41.

5.2K 395 145
                                    

2 lata później, okolice 568 urodzin Magnusa 

Magnus 

-Izzy, powiedziałem nie! Koniec tematu. - siedziałem na kanapie z drinkiem w ręku i wpatrywałem się w swoją przyjaciółkę. Tak, Izzy była dla mnie przyjaciółką, najlepszą jaką miałem. 

-Ale dlaczego? Zawsze słynąłeś z wielkich i najlepszych imprez.

-Słynąłem, ale od dwóch lat nie zorganizowałem żadnej. Po za tym Izzy dobrze wiesz co się wydarzyło w moje urodziny. - byłem na tyle upojony alkoholem, że nie zdawałem sobie sprawy z tego co i przy kim mówię. Nikt po za mną i Izzy mógł się dowiedzieć co wydarzyło się wcześniej, bo to mogło źle wpłynąć na bieg historii. 

-Simon, może Ty przemówisz mu do rozsądku. - Simon z kolei okazał się być moim najlepszym przyjacielem. Oboje byli przy mnie w trudnych chwilach. Wspierali mnie i zapewne wspierali też Alexandra. Pomimo upływu czasu nie pogodziłem się z stratą Alexandra. Oczywiście obydwoje chcieli przekonać mnie bym walczył, ale ja uznałem, że odpuszczę. Z bólem przyjąłem decyzje Alexandra i ją uszanowałem. 

-Nam wszystkim przyda się rozrywka. Jeśli nie chcesz robić tego dla siebie, zrób to dla nas. - Simon uśmiechnął się, Izzy klasnęła w ręce. Na prawdę nie chciałem świętować kolejnych urodzin, szczególnie TYCH urodzin.

-To nieczyste zagranie.

-W walce każdy chwyt jest dozwolony. 

-Dobra, zgadzam się. - Izzy pisnęła ze szczęścia. Nie rozumiałem co ich tak cieszy. To tylko jedna, głupia impreza. 

-Czeka nas wiele przygotowań! - przewróciłem oczami, od dwóch lat moim zajęciem było snucie się bez celu po domu, w czasie kryzysu upijanie się lub dawanie sobie wycisku na siłowni. 

-Nie ustaliliśmy ile ma być osób. Proponuje zorganizować imprezę dla naszej trójki. 

-Nie smęć już! - Izzy poderwała się z kanapy. - Mamy tylko tydzień, czas brać się do roboty.

********

Tydzień przeleciał bardzo szybko. Pomimo początkowej niechęci szybko zdałem sobie sprawę, że pomysł Izzy nie był wcale taki zły. Zorganizowanie imprezy urodzinowej dobrze na mnie wpłynęło. Tak skupiłem się na przygotowaniach, że zapomniałem na chwilę o Alexandrze. Od rana sprawdzałem czy wszystko jest aby dobrze przygotowane. Impreza urodzinowa miała być moim powrotem i nie chciałem zawieść tych, którzy na to czekali.

Izzy z Simonem przyszli po południu. Byli pierwszymi gośćmi. Łowczyni miała piękną, szmaragdową sukienkę i czerwone dodatki, Simon czarny garnitur i koszule pod kolor sukienki Izzy. 

-A gdzie prezent dla mnie? - siedzieliśmy na kanapie i właśnie piliśmy pierwszego drinka w oczekiwaniu na gości. 

-Cierpliwości Magnus.

Alec

Praca w Idrysie pochłonęła mnie doszczętnie. Łapałem się każdej dodatkowej pracy, chętnie wyręczałem innych w obowiązkach. Robiłem wszystko by wrócić jak najpóźniej do domu, gdzie czekały na mnie samotne noce i tęsknota za Magnusem. Były dni kiedy wydawało mi się, że przestałem coś do niego czuć, kiedy myślałem, że czarownik stał się dla mnie tak samo obojętny jak Jace. Zwykle po tych dniach z ogromną siłą wszystko wracało. Izzy, pomimo tego, że nie popierała mojego wyjazdu odwiedzała mnie co tydzień. Zawsze przychodziła z Simonem. Obydwoje próbowali mnie przekonać, że moje uczucia to moja sprawa, że nie powinienem się ich wstydzić, lecz ja dalej szedłem w zaparte, że nic do Magnusa nie czuje. Z czasem przestali. Wiedziałem, że i ja z czasem przestanę. Próbowałem się zniechęcić myślami, że przez ten czas Magnus ani razu nie próbował się ze mną skontaktować, ale kończyło się na tym, że siedziałem zamknięty w pokoju płacząc do jego kontaktu w telefonie.

SługaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz