Magnus
-Przede wszystkim nie uciekaj, nie zamierzam Cię ani zamykać, ani wiązać. Jeśli to zrobisz, nie będę Cię szukał, bo zapewne szybko Cię dopadną, więc uwierz mi, nie warto. Kiedy będę miał gości nie możesz wychodzić z pokoju. Nie zamierzam robić z Ciebie swojego sługi, ani nic w tym stylu. Najbezpieczniej będzie dla Ciebie i dla mnie jeśli nie będziesz się wychylał. Nie wiem do końca co mam z Tobą zrobić, ale póki co, dostosuj się do tego, a będzie nam się dobrze żyło. - chłopak cały czas miał spuszczoną głowę. Spojrzał na mnie dopiero kiedy skończyłem. Moje wymagania chyba go zaskoczyły, liczył na coś o wiele gorszego. Ciesze się, że go w tej kwestii zawiodłem. Zastanawia mnie co im takiego o nas naopowiadali, przez tyle lat żyliśmy normalne koło siebie, a teraz proszę.. nocni łowcy boją się nas. Ale czemu się dziwić? Tak naprawdę są bezpieczni tylko w swojej strefie zero, ale to też nie jest do końca prawda. Zrobię wszystko żeby Alexandrowi nie stała się u mnie żadna krzywda. Czuję, że ten chłopak zasługuje na wszystko co najlepsze.. Odprowadziłem go wzrokiem do pokoju nie wiedząc co ze sobą zrobić. Musiałem to wszystko przemyśleć i jakoś sobie poukładać, ale uznałem, że nic się nie stanie jak zastanawiać się zacznę od jutra. Usiadłem na kanapie i zacząłem coś oglądać w telewizji. Świat przyziemnych również bardzo się zmienił. Demony bez problemu opętywały przyziemnych i na świecie zapanował chaos. Brat zabijał brata, co chwilę wybuchała jakaś afera, a obecnie toczyło się tyle wojen, że sam już nie pamiętałem kto z kim i dlaczego. Nigdy nie chciałem tego i nie podobała mi się ta sytuacja, ale byłem jednym z nielicznych i nie miałem szansy by cokolwiek zmienić. Kiedyś z moim przyjacielem Ragnorem wpadliśmy na pomysł by spróbować się cofnąć w czasie, ale było to zbyt ryzykowne i na rozmowach się zakończyło. Może teraz uda się mi chociaż uszczęśliwić tego chłopaka?
********
Tak pogrążyłem się w myślach o niebieskookim, że zasnąłem. Obudziły mnie szelesty. Nie jestem przyzwyczajony do zasypiania na kanapie, więc wszystko mnie bolało. Ruszyłem do kuchni by sprawdzić co się dzieje. W kuchni stał Alexander. Jak tylko mnie zobaczył przestraszył się i upuścił szklankę co jeszcze bardziej spotęgowało jego strach. Chciał szybko posprzątać i widziałem, że pokaleczył sobie dłonie.
Alec
Magnus bardzo mnie zaskoczył. Jego zasady były zbyt normalne jak na zaistniałą sytuację. I to 'nie zamierzam robić z Ciebie swojego sługi, ani nic w tym stylu.' Nie wiedziałem co mam mu odpowiedzieć, więc kiedy skończył udałem się po prostu do swojego pokoju. To wszystko było dla mnie absurdalne. Długo nad tym myślałem, ale w końcu zmęczenie wzięło górę i usnąłem.
Przebudziłem się w nocy. Strasznie mnie suszyło. Biłem się z myślami czy powinienem wychodzić z pokoju. W końcu uznałem, że Magnus i tak pewnie już dawno śpi w swojej sypialni, gdziekolwiek ona jest, więc co mi szkodzi. Dużo się nie pomyliłem, czarownik spał na kanapie w salonie. Przyglądałem mu się przez chwilę. Magnus był bardzo przystojny, lekko umięśniony. Trochę dziwacznie się ubierał, ale to w końcu czarownik. I tak dziwiło mnie, że nie ma rogów, jakiegoś dziwnego koloru skóry.. Większość czarodziejów wyróżniała się czymś szczególnym. Przypomniałem sobie po co opuściłem pokój, więc najciszej jak potrafiłem udałem się do kuchni. Szybko odnalazłem szafkę z szklankami i nalałem sobie wody. Kuchnia była dość sporych rozmiarów, bardzo ładna i przede wszystkim czysta. Skoro Magnus potrafił jednym pstryknięciem palców posprzątać to nie ma co się dziwić. Jego kuchnia przypominała mi tą naszą z instytutu. Wzięło mnie na wspomnienia. Ja i Izzy nigdy nie nadawaliśmy się do garów. Jej jedzenie było najzupełniej w świecie niesmaczne, a moje spalone. A gdy gotowaliśmy razem.. żartuje, nigdy nie gotowaliśmy razem, bo nikt by tego pewnie nie przeżył. Zacząłem zastanawiać się co porabia Izzy. Na pewno martwi się o mnie.. A ja póki co jestem najedzony, umyty i właśnie pije czystą wodę. Ciekawe jak długo to jeszcze potrwa?
Zamarłem kiedy drzwi się otwarły. Szybko pożałowałem, że w ogóle opuściłem swój pokój. Z nerwów upuściłem szklankę, która oczywiście się rozbiła. Próbowałem to jakoś ogarnąć, ale tak trzęsły mi się dłonie, że efekt był taki, że tylko sobie porozcinałem dłonie.-Jaa... Przepraszam...zachciało mi się pić...już to sprzątam.. - przeklinałem się w myślach, że nie skusiłem się na kranówkę. Człowiek szybko przyzwyczaja się do dobrego.
-Alexandrze. - Magnus chwycił mnie za dłonie. Nie mogłem opanować drżenia. Już sam nie wiedziałem czy to ze strachu czy obecność i troska czarownika tak na mnie działały. -Naprawdę jestem taki straszny? Spokojnie. Przecież masz prawo napić się wody. To normalne. - jak zwykle bez dotykania raz dwa posprzątał mój bałagan. Jego oczy zmieniły się na kocie. Byłem pod olbrzymim wrażeniem, teraz już poznałem jego sekret. Czułem się też strasznie głupio. Jeśli zaraz nie wezmę się w garść odda mnie swojemu ojcu..muszę udawać tak jak przed rodzeństwem, znaleźć gdzieś w sobie siłę. - Masz stelle? - pokiwałem przecząco głową. Oczywiście że miałem swoją stelle, ale nie mogłem się przyznać. Kto wie co by zrobił z tą informacją. - No to ja Cię uleczę. - wpatrywałem się w niego jak w obrazek. Po prostu nie mogłem oderwać wzroku od jego kocich oczów. Były takie piękne, inne, wyjątkowe. Po chwili ręce przestały mnie boleć. - No i po problemie. A Ty się już tak nie denerwuj. Zaczekaj na mnie proszę jutro, widzę, że musimy naprawdę poważnie pogadać.
Magnus
-Alexandrze. - gdy tylko zobaczyłem jego poranione dłonie podbiegłem do niego by mu pomóc. -Naprawdę jestem taki straszny? Spokojnie. Przecież masz prawo napić się wody. To normalne. - nie mogłem znieść myśli, że on tak bardzo się mnie boi. Kiedy tak drżał miałem ochotę go mocno przytulić. Chciałem go zapewnić, że wszystko dobrze się skończy, ale musiałem to zrobić delikatnie. Chłopak i tak pewnie nie będzie chciał mi wierzyć. -Masz stelle?- chłopak posuwał przecząco głową, a w myślach pogratulowałem sobie inteligencji. Przecież to oczywiste, że nie ma żadnego sprzętu. Szybko poradziłem sobie z jego rękami. Miałem przez chwilę, że Alexander patrzy na mnie.. z podziwem? Starałem się odgonić tą myśl. - No i po problemie. A ty się już tak nie denerwuj. Zaczekaj na mnie proszę jutro, widzę, że musimy naprawdę poważnie pogadać. - znowu ten przerażony wyraz twarzy. Czy on naprawdę nie widzi tego, że ja nie chce go skrzywdzić?
Alec
Nie wiem o czym Magnus chciał ze mną porozmawiać, ale myśl o tym sprawiła, że już tej nocy nie usnąłem. Nad ranem, jeszcze przed świtem, usłyszałem jak Magnus wychodzi. Ranny ptaszek z niego. Długo leżałem na łóżku, bałem się wychodzić z pokoju. W końcu głód zwyciężył. Pomimo, że nikogo nie było w domu starałem się nie hałasować. W kuchni znalazłem liścik.
Alexandrze!
Mam nadzieję, że nie będziesz siedział cały dzień w pokoju. Nie ma mnie, więc powinieneś czuć się swobodniej. Całe mieszkanie dzisiaj jest do twojej dyspozycji. Baw się dobrze i do wieczora!
Magnus.Schowałem liścik do kieszeni uśmiechając się pod nosem. Po opuszczeni strefy zero spodziewałem się wszystkiego najgorszego. Nawet jeśli to wszystko było fikcją, cieszyłem się, że chociaż przed chwilę mogę znowu poczuć się normalnie.