Magnus
Biegłem za Alexandrem obawiając się najgorszego. Przecież to niemożliwe, to za wcześnie.. Atak na Clave miał się odbyć dużo później! Tak bardzo bałem się, że nie uda mi się przekonać łowców, że nie pomyślałem o innych przeszkodach. Całe życie pod górkę..
-Magnus, masz się mnie trzymać, jasne?
-W porządku Alexandrze. - w końcu dotarliśmy pod bramę. Widok jaki tam zastaliśmy sprawił, że serce mi stanęło.
-Podziemni.. - łowcy stali w szeregu, gotowi do ataku, a na przeciwko nich byli podziemni, wilkołaki i wampiry. Czarownicy nie mieszali się zbytnio w spór podziemia z łowcami. Nie ukrywam, że sam taki wcześniej byłem. Co prawda strasznie tego później żałowałem.. ale wtedy myślałem, że nic nie da się już zrobić.
Wszyscy patrzyli na siebie wrogo czekając nie pierwszy ruch drugiej strony.
-Muszę z nimi porozmawiać! - miałem nadzieję, że uda mi się to wszystko jeszcze powstrzymać.
-Hej. - Alexander złapał mnie za rękę. Spojrzałem na niego zdziwiony. - Miałeś się mnie trzymać! To niebezpieczne!
-To podziemni Alexandrze. Mnie nie skrzywdzą. Powstrzymaj łowców żeby na razie nie atakowali, a ja się zajmę nimi.
-Magnus.. - Alexander dalej trzymał moją rękę. Wyglądał na zawstydzonego.- Uważaj na siebie. - miałem wielką ochotę go pocałować. Powstrzymałem się jednak, to nie było ani miejsce ani pora.
-Zaraz się widzimy. Będzie dobrze. - posłałem mu uśmiech i pełen obaw ruszyłem w stronę buntujących się podziemnych. Na pierwszy rzut oka wiedziałem z kim mam do czynienia. Lekko na pewno nie będzie. - Kto by pomyślał, że spotkamy się w takim miejscu. Co was tu sprowadza?
-Co nas tu sprowadza?! To chyba oczywiste. Odsuń się lepiej. - nie znałem tego przemawiającego wampira, ale domyśliłem się, że to on jest przywódcą tego buntu. Rozejrzałem się delikatnie po pozostałych. Zaskoczył mnie widok Camille, przecież jej klan nie brał udział w ataku! Co tu się dzieje..?
-Jeśli się cofnięcie wszystko skończy się dobrze. Chyba nie chcecie zrywać porozumienia?
-Po czyjej Ty jesteś stronie czarowniku?
-Magnus! - Camille podeszła do wampira i szeptała mu coś do ucha. Po odgłosach z tyłu wiedziałem, że niezbyt dobrze idzie Alexandrowi. Miałem mało czasu.
-Udało mi się dogadać z nocnymi łowcami. Wszystko wam wytłumaczę, ale musicie przestać.
-To Tobie udało się dogadać. My mamy inny sposób na dogadanie.
-Markus, spokojnie. Ja to załatwię. - Camille ruszyła w moja stronę. - Magnus, lepiej stąd uciekaj, albo stań po naszej stronie.
-Camille, nie macie szans, nie mogę pozwolić..
-Wygramy. Markus dowiedział się o pewnej rzeczy, która zapewni nam przewagę. - zmartwiło mnie to. - Niedługo to my będziemy mieć władzę.
-Powiedzmy, że jestem prawie przekonany. Co to za rzecz? - Camille się roześmiała.
-Wiedziałam, że staniesz po dobrej stronie. - Camille wróciła do wampira. Podążyłem za nią. Musiałem koniecznie się dowiedzieć co to za rzecz.
-Magnus wykradnie dla nas kielich. - zaczynało się robić ciekawie. Wyciągnąłem telefon i napisałem krótkiego sms-a do Alexandra. Miałem nadzieję, że to odczyta.
-Nie ufam mu, nie mamy czasu, trzymamy się planu, po za tym..
-Gdzie jest ten kielich? - nie wiedziałem o jakim kielichu mowa, ani dlaczego on miałby zaważyć na losach wojny, ale jedno było pewne, podziemni nie mogą go dostać.