Rozdział 9

276 31 36
                                    

Obie frakcje od razu zauważyły, że ktoś się do nich zbliża. Oczywiście, każda ze stron rozpoznała 'swojego człowieka'.

Energicznym krokiem najpierw przybyła Caroline, by niedługo po niej miał doczłapać Toma. Dziewczyna przysiadła obok Lorda, a chłopak koło Prime'a. Rzeczony autobot chwilę przypatrywał się nowo przybyłym i o ile obecność Tomy w Jasper go nie dziwiła, to czarnowłosa osóbka przyciągała jego wzrok nie tylko ubiorem, ale też miłym uśmiechem, co, zważywszy na Megatrona siedzącego niedaleko niej, wydawało się co najmniej dziwne. Nie dane mu było jednak skomentować 'wejścia smoka' nastolatków, gdyż najpierw odezwał się dowódca conów.

- Co tu robisz? - Car skierowała swoje spojrzenie w jego stronę, ponieważ wcześniej przypatrywała się botom.

- Aktualnie? Siedzę, oddycham, mówię...

- Nie o to mi chodzi - przerwał jej zniecierpliwionym już głosem.

- To o co? - spytała zakładając nogi jedna na drugą. Nie zdążył jej odpowiedzieć, bo wtrącił się tym razem do rozmowy Optimus.

- Czy możecie mi wyjaśnić o co tu chodzi? Toma, znasz ją? Nie wykręcaj się od odpowiedzi! Megatronie, skąd znasz tę ludzką dziewczynę? Czy coś jej zrobiłeś?

- Łoo, spokojnie kowboju, bo się zagolopujesz! - zaśmiała się Car. - To, że z nim rozmawiam nie oznacza od razu, że mnie skrzywdził!

- To skąd się znacie? - Do rozmowy przyłączyła się Arcee. Uporczywie ignorowała wwiercający się w nią wzrok KnockOut'a.

- To długa historia, nie warto poświęcać jej teraz czas - odpowiedziała wymijająco dziewczyna.

- Eh, nie ważne... - stęknął Toma. - Po prostu powiedz po co mnie tu przytachałaś, nie mam ochoty tu siedzieć.

- Teraz tak mówisz, a za miesiąc będziesz mnie błagał, bym cię gdzieś zabrała - Carol uśmiechnęła się zadziornie. Bulkhead nie mógł już więcej znieść tych słownych przepychanek, więc zdecydował się poprzeć Tomę:

- Powiedz o tym, o co cię prosi i dajcie już spokój.

- A co, boisz się, że ktoś cię załatwi? - odezwał się znienacka Breakdown. Nie lubił potężnego bota, zresztą z wzajemnością.

- Spokojnie chłopcy, mamy lepsze rzeczy do roboty niż kłótnie - nastolatka poprawiła się na ławce. - A tak w ogóle, Meg, uwolniłeś może Bumblebee? - wywołany con spojrzał na nią wściekłym wzrokiem.

- Nie.

- A co ci mówiłam? - Caroline odgarnęła kosmyk włosów z czoła. Gest nie został zauważony przez nikogo, ponieważ wszyscy wstrzymali na chwilę oddech i czekali na odpowiedź decepticona. Ten, niezrażony nagłym zainteresowaniem, bił się na spojrzenia z czarnowłosą.

- Właśnie! - przerwał im Prime. - Co z Bumblebee?

- Jeśli tak chcesz żebym go uwolnił to dlaczego wcześniej o tym nie wspomniałaś? - mech zignorował pytanie dowódcy botów. Nagle podniósł obie ręce do góry w geście poddania. - Dobrze, zrobię, jak chcesz. Tylko żebyś mi potem nie psioczyła nad uchem.

Car uśmiechnęła się szeroko. Potem odwróciła się w stronę autobotów.

- Wybaczcie, że się nie przedstawiłam. Jestem Caroline Jackson.

Osoby, do których skierowana byłą wypowiedź, skinęły głowami.

- Jestem Optimus Prime - panienka Jackson spojrzała w nienaturalnie błękitne oczy Optimusa. Gdy się uśmiechnęła, automatycznie zrobili to prawie wszyscy obecni. Caroline emanowała dobrocią, a w jej oczach błyskały iskierki szczęścia. Tak bardzo nie pasowała do Megatrona, Pana Wiecznego Wku*wienia*.

Wróg mojego wroga jest moim przyjacielem|ff Transformers|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz