrów od siebie, gdy okładał się z Optimusem Prime'm.

Wybuch.

Kolejny.

Co znowu?!  - decepticon o mało nie upadł od wstrząsu wywołanego przez bombę ludzi. - Oni zawsze muszą się wtrącić!

Wielki robot chciał już wypuścić śmiercionośny strzał w kierunku ludzkiego samolotu, jednak zobaczył, że wszyscy nieruchomieją.

- Co na Primusa się dzieje? - szepnął mimowolnie, nie mogąc zrozumieć zaistniałej sytuacji.

Ostatnie co zapamiętał to widok upadającego na plecy Megatrona. Lord upadł, bo strzelił do niego z małego pistoletu chłopak. Znowu.

A KnockOut oberwał pociskiem odłamkowym w plecy od Bumblebee.



^^

I know, I know to kolejna, znając życie nic nie wnosząca w Wasze życie książka, ale, no, miałam pomysł! I chyba nie będzie tak źle ;)


E

dit: pokazałam ten prolog znajomemu. Po chwili tamten zaczął się śmiać. Ja takie 'WTF, o co ci chodzi człowieku?'.

Przyczepił się do słów waląc jakiegoś autobota.

MadieAdy 
Wiesz, o co mogło chodzić? ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Wróg mojego wroga jest moim przyjacielem|ff Transformers|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz