Magnus
Sam nie wiem czy miałem cieszyć się z tego, czy też nie.. Może to jednak dobrze, że Alexander zasnął? Mógłby nie być zadowolony z tego co zrobiłem. Przytuliłem go mocno do siebie, a potem wziąłem na ręce. Nie bawiłem się w żadną teleportacje. Całą drogę do instytutu niosłem mojego Alexandra korzystając z tej chwilowej bliskości. Uwielbiałem patrzeć na niego jak spał, standardowo miał lekko rozchylone usta, które zachęcały do pocałunków.. Alexandrze..jak ja Cię kocham!
-Magnus? Wszystko w porządku? Dlaczego dzwonisz do mnie..
-Izzy, Alexander.. śpi. Jestem pod instytutem. - dziewczyna się rozłączyła. Po chwili drzwi od instytutu się otwarły. Izzy przyglądała nam się chwilę w krępującej ciszy.
-Co się stało?
-Upiłem go. - dziewczyna się roześmiała. Nie wiem co ją tak bawiło.. Teraz Alexander na pewno mnie znienawidzi.
-Dobra, zaniesiesz go do pokoju? - pokiwałem głową godząc się. Jeśli ktoś by nas zobaczył miałbym poważne problemy. Ale jak to ja, stwierdziłem, że ewentualnymi konsekwencjami będę się martwił później. Przez całą drogę powtarzałem Izzy by przeprosiła Alexandra. Naprawdę nie miałem złych zamiarów..
********
Pokój Alec'a był dokładnie taki jaki sobie wyobrażałem. Panował w nim przerażający porządek. Na jednej ścianie wisiał jego łuk i kołczan, na drugiej był ogromny regał zapełniony książkami, a nad łóżkiem wisiały zdjęcia Alexandra z jego rodzeństwem. Najdelikatniej jak potrafiłem położyłem śpiącego chłopaka na łóżko i szczelnie przykryłem. Od razu przypomniała mi się podobna sytuacja z mojego mieszkania. Po policzku spłynęła mi łza. Bez słowa wyszedłem z jego pokoju. Wiedziałem, że Izzy dobrze zajmie się bratem.
********
Po powrocie do mieszkania nie mogłem zasnąć. Siedziałem na kanapie, na której spędziłem miło czas z Alexandrem pisząc przemówienie na radę Clave. W między czasie zajrzałem w kodeks. Chciałem zostać obrońcą tego młodego wampira, ale najpierw musiałem sprawdzić czy mogę. Na szczęście nie było to zabronione. Do południa miałem napisane już przemówienie i przygotowaną linię obrony. Było zbyt wiele do stracenia by pozwolić sobie na improwizacje. W końcu poczułem zmęczenie, jakby nie patrzeć nie spałem całą noc. Udałem się pod prysznic, a następnie wykończony padłem na łóżko. Gdy robiło mi się już błogo zadzwonił telefon. W pierwszej chwili chciałem to zignorować, ale to mogła być Izzy, którą prosiłem by poinformowała mnie jak się czuje Alexander.
-Halo?
-Um.. To ja Alec. - nie wiedziałem co powiedzieć. Nie spodziewałem się, że Alexander do mnie zadzwoni, ale to chyba był dobry znak? - Um.. Ten głupek co się wczoraj tak upił. - chłopak próbował zażartować, ale ja słyszałem jego zażenowanie w głosie.
-W sumie to chyba ja upiłem Ciebie, dlatego chciałbym Cię przeprosić.
-Nie masz za co Magnus. - zapadła między nami dziwna cisza. Nie wiedziałem co mam mu powiedzieć.. - Wiesz.. dzwonię żeby Ci podziękować. Nie zostawiłeś mnie na pastwę losu.. jakoś doprowadziłeś do instytutu.
-To była dla mnie czysta przyjemność. - byłem pewien, że w ty momencie Alexander pokrył się rumieńcem.
-Mogę Ci się jakoś odwdzięczyć? - to pytanie było jak wygrana na loterii. Musiałem to tylko dobrze rozegrać.
-Nie musisz, naprawdę. - odczekałem chwilę. - Chyba, że znasz kogoś kto zna się na łucznictwie. To jedna z tych dyscyplin, których nie udało mi się jeszcze opanować.