Rozdział 2

413 28 97
                                    

UWAGA, na końcu rozdziału będzie przekleństwo!

Toma nie wiedział gdzie jest. Cóż, nikt by nie wiedział na jego miejscu, dostał przecież pstryczka w głowę od decepticona.

To takie dziwne – pomyślał, – że przyjaźnię się z robotami z kosmosu.

Nie była to myśl logiczna, a w zasadzie, nie była to myśl odpowiednia w tamtej chwili. Jednak chłopak był jeszcze przez chwilę lekko zamroczony i błąkał wzrokiem po celi bez żadnego powodu. W końcu przypomniał sobie co się stało: został porwany przez śmiertelnych wrogów autobotów! Zadrżał na tę myśl. Co oni mogli mu zrobić? Torturować? Tak, to pewnie jedna z pierwszych rzeczy jakie zrobią, gdy odkryją, że jest przytomny.

Ale gdzie jest Bumblebee, jego przyjaciel?

Nastolatek szybko podniósł się z zimnej podłogi. Zachwiał się, ale nie upadł. Gdyby teraz ktoś zajrzał do tego 'pokoju' ujrzałby wysokiego nastolatka o ciemnobrązowych włosach i czekoladowych oczach. Miał na sobie lekko potarganą koszulkę, czarne spodnie i adidasy. Kilkoma dużymi susami pokonał odległość dzielącą jego od starych już i miejscami zardzewiałych krat. Szybko rozejrzał się po innych celach. Miał szczęście: naprzeciwko ujrzał bota.

- Bumblebee! – wydał zduszony krzyk.

Mech podniósł swoją głowę. Toma aż jęknął. Autobot miał mocno porysowaną twarz. Człowiek nie wiedział, kiedy cony mogły tak skrzywdzić jego kumpla. Zaczął gorączkowo myśleć. Jak oni się stąd wydostaną?

Nastolatkowi nie dano dużo czasu na zastanowienie się, bowiem do więzienia wszedł jeden z tych bestii.

- Jak się spało? – spytał kpiąco.

Chłopak nie odpowiedział.

- Wiesz, my nic do ciebie nie mamy – robot chciał, by chłopak mu zaufał.

Nic z tego nie wyszło, Toma już dawno został przestrzeżony przed gierkami decepticonów. Zrozumiał to też i mech.

- Dobra, nie mam czasu się z tobą użerać!

- A wyjawisz mi swoje imię? – brązowowłosy postanowił przezwyciężyć swój lęk.

- Moje imię to BreakeDown, jeśli tak cię to ciekawi. Teraz pójdziesz ze mną.

Toma kiwnął głową. Po chwili został pochwycony przez długie palce cybertrończyka.

***

Stanął przed obliczem Lorda kilka minut potem. Oboje zaczęli mierzyć się wzrokiem i o ile Toma miał z tym problem, to Megatron bez trudu mógł go sobie dokładnie obejrzeć. Gdy już skończył mu się przyglądać odezwał się swoim głębokim głosem.

- Więc to ty jesteś tym pupilkiem autobotów, co? Myślałem, że chociaż wybiorą sobie jakiegoś godnego wojownika, a tu... Takie byle co.

- Jeśli porwałeś mnie tylko po to, by sobie ze mnie drwić to możesz już mnie odstawić do domu – odpowiedział hardo chłopak.

- Patrzcie go, taki mały insekt, a jaki waleczny! – wódz zaśmiał się niemile pod nosem. – Słuchaj no, węglowcu, toczyliśmy tę walkę przed istnieniem waszej planety i...

- Nie interesuje mnie, ile już się bijecie! – Toma przerwał wojownikowi trochę za ostro.

I już, już miał tego pożałować, gdy nagle otworzył się portal. Z niego wyszła Caroline, dzisiaj ubrana trochę inaczej niż zwykle: w małą czarną była wsunięta biała koszula, a na nogach miała czarne szpilki. Włosy upięła w szykowny kok.

Na ten widok nawet Soundwave, który zajęty był pracą, spojrzał na nowo przybyłą.

- Nie żebym miała teraz czas – przerwała ciszę dziewczyna, – ale ktoś mi doniósł, że porwaliście tego przyjaciela autobotów.

- To prawda – odrzekł Megatron. – A kto ci o tym doniósł? – dodał. Z różnych względów nie chciał, by akurat dzisiaj Carol u nich była.

- To już moja słodka tajemnica – czarnowłosa zaśmiała się perliście. Podeszła do Tomy i zajrzała mu w oczy, następnie obeszła wokoło.

- Dlaczego tak się na mnie patrzysz? – w przeciwieństwie do sytuacji sprzed kilku minut, teraz brązowowłosy poczuł się nieswojo.

- Bo mam oczy, kochany – odpowiedziała mu Car. Nagle klasnęła w dłonie.

- Dobra, załatwmy to szybko! Meggie, wypuść tego chłopaka wraz z autobotem – zażądała nastolatka.

Lord wybałuszył oczy, zaraz jednak się opanował.

- Nie będziesz mi mówić co mam robić.

- Och, uwierz mi, będę.

- Nie.

- Tak.

- Nie!

- Tak.

- Nie!

- Tak.

- Nie!

- Tak.

- NIE.

- Nie.

- TAK! Czekaj, co?

- To co powiedziałeś – dziewczyna chwyciła rękę zdezorientowanego Tomy i pociągnęła w stronę portalu. – Sounde, proszę o most!

- STÓJ! NIE MOŻESZ...

- Pa pa, chłopcy i nie zapomnijcie uwolnić Bumblebbe! ̴̴̴

Po zamknięciu się portalu zapanowała grobowa cisza. Została ona jednak brutalnie przerwana jednym, wielkim soczystym przekleństwem Megatrona.

- KU*WA!

^^

Przekonałam się do Worda! To cud, c'nie?

Dodatkowo, uważam ten rozdział za najbardziej udany :3

MadieAdy

Tina0021

I jak?


Wróg mojego wroga jest moim przyjacielem|ff Transformers|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz