Magnus
Ragnor szybko uporał się ze swoim zadaniem. Trzy dni po naszej rozmowie mieliśmy ustawione już spotkanie z rodzeństwem Alexandra. Nie wiedząc czemu strasznie się denerwowałem. Oczywiście nie chodziło mi o to, że coś może pójść nie tak i wpadniemy. Zastanawiałem się po prostu jak na mnie zareaguje rodzeństwo Alexandra. Wiedziałem, że chłopak jest z nimi bardzo zżyty i chciałem dobrze wypaść. Gdy tylko rano się obudziłem słyszałem jak Alexander krąży po mieszkaniu. Nie chcąc niepotrzebnie przedłużać szybko zerwałem się z łóżka i zacząłem przygotowywać do wyjścia.
-Gotowy Alexandrze? - po wyjściu z pokoju od razu zastałem poddenerwowanego Alexandra. Chłopak gdy mnie zobaczył zaniemówił taksując mnie wzrokiem. Zacząłem się zastanawiać czy wszystko dobrze ubrałem, może z nerwów coś pomyliłem? - Coś nie tak? - pomachałem mu ręką przed oczami.
-Yy.. Tak, tak. Jjestem gottowy. - Alexander się zarumienił. Wyglądał dzisiaj naprawdę uroczo. Miał na sobie czarne spodnie i jakąś czarną bluzę, w której widziałem go pierwszy raz. Wyraźnie był zdenerwowany, więc uśmiechnąłem się do niego by dodać mu otuchy.
-Przechodziłeś już kiedyś przed portal?
-Nie?
-Dobrze, zatem zrobimy to razem. Nie musisz się martwić, to nic trudnego. - w sumie było mi to na rękę. Wyczarowałem portal i chwyciłem go za rękę. Równo przeszliśmy przez wrota i po chwili znajdowaliśmy się w strefie zero. Poczułem jak Alexander drży. Spojrzałem na jego przerażoną twarz. Niewiele myśląc ścisnąłem mocniej jego rękę by wiedział, że jestem przy nim i delikatnie pogładziłem jego rękę kciukiem. Miałem ogromną ochotę przyciągnąć go do siebie i mocno przytulić. - Chodź, im mniej osób nas zobaczy tym lepiej. - starałem się skupić na paskudnym otoczeniu, nie myśląc o Alexandrze, który szedł tak blisko mnie. Miałem wrażenie, że mój gest go uspokoił. DLACZEGO TEN CHŁOPAK MUSI BYĆ TAKI UROCZY?! On mnie wykończy tą swoją niewinnością.. - Jesteśmy pierwsi. No nic, musimy poczekać. - miałem nadzieje, że jego rodzeństwo szybko się pojawi. Cały czas wpatrywałem się w Alexandra, który od czasu do czasu rzucał mi ukradkowe spojrzenia.
-Gdzie nas prowadzicie?! My nic nie zrobiliśmy! - w końcu usłyszeliśmy przerażony głos jakiejś dziewczyny. Domyśliłem się, że rodzeństwo Alexandra nadchodzi. Z impetem zostali wepchnięci do środka. Nie wiedzieli co ich tu czeka, byli przerażeni.
-Alec? - chwile czasu im zajęło nim spostrzegli Alexandra. Wpatrywali się w siebie w ciszy. Przyglądałem się tej scenie ze szczerym wzruszeniem. Cała czwórka po chwili przywarła mocno do siebie. Jego rodzeństwo płakało, a Alexander cały czas powtarzał, że wszystko jest w porządku. Uznałem, że przyda im się trochę prywatności i chciałem opuścić pomieszczenie, ale zatrzymał mnie drżący głos Alexandra.
-Magnus chciałbym Ci przedstawić moje rodzeństwo. - chłopak spojrzał na mnie ze łzami w oczach a ja czułem jak rozpuszczam się pod wpływem tego spojrzenia. Widziałem, że reszta również wpatrzona jest we mnie. - To jest Izzy. - pokazał na niższą od niego dziewczynę, która była bardzo podobna do niego. Dziewczyna, pomimo cały czas płynących łzach po policzku uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie. - Max. - tym razem wskazał młodziutkiego chłopaka, który jak tylko na niego spojrzałem schował się za swoim starszym bratem. Chłopczyk również był bardzo podobny do Alexandra. - No i Jace. - ten ostatni kompletnie do nich nie pasował. Był blondynem, z dość niesympatycznym wyrazem twarzy.
-Miło mi was poznać. - naprawdę byłem szczęśliwy, że Alexander mi ich przedstawił. To był niezbity dowód na jego zaufanie.
-Magnus to Twój Pan? - Izzy uważnie mi się przyglądała.