Wypadli z jasnego wiru na rozległe piaski Nevady.
Caroline wylądowała z zadziwiającą gracją i wprawą, natomiast Toma o mało nie wywinął fikołka. Przez moment patrzył na swoją wybawczynię, podczas gdy ta otrzepywała się z wyimaginowanego kurzu.
- Dzięki za ratunek – odezwał się.
- Nie ma sprawy, przyjacielu – dziewczyna uśmiechnęła się i ruszyła w dół zbocza.
- Zaczekaj! – krzyknął chłopak, pośpieszając za nią. – Dlaczego nazwałaś mnie przyjacielem? Jesteśmy przecież z różnych frakcji... Jakim cudem przechytrzyłaś Megatrona? I skąd się wzięłaś na Nemesis? Dlaczego jesteś tak ubrana?
- Mam przynieść śrubokręt?
- Uh, co? – takiej odpowiedzi Toma się nie spodziewał.
- Bo wiesz, widzę, że się rozkręcasz! – odpowiedziała Car.
Jej rozmówca zdębiał, a następnie zaśmiał się wesoło.
- Odpowiadając na twoje pytania – ciągnęła Carol, po tym jak chłopak przestał się śmiać – nazwałam cię przyjacielem, bo nie jesteś moim wrogiem. Nie należę zresztą do żadnej z frakcji. Megatrona wystarczy zdezorientować i jest to kwestia praktyki. Jestem tak ubrana, ponieważ dzisiaj było zakończenie roku szkolnego.
Nastolatek przystanął. Potem wyrzucił ręce do góry.
- Czyli spóźniłem się! Rodzice mnie zabiją! – zaczął wręcz lamentować.
- Oj, przestań! – przerwała mu czarnowłosa. – W mojej szkole po prostu przesunęli to o jeden dzień! Spokojnie.
Toma wybałuszył oczy.
- Przez ciebie prawie zawału dostałem! – wrzasnął. – I czego się śmiejesz?
Faktycznie, Caroline o mało nie usiadła na piasku. Potem chłopak do niej dołączył. Rozradowani ruszyli w końcu w dalszą drogę, która dłużyła im się w nieskończoność. Znaczy, Car wiedziała gdzie idzie, ale uratowany już nie.
- Uprzedzając twoje pytanie, idziemy do autobotów – nastolatka przystanęła na chwilę, by poprawić kok.
- Skąd wiesz, gdzie jest baza? Czy ty... - Toma zachłystnął się powietrzem.
- Ugh, mówiłam ci, nie należę do żadnej z frakcji! – przerwała mu z wyrzutem w głosie. Jak on mógł pomyśleć, choć przez moment, że ona chciała skrzywdzić jego i boty?!
Przeszli spory kawałek, zanim którekolwiek się odezwało. Tym razem była to Caroline.
- Przepraszam, ja... poniosło mnie i...
- Rozumiem – oboje uśmiechnęli się.
***
W końcu dotarli do drogi prowadzącej do Jasper i do bazy. Spojrzeli na siebie. Skinęli głową na pożegnanie, podali sobie ręce i poszli, wcześniej uzgadniając, że Toma nie odezwie się do autobotów do godziny piętnastej następnego dnia. Mieli też spotkać się o drugiej po południu w miejskim parku.
- Dlaczego? – spytał.
- Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, wiesz? A zresztą, dowiesz się wszystkiego jutro, okej? – odpowiedziała Caroline.
- Okej.
^^
Chyba nie potrafię pisać dłuższych rozdziałów :/
I serio, muszę kupić słownik, bo mam za ubogie słownictwo 😐
Eh, za dużo depresyjnych piosenek...
Hmm...
Help me, pls
Goodbye, my friend~
CZYTASZ
Wróg mojego wroga jest moim przyjacielem|ff Transformers|
FanfictionPo wielu eonach walk obie frakcje z Cybertronu muszą połączyć siły, by pokonać przeciwników na zwykłej planecie zwanej Ziemia. Jak potoczy się ta historia, gdy do nich dołączy dwójka nastolatków: Toma i Caroline? Okładka wykonana przez niesamowitą T...