Sherlock zamknął nogą drzwi od lodówki, prawie wylewając na siebie świeżo zalaną herbatę. W drugiej ręce trzymał talerz zapełniony kanapkami, podrzucony przez panią H. najprawdopodobniej w czasie, kiedy oni zamykali ostatnią sprawę. John zaś siedział w fotelu z laptopem na nogach, uaktualniając notkę na blogu. A przynajmniej tak było jeszcze przed chwilą, gdy Sherlock kierował się ku kuchni. Teraz głowa bloggera spoczywała na oparciu fotela, a laptop niebezpiecznie zsuwał się po jego nogach ku upadkowi. Detektyw złapał go w ostatniej chwili rzucając przy okazji okiem na to co już zostało napisane.
- Mógłbyś się zdecydować John. Rzucasz pochlebstwami i obrażasz mnie w tym samym zdaniu. - Powiedział ze skwaszoną miną do autora tekstu, ale ten tylko cicho mruknął przez sen.
Detektyw uśmiechnął się sam do siebie przypominając sobie jak jakiś czas temu stał w tym samym miejscu grając na skrzypcach, podczas gdy John zasnął w dokładnie takiej samej pozycji w jakiej był teraz. Odruchowo dotknął swoich ust próbując sobie przypomnieć tamto uczucie. Mimo że same w sobie było dość intensywne, to wspomnienie które po nim zostało było mgliste. Zepchnięte na dalszy plan, by nie rozpraszało go podczas rozwiązywania spraw.
- John. - Wyszeptał pochylając się nad przyjacielem, niemal przykładając swoje czoło do jego.
- Tak? - opowiedział mu, przecierając oczy.
- Jeśli chcesz spać to idź do łóżka - odparł chłodno, prostując się natychmiast z niezadowoleniem wymalowanym na twarzy. John tylko niemrawo na to przytaknął i ruszył chwiejnie ku sypialni. Swojej sypialni. - Gdzie idziesz?
- Do siebie, spać? - ziewnął przeciągle. - Sam przed chwilą to... oh. - zrozumiał nagle. Podrapał się po głowie i dodał lekko speszony - Nie martw się, myślę że po tak intensywnym dniu, przynajmniej przez jakiś czas, nie będę zajmował ci miejsca w... Dobranoc Sherlock.
- Kiedy ja lubię mieć cię w swoim łóżku. - odpowiedział mu detektyw z lekkim wyrzutem, obserwując jak ledwo widoczny rumieniec rozlewa się po policzkach rozmówcy.
John zamrugał kilkakrotnie jakby liczył, że w jakiś sposób zmieni to sens wypowiedzi Sherlocka.
- To... zabrzmiało co najmniej... niepokojąco... - wydukał, nie bardzo wiedząc gdzie ma patrzeć. - Ludzie przeważnie mówią takie rzeczy w kontekście, którego... mam nadzieję nie miałeś na myśli... Prawda?
- Miałem na myśli dokładnie to co powiedziałem - zmarszczył brwi nie do końca wiedząc w czym tkwił problem. - Temperatura twojego ciała jest wyższa od mojej, więc gdy śpimy razem jest mi cieplej. Z początku nie byłem przekonany co do trzymania cię za rękę, ale Molly twierdziła że nawet tak mały kontakt cielesny obniża poziom stresu i pomoże ci zasnąć-
- Chwila! Rozmawiałeś o na... tym z Molly? Molly Hooper? - zapytał opierając się bokiem o swój fotel, teraz już patrząc detektywowi prosto w oczy z rękoma skrzyżowanymi na piersi.
- Nie rozmawiałem. Robiłem notatkę pamięci i nie zauważyłem, że jest w laboratorium. To ona sama zaczęła do mnie mówić, choć o nic jej nie prosiłem. Ale przyznaje że jej rada okazała się dość przydatna. Nie rób takiej miny John - dodał widząc jak twarz przyjaciela tężeje, zmieniając swój odcień na czerwony - dobrze wiesz że to ci pomogło. I jestem pewien że nie wie o kogo chodzi, nie uwzględniałem twojego imienia w notatce.
- Oh, jak wspaniałomyślnie z twojej strony, bo na pewno się tego nie domyśli.
- Oczywiście że nie. Chyba że sam jej o tym powiesz, a to jest bardziej prawdopodobne. Zazwyczaj jesteś niezwykle oczywisty. - Dodał przewracając oczami i łapiąc za swoje skrzypce.
- Wiesz co, nie mam na ciebie siły. Idę spać-
- Do mojego pokoju? - wciął mu się w słowo z lekką nadzieją.
- Nie, do siebie! - krzyknął przytłumionym głosem i skierował się na górę. - Dobranoc - dodał już spokojniejszym głosem zamykając za sobą drzwi do salonu.
- Dobranoc. - odpowiedziałSherlock, choć dobrze wiedział, że John nie mógł tego usłyszeć.
Odwrócił się do okna za którym panowała nocna cisza i spokój. Przyłożył skrzypce do obojczyka, docisnął brodą i zaczął grać.
CZYTASZ
Przypadek Johna Watsona
FanfictionCodzienne życie na Baker Street zaczyna się zmieniać, tak jak relacja między wspaniałym detektywem i jego bloggerem. A wszystko przez te głupie koszmary sprzed lat. Pierwsza część czegoś większego. Mam nadzieję że czytając będziecie się tak dobr...