Spokojnym krokiem udała się do domu. Nie potrzebowała się spieszyć - nikt na nią nie czekał. Przyzwyczaiła się zresztą do tego stanu rzeczy. Podczas gdy na inne dzieci pod przedszkolem czekali rodzice, ona samotnie wychodziła z budynku. Nikt na nią nie czekał, nie pytał: co w szkole?
Chociaż nie, ktoś c z a s e m pytał.
Jej dom znajdował się na szarym końcu długiej drogi, prowadzącej donikąd. Dwa rzędy praktycznie tych samych domów ciągnęły się po bokach ulicy. Ostatni z nich, najdalej wysunięty od 'granicy' Jasper, należał do niej od początku tego wszystkiego. Niebieskie ściany budynku zgrywały się zawsze z kolorystyką wschodu i zachodu słońca. Uśmiechnęła się na widok budynku. Większość ludzi przywiązuje się do przedmiotów, swoich mieszkań, zwierząt, miejsc czy po prostu ludzi. Caroline przywiązała się natomiast do decepticonów i do Nemesis, a ten dom traktowała jako swoją przystań, sekretny zakątek, miejsce, do którego prócz niej mało kto zaglądał.
Powoli weszła na werandę i przysiadła na skraju bujanego fotela. Przymrużyła oczy opierając rękę na ramieniu krzesła. Mogłaby tak przesiedzieć cały dzień. Jednak poderwała się i podreptała do środka.
Udała się najpierw do kuchni, tam zrobiła sobie kawę zbożową o smaku karmelu, usmażyła naleśniki, następnie zaniosła wszystko na górę, do swojego pokoju. Po drodze, nad schodami, znowu można było zauważyć odstępstwo od normy: nie było ani jednego zdjęcia. Wisiały tylko dwa obrazy nieznanych autorów. Jeden przedstawiał Excalibur wbity w kamień, drugi lampę dżinna z bajki 'Aladyn'. Uwielbiała te obrazy.
Gdy dotarła do pokoju talerz z naleśnikami oraz kubek z kawą postawiła na stole obok laptopa. Odpaliła komputer i jedząc zaczęła przeglądać portale społecznościowe. Nie żeby jakiegoś używała, konta założyła tylko po to, by się nie nudzić. Korzystała tylko własnej strony, na którą wrzucała zdjęcia robione przez nią. Była z nich bardzo dumna; uważała je za najlepsze rzeczy, jakie stworzyła.
***
Obudziła się, słysząc jęk otwieranych drzwi. Błyskawicznie, niemal niezauważalnie, dobyła broni leżącej na półce pod biurkiem. Najciszej jak tylko mogła przekradła się ze swojego pokoju na dół, do kuchni. Powoli wysunęła głowę przez próg, przygotowując się do starcia.
Odetchnęła z ulgą.
Przy kuchence kręcił się deceptikon-służący. Pierwotnie należał do Starscream'a, ale Caroline zdecydowała, że nie da tak traktować robota (komandor karał go za najmniejsze przewinienie). Od tamtej pory John, bo tak nazwała kosmitę z braku lepszego pomysłu, zajmował się gotowaniem, sprzątaniem i wszystkimi innymi sprawami, które Carol mogła nie robić. Zmieniał się w dużego konia, a gdy musiał iść do centrum Jasper stawał się człowiekiem. Nastolatka nigdy nie wiedziała jak on to robi, jednak była pewna, że działa to na zasadzie holoformy*.
- Wystraszyłeś mnie - powiedziała z wyrzutem w głosie, odkładając na blat kuchenny swój pistolet. Dostała go parę lat wcześniej od Breakdowna 'w razie czego'.
- Przepraszam panienko - odrzekł John.
- Ile razy mam ci mówić, że chcę byś nazywał mnie po prostu Caroline, a nie 'panienka'?!
- Przepraszam, to z przyzwyczajenia - odparł były lokaj Starscream'a, wracając do swojego zajęcia.
Dziewczyna wywróciła oczami. Zawsze tak mówił, a potem nadal nazywał ją 'panienką'. Denerwowało ją to trochę, ale też miło momentami podsycało jej czasem narcystyczny charakter.
Spojrzała na zegar wiszący na ścianie. Dochodziła już dziewiąta wieczorem i choć nie musiała kłaść się wcześniej spać, zdecydowała się dzisiaj, w drodze wyjątku, to zrobić.
*zapomniałam, jak to się pisze i czy w ogóle dobrze nazwałam tę 'sytuację' -_- W razie czego niech mi ktoś powie, czy dobrze zapisałam te słowo, pliiis
^^
Rozdział moim zdaniem taki nawet, nawet ;)
Jak mi wyszło?
Czytasz - komentujesz i/lub gwiazdkujesz
Goodbye, my friend~
CZYTASZ
Wróg mojego wroga jest moim przyjacielem|ff Transformers|
FanfictionPo wielu eonach walk obie frakcje z Cybertronu muszą połączyć siły, by pokonać przeciwników na zwykłej planecie zwanej Ziemia. Jak potoczy się ta historia, gdy do nich dołączy dwójka nastolatków: Toma i Caroline? Okładka wykonana przez niesamowitą T...