Magnus
Na samym końcu został klan do którego należał Raphael. Wyczarowałem im portal pod ich hotel. Wampiry przechodziły dziękując mi. Kto wie który z nich by zginął z rąk łowcy.
-Nadal nie wiem dlaczego to wszystko robisz. - Raphael jednak nie śpieszył się z powrotem do domu. Przystanął przy mnie.
-Nie żyje Ragnor. - widziałem, że ta wiadomość go zdziwiła. Miałem nadzieje, że to wytłumaczenie mu wystarczy, chociaż na chwilę. - Nie zrobił nic złego, a zginął. Był zwyczajnym podziemnym, dobrym czarownikiem, wspaniałym człowiekiem.
-Przykro mi, nie wiedziałem. - ton i wyraz twarzy raczej mówił, że nic go to nie obeszło. Ja jednak znałem bardzo dobrze Raphaela. Prawdziwe emocje chował w środku. Ostatni raz płaczącego go widziałam po przemianie. Zawsze zastanawiałem się czy to dobrze.
-Nie chciałem byś i Ty podzielił jego los. - Raphael uśmiechnął się.
-Ani ja byś Ty. I tak masz mi wiele do wyjaśnienia. - Raphael przeszedł jako ostatni. Zamknąłem portal i ruszyłem do łowców. Wiedziałem, że prędzej czy później będę musiał to wszystko wyjaśnić Raphaelowi. I pewnie spłacić dług, chociaż jeszcze nie wiedziałem jak duży on jest.
-Nic Ci nie jest Alexandrze? - mój łowca stał ze swoją rodziną. Wszyscy wyglądali na szczęśliwych. Ta wojna mogła się skończyć dla nich o wiele gorzej.
-To Ty jesteś cały we krwi. - Alexander spojrzał na mnie z troską a ja czułem jak się rozpływam.Co prawda uzmysłowił mi też, że wyglądam koszmarnie, ale każdy z nas dzisiaj nie prezentował się zbyt okazale. Oprócz Alexandra, on zawsze wyglądał świetnie.
-To.. to nie moja krew. - przeszły mi ciarki na myśl o tym co spotkała Ragnora. Zostało tak niewiele.. On naprawdę nie musiał ginąć.
-Simon mówił, że zostaliście.. - Alexander dalej badawczo mi się przyglądał.
-Na prawdę nic mi nie jest Alexandrze. - posłałem mu uśmiech. Kątem oka dostrzegłem Maryse, więc postanowiłem się oddalić. - Pewnie chcecie wracać do domu?
-Dokładnie. - dopiero teraz zauważyłem Izzy. Stała przy Simonie, trzymali się za ręce. Widziałem, że jest szczęśliwa, w końcu udało się uratować i jej ukochanego. Mrugnąłem do niej i zabrałem się za tworzenie portali, tym razem dla Nocnych Łowców. Skoro Izzy i Simon są razem, to ja i Alexander też będziemy. Pewne rzeczy się nie zmieniają.
*******
Po wszystkim wróciłem do domu Ragnora. Musiałem z nim porozmawiać, wytłumaczyć dlaczego nie dopadłem tych którzy to zrobili, chociaż sądziłem, że oni nie żyją. Przyjaciel leżał na łóżku, tak jak go zostawiłem, wyglądał jakby spał. Ponownie zapłakałem nad jego ciałem. Ciężko było mi sobie uzmysłowić, że już nigdy nie wybierzemy się w żadną podróż, że tym razem nie pozna Alexandra i nie będzie mógł opowiedzieć mu tych wszystkich historii.
Całą noc spędziłem przy łóżku Ragnora. Wspominałem nasze wspólne podróże, dziękowałem mu za rzeczy, które dla mnie zrobił. Chciałem się z nim pożegnać, ale czułem, że nigdy nie będę na to gotowy. Nie idzie pożegnać się z kimś kogo się kocha. A Ragnora niewątpliwie kochałem. Był dla mnie jak starszy, zrzędliwy brat.. który pomimo wszystko zawsze służył pomocą. To było niewiarygodne, że uratował mojego Alexandra, by sam zginąć.
Ragnor chciał by jego ciało spalić, a prochy rozrzucić na wietrze by mógł wiecznie podróżować. Z ciężkim żalem spełniłem jego prośbę. Stałem na dachu jego domu i patrzyłem w dal za pozostałością z Ragnora. Miałem nadzieje, że tam gdzie teraz trafił będzie szczęśliwy.